Gorąco na linii Bydgoszcz - Toruń [opinie]
Parlamentarny Zespół Miłośników Ziemi Bydgoskiej walczy o uniwersytet medyczny. Toruńscy politycy zapowiadają ostry sprzeciw w Sejmie.
Czy to oznacza, że szykuje się kolejna odsłona toruńsko-bydgoskiego sporu? Wszystko na to wskazuje, choć jak zapowiadają bydgoscy politycy działający ponad partyjnymi podziałami, woleliby sprawę załatwić polubownie. - Najlepiej byłoby przeprowadzić aksamitny rozwód Collegium Medicum z UMK bez orzekania o winie - powiedział na wczorajszym spotkaniu zespołu Tomasz Latos, bydgoski poseł PiS, i dodał. - Rada Collegium Medicum opowiedziała się za powstaniem bydgoskiej uczelni i chwała jej za odwagę, ale teraz rektor UMK musi wziąć to pod uwagę. Tym bardziej że tak często podkreślał autonomię uczelni. Niech teraz pokaże, że ją szanuje.
Mowa o wtorkowym głosowaniu rady Collegium Medicum, na którym na 19 uprawnionych do głosowania 9 osób opowiedziało się za samodzielną uczelnią, 5 przeciw, 2 wstrzymały się od głosu, a 3 nie były obecne. Decyzja rady nie miała charakteru wiążącego - to organ, który jest czymś więcej niż rada wydziału, ale znaczy mniej niż senat uczelni. Choć zasiadają w niej dziekani wydziałów, prodziekan, szefowie szpitali uniwersyteckich oraz przedstawiciele CM w senacie UMK.
A to właśnie od senatu będzie sporo zależało w tej sprawie. Ma się on zebrać w najbliższy wtorek. Czy temat uniwersytetu medycznego będzie na nim najważniejszy?
- Raczej nie - uważa Marcin Czyżniewski, rzecznik UMK, który wczoraj tłumaczył, że głosowanie to dla władz UMK sygnał, że w społeczności CM zdania są podzielone. - Ale z pewnością się pojawi.
Bydgoscy posłowie apelują do rektora UMK prof. Andrzeja Tretyna, by decyzji rady CM nie deprecjonował i by był otwarty na dialog. I o coś jeszcze. - Zapytajmy UMK, jaka była wartość majątku akademii medycznej, gdy ją przejmował w 2004 roku, i co uczelnia zrobiła z tym majątkiem? - pytał Piotr Król, poseł PiS. - Ludzie powinni to wiedzieć.
- Takie informacje były publicznie rozpowszechniane - ucina Czyżniewski. - Każdy ma do nich dostęp. W 2004 roku majątek uczelni wynosił 152 mln zł, teraz jest to ponad 416 mln zł.
Zbigniew Pawłowicz, inicjator akcji powołania w Bydgoszczy uniwersytetu, chce wiedzieć jeszcze jedno. - Co dalej z budynkiem przy ulicy Dworcowej, który kilka lat temu trafił w ręce UMK, a w którym wciąż nie otwarto zapowiadanej tam stomatologii? Stoi i niszczeje!
Tu również odpowiada Czyżniewski. - Remont tego budynku to wydatek rzędu 58 mln zł. Od samego początku mówiliśmy, że nie mamy własnych środków na ten cel. Składamy kolejne wnioski o dofinansowanie.
Teresa Piotrowska, poseł PO, przypomniała za to, że w 2004 roku ani mieszkańcy Bydgoszczy, ani żadne konkretne środowiska nie miały szansy wypowiedzieć się, czy chcą przyłączenia bydgoskiej uczelni do UMK, czy nie: - Wtedy wszystko zadziało się błyskawicznie, nie było możliwości, by coś zrobić. Teraz jest inaczej. Działamy otwarcie, nie po cichu. Wierzę, że uda się dojść do porozumienia, bo zarówno Bydgoszcz, jak i Toruń mogą na tym zyskać.
Poseł Latos też liczy na dobrą wolę ze strony UMK. - Tym bardziej że to, co się zdarzy teraz, zdecyduje nie o najbliższej przyszłości miasta i regionu, ale o dziesiątkach lat. Dlatego będziemy walczyć o uczelnię.
Walkę zapowiadają też toruńscy politycy. Wczoraj co prawda nie poruszyli tematu na sesji Rady Miasta, ale w ratuszowych korytarzach mówiło się o tym sporo. Poseł PO Arkadiusz Myrcha rozmawiał z kolegami z partii. - Odcinamy się od tego, co forsują bydgoscy politycy PO. Zresztą ze swoim zdaniem są w mniejszości, jeśli chodzi o regionalne struktury Platformy - mówił nam. - Będziemy się starali przekonać ich, że to nie jest dobry pomysł.
Myrcha wczoraj złożył u rektora UMK pismo, w którym wyraża swoje stanowisko w tej sprawie. Co napisał? - Wspominam między innymi o tym, jak bardzo rozwinęło się Collegium Medicum od 2004 roku i że nie ma przesłanek, by uczelnię dzielić - tłumaczy.
- Toruński lobbing w Sejmie w tym temacie na pewno będzie silny - zdają sobie sprawę bydgoscy parlamentarzyści. - Ale oczekujemy otwartości i spokojnego dialogu.