Groźba strajku wciąż jest realna. Kto zaopiekuje się uczniami?
Jeśli w poniedziałek nauczyciele zastrajkują, w szkołach może nie być komu zaopiekować się dziećmi. No bo jak sam dyrektor ma zająć się na przykład tysiącem uczniów?
- Czy wiem, jak zapewnię opiekę dzieciom? Odpowiedź jest taka sama od dłuższego czasu: nie wiem. To będzie wiadomo dopiero, jeśli strajk się rozpocznie. Dopiero w poniedziałek będę wiedział, ilu tak naprawdę nauczycieli przyjdzie do pracy i czy będzie to możliwe. Moim obowiązkiem jest zapewnienie opieki nad dziećmi, ale jak będę miał to zrobić, jeśli do pracy przyjdzie pięć czy dziesięć osób, a dzieci ponad tysiąc?! – mówił nam wczoraj Jerzy Koziura, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 20 w Gorzowie. Gdy rozmawialiśmy z nim po południu, odpisywał na „miliony” maili w sprawie ewentualnego strajku. – Ludzie pytają nawet, czy w czasie strajku będą obiady – mówi dyrektor. W tym tygodniu – tak zrobiły też inne szkoły – poinformował rodziców uczniów swojej szkoły, że od 8 kwietnia możliwy jest bezterminowy strajk nauczycieli. W informacji była też sugestia, by w czasie strajku, w miarę możliwości, dzieci zostały w domu. Podobnie jest w innych miejscowościach regionu.
„Zwracam się z gorącym apelem zapewnienie w okresie strajku opieki nad swoimi dziećmi” – napisał do rodziców uczniów dyrektor jednej z podstawówek w Nowej Soli.
Groźba strajku cały czas jest realna. Od poniedziałku do środy związki zawodowe nauczycieli rozmawiały z rządem. Ten jednak poprosił o przerwę. Dziś rozmowy mają zostać wznowione. Jeśli nie zakończą się odwołaniem zapowiadanego strajku, rodzice dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych, będą mieć spory problem. Nie każdy bowiem będzie mógł poprosić o opiekę nad dzieckiem innego członka rodziny. Strajkować mogą nie tylko szkoły, ale również przedszkola.
- Dyrektorzy placówek nie mają pewności, czy będą w stanie zapewnić opiekę uczniom. Nikt nie ma takiej wiedzy, bowiem nie wiadomo, ile realnie osób i w jakie konkretnie dni będzie strajkować. Nieodpowiedzialne wydaje się deklarowanie, że szkoła zajmie się w tym czasie dziećmi – mówi Ewa Kostrzewska, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Zielonej Górze.
Choć strajk miałby być bezterminowy, w praktyce może się okazać, że nauczyciele zaczną wracać do pracy bardzo szybko.
- Nauczyciele będą strajkować dzień, dwa, bo wielu z nich nie wie, a wielu nie przyjmuje do wiadomości, jak bardzo to się odbija na ich finansach. Nauczyciel dyplomowany z dużym stażem straci dziennie ponad 200 zł brutto, mianowany – około 180 zł, a kontraktowy – około 160 zł. Jak sobie nauczyciele przeliczą, da im to do myślenia, bo przecież w przyszłym miesiącu trzeba za coś żyć – mówi Sławomir Słonik, dyrektor SP nr 2 w Sulęcinie.
Jeśli będzie strajk, niektórzy będą musieli zostać z dzieckiem w domu
Jeśli dojdzie do strajku, w Gorzowie przystąpią do niego wszystkie szkoły. Strajkować nie będą jedynie dwa przedszkola (nr 2 i 18) oraz Zespół Kształcenia Specjalnego nr 1. W pozostałych placówkach może być kłopot z opieką nad dziećmi. W mieście powstał nawet specjalny zespół, który koordynuje sprawy związane ze strajkiem. Urzędnicy przygotowali listę zajęć, jakie w czasie strajku będą odbywać się w klubach czy w bibliotekach.
- One jednak będą służyły raczej zabiciu nudy niż opiece nad dzieckiem - mówi nam jeden z nauczycieli.
