Gorzów: pierwszaków będzie we wrześniu zaledwie garstka
W naszych podstawówkach był tłok, a teraz szykują się... pustki: zaledwie 422 pierwszaków pójdzie 1 września do gorzowskich szkół. Wśród nich sześcioletni Wiktor.
Spotykamy się na szkolnym boisku przed SP20 przy ul. Szarych Szeregów. - Co czujesz przed pierwszym dniem w szkole? Stres? Obawy? Tremę? - pytam Wiktora z Górczyna.
Chłopak patrzy na mnie zdziwiony i zapewnia, że... nic z tych rzeczy! Cieszy się z nowej przygody, z tego, że pozna nowych kolegów i koleżanki. Obaw nie ma żadnych. Wielka w tym zasługa jego rodziców. - Wyrabialiśmy w nim poczucie, że czeka go superwyzwanie. Widział też, że starszy brat lubisz szkołę, więc teraz czeka na wrzesień z radością. My dodatkowo ze spokojem - mówi pani Magdalena, mama Wiktora. Jednak jest w mniejszości. Bo niewielu rodziców zdecydowało się zapisać sześciolatki do szkół.
Już nie ma obowiązku
Efekt? Rok temu pierwszaków w gorzowskich szkołach było... ponad cztery razy więcej! Przypomnijmy: wpłynęło wówczas aż 1800 podań! 1.200 było od sześciolatków i 600 od siedmiolatków. To prawdziwa była klęska urodzaju - szkoły miały wręcz kłopot, by pomieścić wszystkich chętnych, a klasy pękały w szwach i liczyły po około 25 osób.
Teraz jednak, jak wynika z danych, które udostępnił nam magistrat, podstawówki czeka klęska nieurodzaju. W tym roku do szkół zgłosiło się bowiem tylko 152 sześciolatków i 270 siedmiolatków. Czyli - podkreślmy - ponad cztery razy mniej niż przed rokiem.
Dlaczego tak mało? Już wyjaśniamy. Rząd zmienił prawo oświatowe i z automatu cofnął sześciolatków do przedszkoli. Ich rodzice co najwyżej mogli się starać o zapisanie ich do szkoły. Tak właśnie zrobili m.in. rodzice Wiktora - czyli chłopca ze zdjęcia. Ale aż 1.100 sześciolatków pozostanie na kolejny rok w przedszkolu!
Z kolei siedmiolatkowie zgodnie z przepisami do szkoły idą od września obowiązkowo, jednak... było ich w mieście niewiele, bo przecież większość rok wcześniej obowiązkowo zaczęła naukę w wieku sześciu lat. I stąd zaledwie 422 pierwszaków.
Będą lepsze warunki
Największa w mieście SP 13 przyjmie zaledwie 61 dzieci i stworzy z nich trzy klasy. Druga w kolejności SP 20 zrobi też trzy klasy, ale z... 55 dzieci. W większości szkół ledwie udało się „uciułać” po jednej klasie lub po dwie klasy. Np. w SP 6 będzie ona liczyła 14 osób. W SP 12 - o jedno mniej (patrz ramka). - Już jesteśmy gotowi na przyjęcie dzieci. Cieszymy się, że udało się nam stworzyć choć jedną klasę - powiedziała nam wprost dyr. SP 12 Danuta Łukasiewicz.
- To dane liczbowe na dziś, na pierwszą połowę sierpnia. Mogą się jeszcze zmienić, bo zapisy dla pierwszaków są prowadzone aż do końca wakacji - zastrzega rzeczniczka magistratu Ewa Sadowska - Cieślak. Jednak nie ma co liczyć na wielką odmianę. Dojść mogą najwyżej pojedyncze dzieci. Bo może jacyś rodzice sześciolatka podejmą odważną decyzję? - Nie ma się czego bać - zapewnia pani Magdalena, mama Wiktora z okładki.
Co mała liczba pierwszaków w szkołach oznacza dla maluchów? Lepsze warunki, niż pierwszaki miały rok temu. Wtedy w największych podstawówkach był tłok, a niektóre klasy zaczynały zajęcia w okolicy południa. W klasach było po 25 osób. Teraz będą one mniej liczne i skończą się kłopoty z organizacją zajęć.
Co to oznacza dla szkół? Spokojniejsze planowanie zajęć, ale też... rozstania z nauczycielami. Urząd nie ujawnia, ilu pedagogów może stracić prace z powodu odpływu pierwszaków (bo nie ma jeszcze ostatecznych danych). Jednak według wstępnych, nieoficjalnych wyliczeń w całym mieście umowy mogą nie zostać przedłużone kilkunastu osobom. Uwaga: zatrudnieni na czas nieokreślony nie są zagrożeni zwolnieniem!