Grudziądzki szpital ma długi, miasto - zadyszkę
Regionalna Izba Obrachunkowa grozi, że unieważni budżet Grudziądza. Włodarze gaszą pożar, tnąc wydatki, a opozycja grzmi: - Kupują sobie czas.
Grudziądz stał się ewenementem nie tylko w skali naszego regionu. Dlaczego? Po pierwsze, będąc ok. 90-tysięcznym miastem, posiada szpital, którego dług wynosi ok. pół miliarda złotych. Po drugie, z powodu niezwykle poważnych tarapatów finansowych lecznicy miasto może stracić budżet i dlatego zmuszone jest ostro ciąć swoje wydatki.
- Jeśli nie nastąpią szybkie działania, Grudziądz nie wytrzyma do końca roku - mówi Andrzej Wiśniewski, radny Prawa i Sprawiedliwości (opozycja).
Regionalna Izba Obrachunkowa, która kontroluje finanse samorządów, od dawna bije na alarm w sprawie grudziądzkiego szpitala. Teraz poszła jeszcze dalej: wszczęła postępowanie w sprawie unieważnienia budżetu Grudziądza na 2016 rok. Z czego to wynika? Z tego, że władze miasta zarezerwowały zbyt mało pieniędzy na zasypanie dziury finansowej szpitala, która powstała w 2015 roku. Ile brakuje? Około 20 milionów złotych. Jak informuje Tadeusz Dobek, prezes RIO w Bydgoszczy, Grudziądz ma czas na wpisanie tych pieniędzy do budżetu do 26 lutego. - Tak się stanie - zapewnia prezydent Robert Malinowski.
Oznacza to jednak cięcie wydatków miasta, zarówno bieżących, jak i inwestycyjnych. Ostre? Tak, bo plan zakłada, że w 2016 roku miasto wpompuje do szpitala w sumie ponad 40 milionów złotych.
- Sytuacja jest bardzo poważna. Wysłałam pismo do pana wojewody, aby spowodował utworzenie realnego planu ratunkowego dla Grudziądza - mówi Iwona Michałek, toruńska posłanka Polski Razem, która wczoraj przyjechała do Grudziądza.
Grudziądzki szpital należy do najbardziej nowoczesnych w kraju. Obsługuje ok. 450 tys. mieszkańców całego regionu. Problem w tym, że organem założycielskim tak ogromnego szpitala jest niezbyt bogaty grudziądzki samorząd i to na jego barki - z mocy prawa - spada finansowy ciężar związany z długami szpitala i jego nierentownością. - Leczą się u nas pacjenci praktycznie z całego kraju, ale nie idą za tym wystarczające pieniądze. To jedna z patologii służby zdrowia, za którą Grudziądz musi płacić - dodaje prezydent Malinowski.
Włodarz miasta zapowiada, że zamierza się zwrócić do rządu o zwrot pieniędzy, które w ostatnich latach Grudziądz musiał pożyczyć na dokończenie budowy lecznicy i jej wyposażenie. Chodzi o, bagatela, ponad 200 milionów złotych.
Prezydent liczy na to, że obecny rok szpital zakończy bez straty finansowej. I dzięki temu w 2017 r. miasto nie będzie musiało do lecznicy pompować pieniędzy. Temu ma też służyć cięcie kosztów w szpitalu, które w skali roku - jak twierdzi Robert Malinowski - ma przynieść 13 mln zł oszczędności.
- Mówienie o tym, że szpital obecny rok zakończy bez straty finansowej, to zwykłe bajki. Zamiast je opowiadać, prezydent powinien bez przerwy jeździć do Warszawy i szukać tam rozwiązania tej dramatycznej sytuacji naszego miasta - twierdzi radny Wiśniewski.
Szpital w pigułce
- Dług regionalnego szpitala w Grudziądzu oscyluje wokół 500 milionów złotych. Dla porównania: wynosi on o około 50 mln zł więcej niż planowane na ten rok dochody grudziądzkiego samorządu.
- Pod koniec 2015 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport z kompleksowej kontroli przeprowadzonej w grudziądzkim szpitalu. Kontrolerzy uznali, że szpital nie ma wystarczającego wsparcia ze strony samorządu. Dodali także, że około 70 proc. nieruchomości lecznicy jest obciążone hipoteką i istnieje groźba przejęcia ich przez wierzycieli.