Gonił za sarną, aż ją dopadł i zagryzł
Weterynarz nie miał wyboru. Musiał uśpić pogryzioną przez psa sarnę. Cały dramat natury rozegrał się na prywatnej posesji w Żarach.
W niedzielę w godzinach popołudniowych, na jednej z posesji przy ul. Słowiczej doszło do wypadków , których pozazdrościłby niejeden film przyrodniczy, ale scena finałowa okazała się tragiczna w skutkach.
W naturalnych warunkach jedynym drapieżnikiem, który poluje na sarny jest obecnie wilk.
- O całym zdarzeniu poinformował nas sąsiad - mówi Dorota Fengier, mieszkanka dzielnicy domków jednorodzinnych, w której doszło do zdarzenia. - Powiedział, że na jego posesji znajduje się pogryziona przez psa sarna. Opowiedział nam, że widział to zwierzę i jest w stanie je zidentyfikować. Sąsiad nie ma ogrodzenia więc zwierzęta bez problemu wtargnęły na jego teren i na jego oczach rozegrał się dramat - dodaje kobieta.
Na miejscu zdarzenia pojawiła się policja oraz weterynarz. Rany okazały się tak poważne, że medyk zmuszony był uśpić ranne zwierzę.
Sarny mieszkały tutaj prędzej niż ludzie
- Często widuje tutaj przechodzące sarny, jak wędrują pomiędzy domkami - mówi Piotr Caban, mieszkaniec z okolicy. - Przeskakują pomiędzy posesjami, biegają po łąkach i ludzie zdążyli się już do tego widoku przyzwyczaić. Odkąd pamiętam zawsze tutaj były. Nie boją się nikogo.
Nastawienie mieszkańców do leśnych zwierząt jest bardzo pozytywne. - Tak naprawdę to my jesteśmy ich gośćmi - mówi D. Fengier. - To my wprowadziliśmy się na teren, gdzie one już mieszkały.
Toczy się postępowanie wyjaśniające, dotyczące niewłaściwego utrzymywania psa
W naturalnych warunkach jedynym drapieżnikiem, który poluje na sarny jest obecnie wilk.
- Zdarza się, że na bardzo młode osobniki zapoluje lis - mówi Damian Sandak z nadleśnictwa Lipinki Łużyckie - ale tak naprawdę to nie mają innych wrogów. Zwierzęta powoli zaczynają się udomawiać i wchodzą na tereny zajęte przez człowieka, na których kiedyś mieszkały. Wiedzą, że przy domostwach nikt na nie zapoluje bo zabrania tego prawo, więc się nie boją. Dotyczy to także dzików, które nagminnie szukają pożywienia w odpadach. Jeśli chodzi o atak psa, to wynika to po części z jego natury i nie winiłbym go za takie postępowanie. Mógł być bezpański. Dodam, że w lesie obowiązuje nakaz wyprowadzania psów jedynie na smyczy, właśnie z uwagi na tego typu zagrożenie atakiem zwierzęcia na jego leśnych pobratymców - komentuje D. Sandak.
Policja jednak ustala sprawcę
- Toczy się postępowanie wyjaśniające, dotyczące niewłaściwego utrzymywania psa - mówi Aneta Berestecka, rzecznik policji. - Sama sarna została oddana do skupu zwierzyny łownej. Chciałabym przestrzec właścicieli czworonogów, aby pilnowali swoje zwierzęta, ponieważ często przyjmujemy zgłoszenia o pogryzieniach przez psy.