Na górskich stokach i szlakach wypadek goni wypadek, a ratownicy Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego dwoją się i troją, żeby pomóc kolejnym poszkodowanym. Czarnej serii nie ma końca.
– Tylko w grudniu zanotowaliśmy blisko 150 wypadków typowo narciarskich, dziennie mamy 20-30 interwencji, wszystkich wypadków w górach było w ubiegłym roku około 400 – informuje Jerzy Siodłak, naczelnik Grupy Beskidzkiej GOPR.
Szczególnie pracowity dla ratowników był okres świąteczno-noworoczny. Do najtragiczniejszego zdarzenia doszło w sobotę 29 grudnia 2018 na Rycerzowej w Beskidzie Żywieckim. Około 200 metrów od schroniska turyści znaleźli nieprzytomnego 24-latka. Reanimacja nie przyniosła skutku. Przyczyny śmierci młodego mężczyzny wyjaśni sekcja zwłok, ale nie jest wykluczone, że zmarł z powodu niewydolności krążenowo-oddechowej.
Kilka godzin wcześniej trzy osoby zostały ranne w wypadku, do którego doszło w rejonie Soliska na terenie Szczyrkowskiego Ośrodka Narciarskiego. Turyści zjeżdżali na tzw. jabłuszku i uderzyli w drzewo. Kobieta i dwóch mężczyzn zostało poważnie rannych. W sylwestra ratownicy szukali pary narciarzy, którzy zabłądzili w rejonie Pilska. Pomagali też turyście, który w ostatni dzień 2018 roku zabłądził pomiędzy Babią Górą a Gówniakiem.
Listę wypadków można by mnożyć. Dlaczego – mimo ostrzeżeń i apeli – dochodzi do kolejnych zdarzeń? Naczelnik Siodłak zwraca uwagę, że tym razem sezon zimowy rozpoczął się już na początku grudnia, a nie jak w ostatnich latach na przełomie grudnia i stycznia. Do tego w Beskidy przyjechało bardzo dużo turystów.
Poza tym niektórzy (skitourowcy oraz turyści piesi), być może szukając nowych wyzwań i wrażeń, chodzą po górach także nocą.
– Nie zniechęcam ludzi do aktywności, ale sporo osób nie zwraca uwagi, że o tej porze roku w górach panują bardzo trudne warunki – podkreśla naczelnik Siodłak. Dodaje, że o ile w dolinach nie ma śniegu lub jest go niewiele, to w wyższych partiach panuje regularna zima, gdzie półmetrowe zaspy śniegu to normalka.
– Przy intensywnych opadach śniegu, silnym wietrze, kiedy widoczność ogranicza się zaledwie do kilku metrów nawet doświadczony turysta jest się w stanie zgubić nie mówiąc już o kimś kto w góry chodzi sporadycznie – stwierdził szef beskidzkich goprowców, który radzi, żeby do każdego wyjścia w góry odpowiednio się przygotować.