Gromy spadają na burmistrza Ustrzyk Dolnych. Chce obciąć płatne lekcje religii
Burmistrz Ustrzyk Dolnych Bartosz Romowicz, zwrócił się do abpa Adama Szala o wyrażenie zgody na zmniejszenie liczby godzin lekcji religii w szkołach podlegających pod jego gminę. Wywołało to ogromne wzburzenie prawicowego środowiska.
Wzywamy Pana Burmistrza do refleksji i wycofania z tego zaskakującego pomysłu. Akcja przeprowadzona przez Pana Burmistrza dostarczyła rozgłosu medialnego, w skali nawet ogólnopolskiej. Jesteśmy jednak przekonani, iż nie wyraża Pan Burmistrz w tym względzie poglądów rodziców, mieszkańców - z takim apelem do gospodarza Ustrzyk Dolnych zwrócili się działacze Stowarzyszenia Europa Tradycja.
To nie wojna religijna
List otwarty, który został rozesłany przez działaczy tego stowarzyszenia nie tylko do włodarza Ustrzyk Dolnych, ale i do mediów, to jedna z wielu podobnych reakcji na ostatnią decyzję włodarza bieszczadzkiej gminy. Bartosz Romowicz zwrócił się bowiem do metropolity przemyskiego abpa Adama Szala o wyrażenie zgody na zmniejszenie wymiaru zajęć z religii z dwóch do jednej godziny lekcyjnej w tygodniu oraz połączenia zajęć z religii w oddziałach, gdzie liczba uczniów jest mniejsza niż 13 osób w trzech nadchodzących latach.
Na własną rękę gospodarz gminy takiej decyzji podjąć nie może, bo zgodnie z polskim prawem tygodniowy wymiar zajęć z religii może być obniżony tylko za zgodą biskupa diecezjalnego.
Jak tłumaczy sam burmistrz, decyzja o tym, by napisać do arcybiskupa, była jego własną i bierze za nią odpowiedzialność. Mimo fali krytyki z prawej strony sceny politycznej.
- To nie jest wojna światopoglądowa, ja jestem osobą wierzącą, absolwentem KUL, doktorantem tej uczelni, do tego członkiem PSL, partii o tożsamości chrześcijańskiej i naprawdę daleki jestem od tego, żeby stawiać się w rzędzie z tymi politykami lewicy, którzy chcą wycofać religię ze szkół
- mówi Bartosz Romowicz.
- Decyzja podyktowana była tylko i wyłącznie względami finansowymi, a mówiąc wprost, koniecznością oszczędzania w związku z tym, że nauczyciele otrzymali podwyżki, a subwencja oświatowa tych różnic nie pokrywa. Rząd zaoferował pedagogom coś, czego my jako samorząd nie możemy udźwignąć, bo nas na to po prostu nie stać - tłumaczy burmistrz.
Ile gmina może zaoszczędzić
I wylicza, że na lekcję religii w obecnej obsadzie godzinowej gmina Ustrzyki Dolne wyda w przyszłym roku ponad 535 tys. zł. Okrojenie religii z dwóch do jednej godziny w tygodniu daje oszczędność ok. 250 tys. zł rocznie, czyli ok. 750 tys. zł w ciągu trzech lat, o co w swoim piśmie wnioskuje burmistrz. Dodatkowo gdyby abp Szal zgodził się na międzyrocznikowe połączenie uczniów w klasach, przez 3 lata gmina zaoszczędziłaby kolejne 150 tys. zł. W sumie dałoby to 1 mln zł oszczędności. Przy założeniu, że pensje nauczycieli znów nie wzrosną.
Włodarz gminy podkreśla, że wbrew temu, co niektórzy mu zarzucają, oszczędza nie tylko na samej religii. Obcięte zostaną też te godziny, za które gmina płaci nauczycielom dodatkowo. np. zajęcia wyrównawcze i tzw. innowacje, czyli własne propozycje nauczycieli danych przedmiotów, którzy prowadzą z uczniami dodatkowe godziny w tygodniu.
- Uważam, że trzeba w tym wszystkim znaleźć równowagę, bo gdybyśmy oszczędzali tylko na godzinach, z których są egzaminy, a pozostawili religię nieruszoną, z której egzaminów nie ma, to też wywołałoby to negatywne komentarze - podkreśla burmistrz. - Poza tym, tak jak powiedziałem, nie mam na celu usuwania religii ze szkół lub utrudniania prowadzenia tych zajęć. My udostępnimy sale katechetom lub księżom, aby mogli prowadzić więcej lekcji religii, ale nieodpłatnie, w myśli misji, którą realizują. Zapłacimy natomiast za tę jedną lekcję, bo na ten moment na tyle nas stać - podkreśla.
