Aż 23 osoby miały objawy zatrucia pokarmowego. Wszyscy zjedli wcześniej ciasto z tej samej cukierni. Lokal jest zamknięty, a sanepid bada sprawę.
Małgorzata Kaczmarek z powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Gorzowie potwierdza, że w poniedziałek ktoś złożył zawiadomienie o wystąpieniu objawów zatrucia pokarmowego u grupy 23 osób, które spożyły produkty pochodzące z cukierni przy ul. Okrzei. ,,Gazecie” udało się nieoficjalnie ustalić, że były to m.in. jabłecznik, sernik oraz placek orzechowy.
Jak mówi Małgorzata Kaczmarek, osoby zatrute obecnie poddaje się specjalnemu wywiadowi - są pytane, co spożywały i w jaki sposób. Pobiera się od nich również wymazy sanitarne. Badania przechodzą pracownicy cukierni oraz tzw. wyroby końcowe, czyli m.in. ciasta.
Skończyło się szpitalem
Według naszych nieoficjalnych informacji jedna z osób, u której wystąpiły objawy zatrucia, została przyjęta na oddział w szpitalu, a dwóm kolejnym udzielono pomocy doraźnej w tamtejszym oddziale ratunkowym.
Wśród zatrutych osób było najprawdopodobniej 14 pracowników któregoś z urzędów. Kobieta, która przyniosła ciasto, jeszcze w poniedziałek niemiała żadnych objawów zatrucia. To prawdopodobnie ona zgłosiła sprawę do sanepidu.
Minimalizujemy ryzyko
Cukiernia, zgodnie z zasadami bezpieczeństwa, jest obecnie ,,unieruchomiona”, tzn. ma zakaz produkcji i wprowadzania do obrotu ciast aż do momentu zakończenia dochodzenia epidemiologicznego. Działanie takie podejmuje się, by zmniejszyć zagrożenie zachorowań kolejnych osób.
Spokojnie, to nie ptasia grypa
Epidemiolodzy z sanepidu nie wykluczają salmonelli, która jest w Polsce najczęstszą przyczyną bakteryjnych zatruć pokarmowych. Wiadomo jednak, że ten przypadek nie ma nic wspólnego z wirusem ptasiej grypy H5N8. Nigdzie w kraju ani za granicą nie są bowiem znane przypadki, by szczep H5N8, który atakuje drób, przeniósł się na człowieka.