Grają bez końca, bez przerwy. Do zatracenia
- Mój rekord to 13 godzin grania bez przerwy. Gdy przestawałem, czułem pustkę - opowiada 16-letni Marek. Chłopak przeszedł terapię w zamkniętym ośrodku. - Syn przestał chodzić do szkoły. Grał non stop. W dzień, w nocy, pod kołdrą. Chciał, byśmy przykleili mu do ścian gąbkę, by wytłumiła dźwięk klikania w klawiaturę - mówi Barbara, matka Marka.
Uzależnieni, owładnięci kompulsywnym graniem zakładają pampersy albo sikają do butelek, by nie przerywać i nie tracić czasu. Przestają się myć. Nie wychodzą z domu. Samookaleczają się, straszą samobójstwem, atakują, gdy próbuje się im odebrać komputer. Grają bez końca, bez przerwy, do zatracenia.
Marek: Pierwszy kontakt z grami miałem w podstawówce. Sporadyczny, bo nie miałem na to czasu. Dużo się uczyłem, a wolne chwile spędzałem na dworze.
Barbara, matka Marka: W szkole podstawowej syn świetnie się uczył. Miał sporo zadawane. Popołudniami czas spędzał aktywnie. Siatka, piłka nożna. Potem trafił do kiepskiego gimnazjum. Nowa szkoła, koledzy, nauczyciele. Okres dojrzewania, bunt nastolatka. Cierpiał na depresję. Przestał wstawać z łóżka, myć się. Znaleźliśmy mu psychiatrę, brał leki. Zaczął wtedy grać. Myślę, że wpływ na to miało wiele rzeczy. Zawsze był wrażliwy. Od najwcześniejszych lat dyskutował o sensie życia. Zadawał mi trudne pytania: mamo, po co ja żyję?
Grałem po 10 godzin, bez przerwy, mój rekord to 13. Gdy wróciłem do szkoły po dwumiesięcznej przerwie, też grałem. Opuszczałem lekcje. Rodzice wiedzieli, co się dzieje. Próbowałem z nimi rozmawiać o moich problemach. Nie potrafili jednak zrozumieć, jak się czułem.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień