Gorlice. Przygarnęła ich zmrożona gorlicka ziemia. Tutaj zostali sami, już na wieki
Po południu był silny mróz i wiatr, a nad Sękówką rozerwał się pocisk artyleryjski i kilka kul z niego przeszyło pierś i czaszkę młodego żołnierza armii rosyjskiej. Ten upadł na twarz, w ręce trzymając „mosina” albo „berdana”( karabin - przyp. red.) z bagnetem kolczym. Ostatni obraz, jaki zanotował jego mózg, to zamarznięta obca ziemia, na której musiał oddać swoje młode życie za cara i Rosję.
Z pagonów w kolorach ochronnych na szynelu nie można było odczytać, czy jest z pułku gwardyjskiego czy nie. Żołnierze nosili pagony w barwie ochronnej podczas działań bojowych. Dzięki temu zyskiwali na kamuflażu, ponieważ ochronne naramienniki nie rzucały się w oczy.
W 1909 roku rozkazem nr 100 wprowadzono dwustronne naramienniki dla niższych rangą żołnierzy. Jedna strona wykonana była z sukna w kolorze ochronnym, druga zaś z sukna w kolorze właściwym dla danego rodzaju broni. Aby odróżnić jednostki gwardyjskie od zwykłych, tym pierwszym nadano obwódkę w kolorach dla poszczególnych pułków.
Każdego czekał lichy żółnierski los
Nazwiska poległego nikt nie zapamiętał, bo był nic nieznaczącym „sołdatem”, jak kilka milionów jemu podobnych. Wyruszył na wojnę ze swojego chutoru lub sioła, które było gdzieś tam na stepach albo pod jakimś lasem.
Czytaj więcej:
- Spoczęli obok siebie żołnierze z wrogich armii
- Wojenna sprawiedliwość dosięgała łotrów
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień