Gospodarze za mało wiedzą o nawożeniu
Tylko nieliczni polscy rolnicy badają glebę przed zastosowaniem nawozów mineralnych - twierdzi Najwyższa Izba Kontroli.
Jej zdaniem „większość ryzykuje zastosowanie na polu zbyt dużych ich dawek. Może to podnosić koszty produkcji rolniczej i nie pozostaje bez wpływu na zanieczyszczenie środowiska naturalnego”.
Dlatego NIK wskazuje, że konieczna jest szeroka edukacja wśród rolników na temat racjonalnego nawożenia. Twierdzi, że stacje chemiczno-rolnicze zbyt słabo dbają o poprawę świadomości agrochemicznej rolników.
- Robimy co możemy, by zadbać o edukację rolników, ale niektórzy wciąż stosują metodę „na oko”- mówi Edward Poznański, dyr. Okręgowej Stacji Chemiczno-Rolniczej w Bydgoszczy, która też została skontrolowana przez NIK.
Z czego to wynika?
- Zbadanie jednej próbki kosztuje zaledwie kilkanaście złotych, ale nawet tak symboliczne stawki niektórych odstraszają - dodaje dyr. Poznański. - Ci bardziej świadomi gospodarze nie „oszczędzają” w taki sposób, bo wiedzą, że nie warto.
- Mój ojciec nadal dobierając dawkę nawozów, stosuje metodę „na oko”- mówi młody rolnik, który niebawem zamierza przejąć rodzinne gospodarstwo. - Nie pozwala sobie wytłumaczyć, że sąsiad, który zleca badania gleby raz na kilka lat, zużywa znacznie mniej środków. Gdy ojciec przepisze mi gospodarstwo, na pewno nie będę tak robił, bo to wyrzucanie pieniędzy.
NIK przeprowadziła ankietę. Rozesłano ją pocztą elektroniczną do 20 tys. rolników w całym kraju. Odpowiedzi udzieliło 1 149 (5,8 proc.) ankietowanych.
Wynika z nich, że z usług okręgowych stacji skorzystało 41,3 proc. respondentów. Byli to głównie posiadacze gospodarstw dużych (powyżej 50 ha - 40 proc.).
Najczęściej korzystali z badania gleby na zawartość makroelementów i odczyn gleby (89 proc. i 83 proc.).