Gorzów w sam raz przystanie na wykreślenie Wielkopolski?
Miasto nie rezygnuje z pomysłu wykreślenia przymiotnika ze swojej nazwy. Decyzja w tej sprawie długo jednak nie zapadnie...
Czy Gorzów nie będzie już Wielkopolski? W zeszłym roku można było spodziewać się, że będzie tak już od 1 września 2017 r. Tymczasem okazuje się, że stanie się to nie wcześniej jak za trzy lata.
Temat korekty nazwy miasta pojawił się niecałe półtora roku temu. Wywołaliśmy go felietonem „Czy Gorzów pójdzie wkrótce śladem Stargardu”. Pod koniec lipca zeszłego roku pojawiła się bowiem informacja, że od tego roku zachodniopomorski Stargard nie będzie już Szczeciński.
Spontaniczna debata
Po naszym felietonie odezwał się radny Jerzy Wierchowicz, informując, że właśnie przygotowuje uchwałę w sprawie tej sprawie. Wraz z innym radnym Jerzym Synowcem chciał, aby miasto przepytało mieszkańców w sprawie korekty nazwy (taki jest prawny wymóg, by zacząć proces zmiany). Od razu głos poparcia dla pomysłu wyraził były prezydent Henryk Maciej Woźniak i tak – spontanicznie – zaczęła się debata, czy Gorzów powinien być jeszcze Wlkp., czy już nie. Urzędnicy zaczęli już nawet działać w tej sprawie, bo ówczesny sekretarz miasta Agnieszka Stanisławska wybrała się do Stargardu, by zbadać, jakie miasto może ponieść koszty przy zmianie nazwy.
Gdy wydawało się, że uchwała w sprawie „konsultacji społecznych” już będzie przyjęta, zbliżały się wybory parlamentarne. Radni, nie chcąc, by nazwa miasta była przedmiotem kampanii wyborczej, zgodzili się by temat odłożyć na „po wyborach”.
Konsultacje w sprawie nazwy miasta urzędnicy zaplanowali na wrzesień tego roku. Jest już niemal koniec grudnia, a rozmów z mieszkańcami nie było. W temacie nazwy nastała cisza. Radny Wierchowicz wypunktował ją w tym tygodniu prezydentowi Jackowi Wójcickiemu.
Miasto z możliwości korekty nazwy jednak nie rezygnuje.
Na świętego nigdy?
- Kwestia skrócenia nazwy jest ważna z perspektywy mieszkańców, natomiast dziś jest kompletnie nieprzygotowana. Musimy mieszkańców poinformować i przekazać wszelkie informacje dotyczące konsekwencji zmiany nazwy. Wtedy dopiero będą mogli podjąć decyzję, czy chcą zmiany nazwy – mówi Wójcicki. Zapowiada, że urzędnicy o plusach i minusach zmiany nazwy zamierzają informować mieszkańców w różny sposób i przy różnych okazjach. – Chcemy to zrobić np. na Dniach Gorzowa – mówi prezydent. Kampania informacyjna ma potrwać ok. dwa lata i dopiero wtedy mieszkańcy mieliby zostać zapytani o zdanie. W jaki sposób – tego nie wiadomo.
Czy takie przeciąganie sprawy nazwy nie oznacza, że jest ona odkładana „na nigdy”? – Nie – odpowiada Wójcicki.
Wójcicki nie rezygnuje też z marki „Gorzów w sam raz” (została zaprezentowana 22 listopada, miasto wydało 160 tys. zł na to, by zastąpiła ona dotychczasową – „Gorzów Przystań”). Uchwałę w jej sprawę radni mieli przyjąć na sesji listopadowej, ale po krytyce Wójcicki wycofał ją z obrad. Projekt miał wrócić na sesji grudniowej. Nie wrócił. – Teraz była sesja budżetowa. Chcieliśmy się skupić na budżecie – wyjaśnia prezydent.