1970. Podwyżki wprowadzone przez władze komunistyczne wywołały protesty, które przybrały gwałtowny, zwłaszcza na Wybrzeżu, charakter. Ale wzburzenie ogarnęło cały kraj.
Śmierć w wyniku użycia broni przez wojsko i milicję poniosło wówczas 45 osób, a 1165 zostało rannych. Grudzień ’70 kojarzy się głównie z wydarzeniami z Gdańska, Gdyni, Szczecina czy Elbląga, ale warto pamiętać, że w Krakowie również pojawił się społeczny sprzeciw wobec decyzji władz.
Reakcja na podwyżki
Wprowadzenie drastycznych podwyżek cen było przygotowaną operacją. Podwyżki miały objąć 45 grup towarów, głównie jednak dotyczyły artykułów spożywczych. W związku ze spodziewanymi przejawami niepokoju społecznego MSW uruchomiło akcję o kryptonimie „Jesień-70”, w ramach której zamierzano monitorować i szybko reagować na ewentualne przejawy buntu społeczeństwa. Już 8 grudnia 1970 r. ówczesny minister obrony narodowej Wojciech Jaruzelski wydał rozkaz „w sprawie zasad współdziałania MON i MSW w zakresie zwalczania wrogiej działalności, ochrony porządku i bezpieczeństwa pu-blicznego oraz przygotowań obronnych”. Decyzja ta umożliwiała wykorzystanie wojska do tłumienia manifestacji.
Biuro Polityczne KC PZPR skierowało list do aktywu partyjnego, odczytywany na specjalnie zwoływanych naradach podstawowych organizacji partyjnych 12 i 13 grudnia, w którym usiłowano tłumaczyć konieczność tzw. procesu regulacji cen. Negatywne reakcje odnotowano podczas spotkań z szeregowymi członkami partii, gdzie często wprost krytykowano przywództwo partyjne z towarzyszem Wiesławem na czele. Piętnowano zarówno szeroki zakres podwyżek, jak i przedświątecz-ny termin ich wprowadzenia. Na jednym z zebrań w Nowej Hucie ironicznie pytano, „dlaczego drożeją śledzie, skoro nie dajemy im przecież jeść?”. Sugerowano oderwanie się dygnitarzy partyjnych od realiów życia przeciętnie zarabiającej rodziny.
Oficjalnie o podwyżkach cen żywności poinformował I sekretarz Władysław Gomułka w telewizyjnym wystąpieniu nadanym po Dzienniku TV, wieczorem w sobotę, 12 grudnia. Zapewne w reakcji na to przemówienie w nocy na budynku Dzielnicowej Rady Narodowej w Nowej Hucie na os. Zgody pojawił się napis sporządzony kredą: „Gomułka zdrajca Narodu”.
Aby zapobiec ewentualnym akcjom protestacyjnym lub strajkowym, w poniedziałek, 14 grudnia, funkcjonariusze SB przeprowadzili szereg rozmów ostrzegawczych z autorami krytycznych wypowiedzi i dokonali profilaktycznych zatrzymań. Do największych zakładów pracy w Krakowie zostały skierowane grupy operacyjne SB, które na bieżąco miały czuwać nad sytuacją, informować oraz podejmować działania pacyfikujące nastroje i dążenia strajkowe.
Krakowskie reperkusje
Informacje o przebiegu protestów na Wybrzeżu i pierwszych ofiarach śmiertelnych dotarły do Krakowa dopiero 15 grudnia. Przekazywali je głównie kolejarze, kierowcy transportu i studenci. Relacje o wydarzeniach na Wybrzeżu, spaleniu budynków partyjnych i ofiarach śmiertelnych po stronie demonstrujących robotników przekazało również Radio Wolna Europa. Jak odnotowywały władze komitetu krakowskiego PZPR, relacje z Wybrzeża miały znaczny wpływ na wzrost napięcia i niekorzystnych nastrojów społecznych. Na osiedlach w Nowej Hucie zaczęły się pojawiać ulotki zachęcające do podjęcia strajku robotników Huty im. Lenina. Na kilku wydziałach kombinatu pojawiły się sporządzone kredą napisy „Strajk”, jednak do zainicjowania protestu nie doszło.
W większym stopniu przeciwko pacyfikacji robotników Wybrzeża zaprotestowały grupy młodzieży studenckiej i szkolnej. W środę, 16 grudnia, w domu studenckim „Żaczek” pojawiły się ulotki wzywające do udziału w manifestacji ulicznej, która miała się rozpocząć tego dnia o godz. 18 na Rynku Głównym. Istotnie, mimo obecności oddziałów milicji, zebrała się tam grupa około 100-200 młodych osób, która zaczęła wznosić okrzyki wyrażające solidarność z gdańskimi robotnikami. Oddział milicji, jaki skierował się w ich stronę, spychając grupę z płyty Rynku Głównego, zmusił młodzież do zmiany kierunku i udania się w stronę miasteczka studenckiego. Mimo wznoszenia tam okrzyków zachęcających mieszkańców akademików do udziału w manifestacji, studenci nie przyłączyli się w większej liczbie i grupa kilkudziesięciu protestujących osób została rozbita przez oddział prewencji MO w pobliżu akademika przy ulicy Reymonta 17. Milicja zatrzymała troje studentów AGH.
