Górnicy pomagali jeńcom w pracy. Dzielili się też swoimi posiłkami [ZDJĘCIA, WIDEO]
Zniszczenia wojenne ominęły Rydułtowy, ale nasza ziemia była świadkiem okrucieństwa. Więźniowie KL Auschwitz pracowali w naszej kopalni. Wielu z nich zmarło z wycieńczenia.
Kilka dni temu w Rydułtowach świętowano 70 rocznicę wyzwolenia miasta. Dokładnie 26 Marca 1945 roku Armia Czerwona przegoniła żołnierzy hitlerowskich Niemiec. Tym samym zakończyła się okupacja, której skutki najbardziej dotknęły jeńców wojennych i więźniów KL Auschwitz, którzy byli wykorzystywani przy pracach w kopalni.
Dziś w miejscu baraków stoi pamiątkowa tablica
Wojska hitlerowskich Niemiec zajęły Rydułtowy jeszcze 1 września 1939 roku. Zanim jednak to się stało, polskie wojsko zdołało wysadzić tunel kolejowy.
- Pozwoliło to zablokować drogę pociągowi pancernemu, który zmierzał od strony Raciborza - mówi Henryk Machnik, prezes Towarzystwa Miłośników Rydułtów i znawca historii miasta. Choć tunel odbudowano dopiero w 1943 roku, to pociągi docierały do Rydułtów specjalnie utworzonym objazdem.
W tym czasie dla Niemców kluczową sprawą było przejęcie kopalni i kontynuowanie w niej wydobycia na potrzeby gospodarki wojennej. To im się szybko udało. Węgiel wydobywali miejscowi górnicy, którym z czasem przydzielono jeńców wojennych. Byli to głównie robotnicy ze wschodu, ale nie brakowało tam również Francuzów i Anglików.
Jednak mimo skierowania do robót jeńców, dla władz Hermann Göring Werke wydobycie było wciąż małe. Dlatego w Rydułtowach powstał podobóz KL Auschwitz. Była to dodatkowa siła robotnicza dla kopalni, osiągnięta niskimi nakładami. Dziś wiadomo, że w kilku miejscach na terenie miasta przetrzymywano więźniów. Jedno z nich znajdowało się przy obecnej ulicy Ofiar Terroru, gdzie do dziś znajduje się przypominająca o tym zdarzeniu pamiątkowa tablica. - Było tam 6 baraków. Więźniowie mieszkali w trudnych warunkach - przyznaje Henryk Machnik.
Często umierali z wycieńczenia
Do Rydułtów skierowano głównie Żydów z Węgier i Rumunii. Ich liczba stale się zmieniała, ale przeważnie było ich ponad tysiąc na terenie miasta.
Do pracy maszerowali ulicami miasta. Aby nikt nie uciekł, eskortowało ich wojsko, a dodatkowo korzystano z drewnianej wieżyczki obserwacyjnej, która znajdowała się w miejscu dzisiejszego Osiedla na Wzgórzu. Jednak były przypadki ucieczek. Udało to się 16-latkowi, któremu pomógł jeden z... Niemców. - Maszynista wyciągowy przygotował mu ubranie i pieniądze - tłumaczy prezes TMR.
Mieszkańcy Rydułtów byli życzliwi dla przymusowych robotników. Gdy maszerowali, rzucali im chleb (jedna z kobiet miała za to nawet dostać od żołnierza i stracić zęby). Pomagali również górnicy. Do pracy często przynosili dodatkowe jedzenie przygotowane w domu, które później przekazywali niedożywionym więźniom.
- Przymusowi robotnicy mieli bardzo małe racje żywnościowe. Zależały one również od tego jak pracowali. Wiemy, że górnicy z Rydułtów często pomagali im wyrobić normę, aby nie byli oni karani - tłumaczy Machnik.
Najwięcej więźniów, w większości Żydów, pracowało na oddziale I, na poziomie 400 m. To miejsce nazywano "Żydowiną". Warunki pracy, ograniczone racje żywnościowe, brak opieki medycznej. To wszystko spowodowało, że wielu przymusowych robotników nie doczekało końca wojny. Większość umarła z wycieńczenia. Były też przypadki rozstrzelań.
Górnicy uratowali kopalnię przed wysadzeniem
W 1945 roku zanim Armia Czerwona wkroczyła do Rydułtów więźniów ewakuowano z miasta. Większość niemieckich żołnierzy również ruszyła na zachód. Z tym też wiąże się pewna ciekawa historia. Jeden z mieszkańców miał Niemcom wytoczyć kilkanaście beczek z piwem. Wszystko po to, aby wycofali się i nie niszczyli miasta. Jak się okazało później, pomysł okazał się trafny. W mieście nie toczyły się większe walki, a część Niemców celowo zostawiła broń.
Mieszkańcy Rydułtów jeszcze jednym czynem zapisali się w historii miasta. W chwili wycofania się wojsk niemieckich za pomocą 6 ton dynamitu miał zostać wysadzony główny szyb kopalni. - Na szczęście do tego nie doszło, bo sami górnicy uszkodzili zapalniki i uratowali zakład. Po wkroczeniu Armii Czerwonej, pracownicy zjechali pracować na dół już następnego dnia, 27 marca 1945 roku - kończy Machnik.
Uczcili pamięć ofiar
26 marca w wielu miejscach Rydułtów oddawano cześć ofiarom wojny. Z okazji 70. rocznicy wyzwolenia miasta Towarzystwo Miłośników Rydułtów wraz z zaproszonymi organizacjami oraz mieszkańcami zebrało się pod tablicą przy ulicy Ofiar Terroru, gdzie znajdował się podobóz KL Auschwitz. Tam prezes TMR opowiedział historię wyzwolenia miasta. Następnie złożono kwiaty i znicze. - Dopóki żyjemy, powinniśmy pamiętać o tamtych tragicznych wydarzeniach. Oby one nigdy się nie powtórzyły - mówi Henryk Machnik, prezes TMR.