W Zielonej Górze opiekę będą w stanie zapewnić przedszkola nr 11 i 38, a także Szkoła Podstawowa nr 1, SP 6, SP 10, SP 18, Zespół Szkół nr 4, 6, 7, 8 oraz Zespół Szkół Specjalnych i Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna.
- Na razie nie powołujemy żadnego sztabu kryzysowego - mówi Jarosław Skorulski, naczelnik wydziału oświaty i spraw społecznych w zielonogórskim magistracie.
Tak na kilkadziesiąt godzin przed ewentualnym strajkiem nauczycieli wygląda sprawa opieki nad dziećmi w placówkach oświatowych w obu lubuskich stolicach. Jeśli bowiem większość nauczycieli nie będzie od poniedziałku pracować, rodzice mogą mieć ogrom-ny problem, komu na kilka godzin powierzyć swoje dzieci.
Rodzice dzieci, których przedszkola czy szkoły już zadeklarowały, że zaopiekują się dziećmi, mogą odetchnąć. Pozostałych, jeśli wcześniej strajk nie zostanie odwołany, czeka niepewność aż do poniedziałku. Dopiero za trzy dni rano dyrektorzy placówek będą mogli odpowiedzieć – sobie i rodzicom – czy są w stanie zaopiekować się dziećmi. Placówki będą jednak otwarte.
- Nasze przedszkole będzie pracowało, bo nie strajkuje dyrektor, czyli ja, a uprawnienia pedagogiczne też mam. Zajmę się więc dziećmi, które rodzice przyprowadzą - mówi Kamila Łopu - siewicz, dyrektor przedszkola Miś Uszatek w Słubicach, gdzie 100 proc. nauczycieli zdecydowało, że popiera akcję strajkową (dyrektorzy nie mogą strajkować).
W gminie Sulęcin do strajku przystępują wszystkie placówki oprócz jednej, w Wędrzynie.
- Zapewniamy opiekę dzieciom, które przyjdą do przedszkola, jednak apelujemy do rodziców, żeby ci, którzy mogą, zostawili dzieci w domach. W tej chwili sporządzamy rezerwową listę osób, w pierwszej kolejności pracowników gminy, którzy mają wykształcenie pedagogiczne. Jak rano w poniedziałek dyrektorzy będą znali skalę problemu, będą do nas dzwonili i tam, gdzie będzie potrzebna pomoc, te osoby wyślemy - mówi wiceburmistrz Iwona Walczak.
W Międzyrzeczu strajk najbardziej da się we znaki w przedszkolach. - Tam w grę wchodzi przecież obowiązkowe przygotowanie posiłków. To jedna z podstaw pobytu dziecka w placówce. Nie wiem na dziś, jak to będzie rozwiązane - mówił nam przedwczoraj Remigiusz Lorenz, burmistrz Międzyrzecza.
Jak mówi nam z kolei Mateusz Feder, burmistrz Strzelec Krajeńskich, w jego gminie w pełnej gotowości do opiekowania się dziećmi są już nie tylko dyrektorzy, ale też pracujący w szkołach księża i katecheci, którzy nie strajkują. Podobnie posiadający przygotowanie pedagogiczne pracownicy gminnych placówek: biblioteki, domu samopomocy, warsztatów terapii zajęciowej. - Instruktorzy domu kultury będą mogli zająć się dziećmi w szkołach albo w swojej placówce - mówi Feder.
- Zapewnimy dzieciom opiekę, na ile będzie to możliwe - zapewnia Marek Cebula, burmistrz Krosna Odrz. Dodaje przy tym: - Cały konflikt nie został wywołany przez nas, tylko przez ministerstwo. Dziwią mnie głosy rodziców, że przyprowadzą dzieci do burmistrza, aby się nimi zajął w czasie strajku.
Czy w ogóle rodzic może, mimo strajku, przyprowadzić dziecko do szkoły i powiedzieć jej dyrektorowi, że ma się nim zająć?
- Oczywiście. Do obowiązku dyrektora należy zapewnienie opieki nad dziećmi oraz bezpieczeństwa - mówi Ewa Rawa, lubuski kurator oświaty.
W czasie (ewentualnego) strajku to dyrektor, a nie związkowcy, rządzi szkołą.
- Strajk nie stanowi przeszkody, by otworzyć placówkę. Dyrektor nie może jej zamknąć - mówi kurator Rawa.