Gollob wziął finanse w ryzy [oś czasu]
Ogromna rozrzutność i brak kontroli nad pieniędzmi - taki obraz finansów Polonii pod rządami poprzednich prezesów przedstawił Władysław Gollob.
Pieniądze w Polonii - zadłużonej na kilka milionów złotych - przez lata wydawano lekką ręką. Duże były kontrakty zawodników. - Zatrudniano przeciętnych żużlowców za ogromne pieniądze. Cztery lata temu Grzegorz Walasek zarobił w Bydgoszczy pieniądze, które ja mam teraz na cały zespół - opowiadał Władysław Gollob podczas czwartkowego posiedzenia Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Rady Miasta.
Prezes Polonii zdradził, że także wydatki na administrację zupełnie nie przystawały do stanu finansów klubu. - Sześć tysięcy brutto zarabiał toromistrz, trzy i pół tysiąca sekretarka, prawie trzy tysiące sprzątaczka - wyliczał. Jak zapewnił, te wydatki już zredukował o połowę (do 300 tysięcy złotych) i to „bez szkody dla administracji”.
Długi rosły i rosły
Przy takiej polityce płacowej nie dziwi wcale fatalna kondycja Polonii. Kiedy władzę w klubie przejmował senior rodziny Gollobów, zadłużenie spółki wynosiło sporo ponad 4 miliony złotych. W tym był kredyt, poręczony kilka lat temu przez władze miasta, właśnie na pokrycie wcześniejszych długów. Nie był jednak spłacany, a dodatkowo nad wydatkami nie panował chyba nikt, z przedstawicielami rady nadzorczej powoływanej przez miasto - wtedy właściciela klubu - włącznie. Kolejni prezesi powiększali długi, a prośby o ratunek regularnie kierowali w stronę bydgoskiego ratusza.
Władysław Gollob nie przebierał więc w słowach, mówiąc o polityce rozrzutności panującej wcześniej przy Sportowej 2.
Wraca Jerzy Kanclerz
Prezes Polonii przedstawił też w czwartek swojego nowego współpracownika. Został nim Jerzy Kanclerz, doskonale znany bydgoskim kibicom. Pracował już w klubie przy Sportowej 2, dwukrotnie odchodził z Polonii po konfliktach z ówczesnymi prezesami. Teraz został członkiem zarządu i doradcą do spraw sportowych. Ma pracować społecznie.
Prezes klubu opowiedział też o planach sportowej odbudowy Polonii.
- Mamy najmłodszy skład w lidze. Co ważne, aż dziewięciu z jedenastu zawodników pochodzi z Bydgoszczy i okolic. Mają oni dwu- i trzyletnie kontrakty. Na tej bazie, w kolejnych sezonach, będziemy dobierać żużlowców z wyższej półki.
To wszystko ma służyć odbudowaniu więzi między drużyną, a bydgoskimi kibicami. - Tak było w latach dziewięćdziesiątych i wcześniej. Fani to doceniają. Mamy sprzedanych więcej karnetów niż rok temu o tej porze. Większość osób, które kupują całosezonowe wejściówki, to osoby starsze - mówił prezes.
Radni dopytywali też o cele sportowe. - W najbliższym sezonie chcemy mieć bliski kontakt z zespołami rywalizującymi o awans do ekstraligi - odpowiedział Gollob. - Czy chcemy awansować do elity? Szkoda, że nie ma na sali skarbnika miasta, który mógłby powiedzieć, czy ratusz wspomoże Polonię, gdy nadarzy się taka okazja...
- Na dodatkową pomoc finansową miasta raczej bym nie liczył - błyskawicznie zareagował Tomasz Rega, radny PiS. - Miasto nie po to pozbywało się udziałów, aby teraz utrzymywać sport zawodowy. Plan był taki, aby spółki stawały się samodzielne.
Przypomnijmy, że do końca 2019 roku ratusz przekaże na Sportową 8,5 mln złotych. Połowę tej kwoty pochłonie spłata długów.