Gorzałczysko czyli wysokoprocentowe trunki na polskich stołach

Czytaj dalej
Fot. Fot. archiwum
Andrzej Kozioł

Gorzałczysko czyli wysokoprocentowe trunki na polskich stołach

Andrzej Kozioł

Wódka jako lekarstwo. Szczególne upodobanie do gorzałki przejawiali Rosjanie.

Wódka panująca na polskich stołach jest parweniuszem, nuworyszem, bo przecież kiedyś Polacy raczyli się miodem, popijali wino, o piwie nie wspominając. Wysokoprocentowe trunki trzymano w domowych apteczkach, sprzedawano w aptekach, i to łącznie ze staropolskimi zakąskami. Nie bez kozery Andrzej Morsztyn w ten sposób zwracał się do aptekarza:

Przyślij nam wódki,
A jeśli dasz piernika,
Napiszęć na drzwiach:
„Tu sławna aptyka”.

To z jednej strony, a z drugiej gorzałka budziła wstręt. Wybrzydzał się na nią Sebastian Klonowic:

Nie wiem zaiste, kto
w pierwszej osnowie,
Ognisty napój wymyślił
z gorzelnie?
Kto jest ów zbrodniarz? I jako się
zowie?
By go przekleństwu oddać
nieśmiertelnie,
Przebóg! Nie z Rusi ta zaraza
roście,
Nie znano w wioskach takowej
niedoli;
Chyba bogaty w chorobie
lub pości
Zażył kropelkę orzeźwieniu
gwoli.

Może nie z Rusi rosła wódczana zaraza, ale szybko spostrzegliśmy, iż Moskale zdradzają szczególne upodobanie do gorzałki. Albrecht Radziwiłł ze zdziwieniem przyglądał się biesiadnym obyczajom rosyjskich posłów:

Bardziej paśli gardła niż oczy oczekującą ich w osobnej izbie mnogością różnego rodzaju gorzałek i likierów, otrzymali bowiem od natury szczególny smak do pochłaniania przez otworzyste gardziele gorzałki zwanej okowitą, przedkładając ten napitek nad wszelkie najznakomitsze napoje; tak to dziedzictwo pochodzenia trąci prostactwem.

Nie inaczej o zamiłowaniu Rosjan do gorzałki pisał Jan Chryzostom Pasek:

Gorzałczysko u nich im bardziej śmierdzi, tym w większej jest cenie. Owa prostucha brzydka, co jej źle i powąchać, nie tylko pić, a pije to on z takim gustem, jako największy specyjał, jeszcze sobie smakując i pomlaskiwając: „Słasnoże, su, winko hosudarskie!” Mają tam przy stolicy miasto jedno, w którym sami tylko mieszkają Anglikowie; to oni, jako ludzie polityczni, mają wszelkie likwory dobre. Gdy Moskwa w poselstwie jadą, to u nich nabiorą trunków, ale sami ich nie piją, tylko nimi inszych częstują...

Panowanie gorzałki - nazywanej w oficjalnych dokumentach „prostką”, „przepalanką”, „okowitą”, zaś w codziennym języku „śmierdziuchą” lub „szmorgawicą” - zaczęło się w XVI wieku. Jednak można trafić na dokument przyznający prawo palenia gorzałki pochodzący z... XII wieku, a więc z czasów, kiedy jeszcze ten trunek nie był znany.

Niejaki Marek z Poręby herbu Radwan, fundator kościoła w Marcyporębie, miał obdarzyć proboszcza przywilejem paleni horułki y wareni piwa. Jednocześnie dokument stwierdzał, iż karczmarz powinien piwo takie i horyłku od Pana Fararza teho to kostela braty i pro iehio pożytku szynkowaty. Podrobiony dokument trafił w 1663 roku do oświęcimskich akt. Wódka powoli stawała się narodowym trunkiem. Początkowo nie tylko smakowała inaczej niż współczesna - nie bez kozery nazywano ją śmierdziuchą - ale była także słabsza. Najmocniejsza, okowita, zawierała 70 proc. alkoholu, brantówka 30-35 proc., prostka 15-25 proc., a więc tyle, ile wino. Gorzałka długo nie pojawiała się na stołach, nie wznoszono nią toastów racząc się nią w myśliwsko-wojskowych okolicznościach . Jednak już na początku XVII stulecia anonimowy miłośnik wódki napisał profetyczny wiersz:

Chocia w Polscze Gorzałkę
od dawych lat macie,
A wżdy do niey takich cnót,
które ma, nie znacie
Przeczytayciesz tę książkę
Gorzałkopiiowie,
Obaczycie iaką moc ma
ratować zdrowie.

Andrzej Kozioł

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.