Burmistrz: Komentarze w większości pozytywne
Pytany o to, jak na informacje, które od ostatnich kilku dni przewijają się nawet w mediach ogólnopolskich, reagują sami mieszkańcy, odpowiada, że w mediach społecznościowych 90 proc. komentarzy to te pozytywne.
- Oczywiście, są też tacy mieszkańcy, którzy mówią mi, że to, co robię, jest bardzo złe, a więcej z tych głosów to takie, które podkreślają, że ja powiedziałem głośno to, czego inni nie mieli odwagi powiedzieć
- mówi Romowicz.
- Bo nauczyciele, dyrektorzy mówią między sobą nie od dziś, że na religię zawsze są pieniądze, a na wszystko inne wiecznie brakuje - zaznacza.
Przeciwko decyzji burmistrza o wysłaniu listu najgłośniej protestują prawicowi działacze. W tym stowarzyszenie Europa Tradycja, na czele którego stoi Ryszard Skotniczny, przedsiębiorca, który w ostatnich wyborach bezskutecznie ubiegał się o mandat senatora.
Kwestia finansów czy raczej ideologia?
„O formule lekcji religii można dyskutować, lecz dla zdecydowanej większości Polaków jest oczywiste, iż ich obecność w szkołach powinna być gwarancją zachowania moralnego i cywilizacyjnego fundamentu naszej społeczności. Niestety, nie brzmi wiarygodnie informacja, iż ktoś chce ograniczenia religii w szkołach z powodów finansowych. We wszystkich takich przypadkach kontekst był bardzo czytelny - tam, gdzie domagano się wyprowadzenia religii ze szkół, zaraz pojawiały się działania mające na celu wprowadzenie przekazywania dzieciom i młodzieży niemoralności - i na to nagle środki się znajdywały” - czytamy w piśmie tego stowarzyszenia.
„Jednak stanowisko Pana Burmistrza przekazane w piśmie do arcybiskupa przyjęliśmy ze zdumieniem przede wszystkim z innego powodu. Siła samorządu istnieje, gdy wyraża poglądy mieszkańców. Władza samorządowców znajduje silne oparcie w głosach mieszkańców, którzy głosują w tym przypadku nie na ludzi, których często znają tylko z ekranów telewizorów, ale właśnie z codziennych kontaktów, spotykając swych włodarzy, burmistrzów i radnych codziennie na ulicach swoich miejscowości. Tego właśnie w piśmie Pana Burmistrza brakuje. Pan Burmistrz nawet nie próbuje powoływać się na to, iż likwidacji lekcji religii mieliby się domagać mieszkańcy Ustrzyk Dolnych czy reprezentujący ich radni. Tym większe pojawia się podejrzenie, iż Pan Burmistrz realizuje przedsięwzięcie ideologiczne, dla którego argumenty finansowe stają się mało wiarygodnym pretekstem” - czytamy.
Wytykania z ambony się nie boję
Burmistrz Romowicz krytykę przyjmuje ze spokojem, bo jak podkreśla, każdy samorządowiec musi się liczyć z tym, że nie wszystkie jego decyzje będą przyjmowane z pełną aprobatą. Co więcej, on sam liczy się także z wymierzoną wprost z kościelnej ambony krytyką personalną.
- W ubiegłym roku, gdy wygrałem wybory, jeden z wikariuszy powiedział, że ci, co na mnie głosowali, powinni pójść do spowiedzi. Myślę, że gorzej już nie będzie - uśmiecha się Bartosz Romowicz. - A ja w myśl tego, co mówi nasza wiara, ze swoich czynów będę rozliczany przed Bogiem, a nie przed księdzem.
Jak dodaje, ma nadzieję, że medialny rozgłos, jakiego nabrała ta sprawa, pomoże zwrócić uwagę na problemy, z jakimi od jakiegoś czasu boryka się wiele samorządów. Mianowicie rosnące koszty, jakie ponoszą, w tym z tytułu podniesienia płacy minimalnej, wzrostu wynagrodzeń nauczycieli, podwyżek cen prądu i opłat związanych z gospodarką odpadami przy jednocześnie malejących przychodach, chociażby z tytułu ulg dla przedsiębiorców.
Jaka będzie odpowiedź w tej kwestii arcybiskupa, na razie nie wiadomo. W Kurii Metropolitarnej w Przemyślu udało nam się ustalić tyle, że list burmistrza dotarł do adresata i że arcybiskup Adam Szal przygotowuje odpowiedź.
- W pierwszej kolejności otrzyma ją jej adresat - podkreśla ks. Bartosz Rajnowski, rzecznik przemyskiej kurii.