Gminy płacą szefom lekką ręką. A nie zawsze jest za co
Często włodarze niewielkich gmin zarabiają więcej niż burmistrzowie. A gospodarze kwitnących miast mniej od tych, co nie kwitną
Od 1 marca grubszy jest portfel burmistrza Iłowej Pawła Lichtańskiego. Przyjęta właśnie uchwała podnosi jego wynagrodzenie o 1300 zł. Podwyżkę zaproponowała grupa radnych z radnym Franciszkiem Przynogą na czele. Motywowano ją sukcesami na niwie pozyskiwania dodatkowych środków zewnętrznych.
– Nie ma zbyt wielu samorządów, które by tak mocno zabiegały o pieniądze z zewnątrz – przyznaje nieskromnie burmistrz Lichtański. Mimo to mieszkańcy przyznają, że potrzeb jest dużo, dużo więcej. Nie wszystkie są zaspokajane.
– Skoro gmina ma wolne pieniądze, powinna je wydać choćby na dzieci – mówi Justyna Laskowska, matka dwójki maluchów. – W mieście nadal nie ma żłobka, mnóstwo kobiet siedzi w domach. Nie mogą podjąć pracy, bo nie mają co zrobić ze swoimi pociechami.
Samorządy są za tym, by uwolnić pensje prezydentom i burmistrzom. W ankiecie przeprowadzonej przez Związek Miast Polskich za takim rozwiązaniem opowiedziały się 102 ze 115 ankietowanych samorządów. Chodzi o to, by o zarobkach decydowali tylko samorządowcy. Dziś tak jest tylko po części. O wynagrodzeniu prezydenta czy burmistrza decydują co prawda radni, ale są ograniczeni „widełkami”. Bo górna jak i dolna granica pensji zasadniczej jest ustalona ministerialnie. Na 115 miast, które wypełniły ankietę, 102 są za uwolnieniem płac włodarzy. Tylko 13 spośród ankietowanych 115 miast prezydenckich, które wzięły udział w badaniu ZMP, wyraziły obawy co do uwolnienia wynagrodzeń. Ankietowani zaznaczali, że ich miasta są już i tak bardzo zadłużone.
W województwie lubuskim są trzy miasta prezydenckie: Gorzów, Zielona Góra i Nowa Sól. Jacek Wójcicki, który rządzi Gorzowem, zarabia miesięcznie 11 636 zł.
Ile zarabiają inni włodarze naszych miast i gmin przeczytasz w sobotę, 3 marca, w "Gazecie Lubuskiej" i w wydaniu plus.gazetalubuska.pl