Góralska gwara będzie rządzić na Facebooku?
Mogli Ślązacy, mogą więc i górale... Środowisko regionalistów z Podhala chce, by najpopularniejszy na świecie serwis społecznościowy - Facebook - miał odsłonę także w gwarze góralskiej. Mógłby nazywać się wówczas... „Kufabook”. Bo kufa to po góralsku twarz, czyli face po angielsku.
- Internet to dziś rzeczywistość, w której młodsze pokolenie spędza więcej czasu niż w realnym świecie - zauważa Andrzej Gąsienica Makowski, były starosta tatrzański, a dziś działacz projektu „Karpaty Łączą”. - Sam, choć mam już sporo lat, mocno działam na Facebooku. Dlatego od kiedy zauważyłem, że portal ten można przełączyć na gwarę śląską (stało się tak za sprawą starań działaczy z okolic Katowic - przyp. red.), myślę o tym, by stworzyć też wersję strony pisaną w gwarze podhalańskiej.
Jak mówi Gąsienica Makowski, gdyby młodzież zamiast na przycisk „lubię to”, klikała w ikonkę „rod widzis”, to niejako przy okazji nauczyłaby się kilkudziesięciu góralskich zwrotów, a to już byłaby wartość dodana, jeśli chodzi o szerzenie kultury regionalnej.
- Absolutnie się z tym zgadzam - mówi Andrzej Skupień, prezes Zarządu Głównego Związku Podhalan w Polsce. - Jest jednak pewien problem. Gwara góralska jest niejednorodna. W każdej wiosce trochę inna. Dlatego zanim doszłoby do stworzenia góralskiej wersji strony, trzeba by dobrze się zastanowić, jak to zrobić.
Mimo obaw pomysł bardzo spodobał się podhalańskiej młodzieży.
Czy już niedługo internauci z Podhala zamiast „lubię to”, będą klikać przycisk „rod widzis”? Bardzo możliwe, że tak się stanie. Grupa regionalistów chce bowiem dodać gwarę spod Tatr do oficjalnych języków Facebooka. O tym, że to możliwe, przekonali się już Ślązacy. Ci od lipca mogą korzystać z tego portalu po „ślonsku”.
Chcemy „fejsa” w gwarze!
- Facebook to dziś internetowe narzędzie, z którego korzysta cały świat - mówi Andrzej Gąsienica-Makowski, były starosta tatrzański, a obecnie promotor kultury całych Karpat. - Dlatego choć mam już sporo lat na karku, sam nauczyłem się korzystać z tego portalu.
Publikuje na nim zdjęcia i informuje o wydarzeniach ważnych dla regionu czy społeczności pasterskiej.
Jak mówi działacz, kilka tygodni temu zauważył, że na Facebooku pojawił się nowy język, jaki mogą wybrać użytkownicy. Oprócz angielskiego, niemieckiego czy kilkudziesięciu innych, w opcjach do wyboru pojawiła się „ślonsko godka”, czyli gwara śląska.
Ślązacy jako pionierzy
- Pomyślałem, dlaczego by nie zrobić tego samego po góralsku - mówi Makowski. - W naszym regionie żyją tysiące osób, które mówią gwarą, ale niestety ta umiejętność wśród młodych jest już rzadka. A dziś nie ma łatwiejszej drogi, jak dotarcie do młodzieży przez internet i komputer. Dlatego uważam, że taki góralski Facebook byłby ciekawym przedsięwzięciem.
Okazuje się, że pod względem formalnym realizacja pomysłu nie będzie problemem i co najważniejsze, nie wiąże się z żadnymi kosztami.
- Kilka lat temu, gdy nasz serwis rozpoczynał działalność, zespół Facebooka stworzył aplikację służącą do jego tłumaczenia - informuje polskie biuro prasowe Facebooka. - Ta zapewnia dostęp do tłumaczeń ludziom na całym świecie. Ten proces trwa nadal, a tłumaczenie jest zawsze robione oddolnie. Każdy użytkownik portalu może dołączyć do grupy tłumaczy - podkreślają w biurze prasowym.
Problem z tłumaczeniem
Oznacza to, że Makowski do realizacji swojej idei musi teraz znaleźć grupę chętnych ludzi, którzy pomogą mu przetłumaczyć podstawowe choćby zwroty, najczęściej wyświetlane i używane na portalu społecznościowym.
Chodzi o zwroty takie jak „lubię to”, „udostępnij” czy „komentuj”.
- I właśnie z tym może być pewien problem - mówi Andrzej Skupień, prezes zarządu głównego Związku Podhalan w Polsce. - Pomysł Andrzeja Gąsienicy Makowskiego faktycznie niesie w sobie sporo pozytywnej edukacji regionalnej. Niestety, gwara góralska ma to do siebie, że nie jest ujednolicona ani skodyfikowana - zaznacza pospiesznie Andrzej Skupień.
Dodaje, że w każdej wiosce regionu jest trochę inna. Np. na ziemniaki w Zakopanem mówi się „grule”, ale już te same warzywa w Dzianiszu określa się mianem „rzepy”. - Dlatego nie wiem, czy będziemy w stanie napisać góralską wersję Facebooka tak, by każdemu się podobała i nikt nie został urażony - zastanawia się.
Kufabook - nasz Facebook
Zdaniem młodych mieszkańców Podhala, obawy Skupnia są jednak na wyrost.
- Przecież aby powstała góralska wersja Facebooka, potrzeba przetłumaczyć nie więcej jak 20-30 słów - mówi Dawid Zubek, maturzysta z Zakopanego i z zamiłowania informatyk. - Wraz z kolegami możemy pomóc w realizacji tego pomysłu. Mamy już nawet nazwę. Góralska wersja portalu oczywiście powinna nosić miano „Kufabook”.
Uzasadnia swój wybór, zaznaczając, że „face” to w języku angielskim twarz. Po góralsku natomiast mówi się na nią... kufa. I wszystko jasne.