Pojawiły się jednak kolejne ulotki nakłaniające do udziału w manifestacji w dniu kolejnym. Dowództwo Komendy Wojewódzkiej MO (KW MO) w Krakowie zdecydowało się nie dopuścić do tego przez blokadę Rynku Głównego oraz zwiększoną obserwację mieszkańców domu studenckiego „Żaczek”. Jednak mimo zastosowanej w czwartek, 17 grudnia, od godz. 16 blokady Rynku Głównego, około godz. 17 zebrało się przy kościele Mariac-kim około 600 osób, które zaczęły wznosić okrzyki: „Pomścimy Gdańsk”, „Precz z Gomułką”, „Niech żyje Gdańsk”, czy zaskakujące „Niech żyje Gierek”. Grupa manifestantów przy ul. Szewskiej obrzuciła kamieniami próbujących rozproszyć ją milicjantów. Manifestanci zastosowali specyficzną taktykę: rozpraszani w jednym miejscu, rozbiegali się, by za chwilę ponownie gromadzić się nieco dalej. Do rozpraszania demonstrujących użyto trzech kompanii ZOMO, jednej kompanii Rezerwowych Oddziałów Milicji Obywatelskiej, 261 członków ORMO oraz jednej kompanii wojsk wewnętrznych. Jednak demonstrację udało się rozbić dopiero po użyciu gazów łzawiących. Tego dnia podczas zamieszek zatrzymano w Krakowie 102 osoby.
W piątek, 18 grudnia, doszło do kolejnej demonstracji, mimo zastosowanych przez władze uczelniane i „aktyw” studencki środków w postaci blokady wyjść z akademików i od godz. 16 milicyjnej blokady dojścia do Rynku. Jak oceniała KW MO w Krakowie, w wyniku zastosowanych środków uniemożliwiono dotarcie do Rynku około 12 tysięcy osób. Mimo to już od wczesnych godzin popołudniowych na Rynku gromadziły się grupy młodych ludzi. Milicja rozpoczęła interwencję około 18.30, ale rozproszeni studenci ponownie zbierali się na pobliskich ulicach. Blokada Rynku została zniesiona dopiero po godz. 22. Według milicyjnych raportów zatrzymano tego dnia 168 manifestantów, a wylegitymowano aż 900 osób.
Sytuację udało się uspokoić przez decyzję władz krakowskich uczelni, które zarządziły wcześniejsze rozpoczęcie ferii. Aby zmusić młodzież do opuszczenia akademików, posunięto się np. do odłączenia w „Żaczku” dopływu ciepłej wody.
Przetasowania
Podczas VII Plenum KC PZPR 20 grudnia przyjęto rezygnację Gomułki ze stanowiska I sekretarza KC PZPR. Jego następcą został Edward Gierek, dotychczasowy I sekretarz KW PZPR w Katowicach oraz członek Biura Politycznego KC PZPR. Z Biura Politycznego i rządu zostali usunięci również najbliżsi współpracownicy Gomułki. W swoim wystąpieniu, transmitowanym przez telewizję i radio, Gierek próbował łagodzić napięcia i wzywał do powrotu do pracy.
W niedzielę, 20 grudnia, prymas - kardynał Stefan Wyszyński - wystąpił z tonującym nastroje społeczne kazaniem, nawołując do zaniechania dalszego rozlewu krwi. W meldunkach SB odnotowano zmniejszenie napięcia w Nowej Hucie. W Teatrze Ludowym przerwano spektakl, aby ogłosić decyzje VII Plenum, które miały zostać przyjęte oklaskami. Wciąż jednak w dzielnicy znajdowano ulotki, m.in. na-klejone na drzwiach mieszkań członków partii, których autorzy domagali się przywrócenia starych cen. W Hucie im. Lenina pracownicy domagali się zmian na najwyższych stanowiskach. Doszło nawet do pobicia II sekretarza Oddziałowej Organizacji Partyjnej PZPR na Wydziale Remontów Maszyn i Urządzeń, który wcześniej był w różnych ulotkach oskarżany o rozbijanie ruchu robotniczego i strajkowego. Władze centralne 15 lutego 1971 r. podjęły decyzję o wycofaniu się z dniem 1 marca z podwyżek cen. W drugim kwartale 1971 r. pod presją załogi ze stanowisk ustąpili m.in. dyrektor naczelny Kombinatu Metalurgicznego HiL Bohdan Kołomyjski oraz I sekretarz Komitetu Fabrycznego PZPR Tadeusz Wachowski.
W grudniu 1970 r. uwaga krakowian była skierowana na pracowników największego przedsiębiorstwa przemysłowego w kraju - Huty im. Lenina. Jednak hutnicy byli zbyt zatomizowani, aby wyjść szerzej z inicjatywą protestu. Mieli świadomość znacznego upartyjnienia oraz inwigilacji bezpieki. Protest podjęła młodzież akademicka i szkolna, przez trzy dni próbując zorganizować manifestacje pod hasłem solidarności z Wybrzeżem i sprzeciwu wobec władz, działania te nie zyskały jednak szerszego poparcia.