Grawer z Zawiercia, który przeniósł Wiedźmina na szkło [WIDEO]
Kiedy podczas ubiegłorocznej Industriady wygrawerował na szkle twarz Wiedźmina, zachwycił wszystkich uczestników tej przemysłowej imprezy. Mowa oczywiście o Marcinie Burdzińskim – grawerze z zawierciańskiej Huty Szkła.
Chociaż Marcin Burdziński z zawierciańską Hutą Szkła związany jest od wielu lat, przyznaje, że grawerem został zupełnie przez przypadek. Wszystko przez spóźnienie do szkoły plastycznej.
- Wybierałem się po podstawówce do szkoły plastycznej. Niestety, nie zdążyłem dowieźć w terminie rysunku. Co miałem robić dalej? Do huty przyprowadził mnie ojciec. Wtedy zakład ten prosperował bardzo dobrze. Załapałem się nawet na ostatnią „trzynastkę” – mówi Marcin Burdziński.- Chociaż nadal ciągnie mnie do tego malarstwa. Może kiedyś uda się jeszcze do tego powrócić – dodaje Marcin Burdziński.
Warto jednak dodać, że nie od razu został grawerem. W zakładzie takim jak zawierciańska huta szkła było to stanowisko niedostępne dla wszystkich.
- Na początku zaczynałem pracę jako ozdobnik. To tam zbierałem swoje pierwsze szlify w tej pracy. W zakładzie pracowało wtedy dwóch grawerów. Miałem sporo szczęścia, ponieważ w tym czasie jeden z nich zdecydował się odejść na emeryturę – opowiada Marcin Burdziński.- Potrzebował akurat nowego ucznia. Huta zorganizowała konkurs plastyczny, który wygrałem. Po dwóch miesiącach nauki chodziłem na praktyki i uczyłem się tego zawodu. A to naprawdę nie było proste – dodaje Marcin Burdziński.
Trudności w nauce tego zawodu wynikały z zupełnie odmiennej techniki pracy. Zdobnicy przykładają tarczę od spodu szkła. W ten sposób widzą poprzez szkło miejsce, w którym tarcza dotykać będzie powierzchnię. Grawer całą pracę wykonuje przykładając szkło do tarczy. Nie widzi, więc czy zrobi to w odpowiednim miejscu.
- Bardzo dużo czasu zabrało mi nauczenie się zrobienia chociażby drobnej kreseczki. Nawet do dnia dzisiejszego zdarzają się takie elementy kluczowe. Kryształ jest gotowy, a ja wiem, że nie mogę go zepsuć. Wtedy to jest bardzo stresujące, bo za jednym ruchem trzeba wykonać to idealnie. Tutaj nie ma gumki, która zmaże jakiś mój błąd – opowiada Marcin Burdziński. - Trzeba mieć dużo cierpliwości. Jeden z pucharów robiłem cztery dni. Jest to również praca wymagająca fizycznie, ponieważ trzeba przez kilka godzin trzymać w powietrzu naprawdę duże rzeczy. Do tego cały czas operować tym szkłem na palcach i pamiętać o tym, że ruchy muszą być bardzo płynne – dodaje Marcin Burdziński, pokazując w jaki sposób graweruje się kolorowe szkło.
Każda maszyna jest zbudowana z wrzeciona utrzymującego się na panewkach, które są dokręcane od góry. Jest wrzeciono nagwintowane, które służy do używania tarcz koruntowych i elektrokoruntowych. Marcin Burdziński sam je zalewa i wykonuje. Są też dodatkowe szpile, na które przymocowane na stałe są tarcze miedziane lub diamentowe.
W przypadku grawerowania bardzo ważna jest zasada „od ogółu do szczegółu”. Najpierw graweruje się największą powierzchnię, a następnie bardziej szczegółowe elementy.
Zawierciański grawer jest ogromnie skromną osobą, która uważa, że ciągle jeszcze wiele nauki pozostało przed nim. Jego prace wywierają jednak duże wrażenie. Szczególnie słynny już puchar, na którym pojawiła się twarz Wiedźmina. Szczegółowość obrazu jest bardzo duża. Widać każdy włos i zmarszczkę tej postaci.
- Wykonałem go podczas ubiegłorocznej Industriady. Teraz stoi w naszym sklepie, który działa przy Hucie Szkła. Może go kupić każdy, kto będzie mieć na to ochotę – żartuje Marcin Burdziński. - Prawdopodobnie na wiosnę ponownie wyjdę do ludzi z moją pracownią. Obecnie mam ją w Miejskim Ośrodku Kultury w Zawierciu. Chciałbym również kiedyś nakręcić filmik, który pokazywałby w jaki sposób powstaje grawer na szkle – dodaje Marcin Burdziński.