Gorlice. Aleksander był z Libuszy. Teresa z Żywca. Spotkali się przed wojną w Lille we Francji [ZDJĘCIA]
Miłość Aleksandra i Teresy narodziła się z tęsknoty do ojczystego języka i do kraju. Spotkali się w Lille we Francji - ona guwernantka w bogatym domu, potem pracująca w miejscowej gazecie, on z niedoszłą żołnierską historią z armii austro-węgierskiej. Za życiową przystań wybrali Gorlice.
Przed przejściem koło banku na ulicy Jagiełły stoi starsza pani. Czekając na przejazd samochodów, aby bezpiecznie przejść na drugą stronę ulicy.
Mało kto wie, że pani Teresa, to gorliczanka z wyboru urodzona w 1899 roku w Żywcu. Jej Ojciec był znanym sadownikiem i kształcił córkę w szkole żeńskiej. W tych czasach był ścisły podział na szkoły żeńskie i męskie. Miasto leżało w Galicji i z tego powodu w szkole doskonale nauczyła się języka niemieckiego.
Guwernantka w Krakowie i we francuskim Lille
Tam upływały jej młodzieńcze lata aż do chwili, kiedy wyjechała do Krakowa, aby opiekować się małymi dziećmi pewnego państwa doktorostwa. To u nich miała zapewniony wikt i opierunek oraz comiesięczne kieszonkowe.
Opieka nad dziećmi nie była trudna, a atmosfera była jak w rodzinnym domu. Tam przebywała do 1930 roku, kiedy państwo doktorostwo postanowiło na stałe przenieść się do Francji, bo dzieci już podrosły.
Zabrali młodą dziewczynę ze sobą, dochodząc do wniosku, że może tam znajdzie swoją życiową przystań.
W dalszej części tekstu
- zaloty młodego gorliczanina
- wybrali Gorlice, zamieszkali na Pocieszce
- okupacyjna, brutalna rzeczywistość
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień