Grzegorz Schetyna ma szansę reanimować PO [wywiad]
Rozmowa z prof. Tadeuszem Godlewskim, politologiem UMK, o przyszłości Platformy pod kierownictwem Grzegorza Schetyny.
- Wielu polityków, także części opozycji sejmowej, wieszczy koniec Platformy Obywatelskiej. To początek końca liberałów?
- Nie sądzę, siła partii oparta jest głównie na zapleczu kadrowym i swoich strukturach. Sądzę, że PO ma je nawet silniejsze niż PiS - to tysiące ludzi w samorządach, w administracji wojewódzkiej i rządowej, a także ma swoich ludzi w instytucjach europejskich. A zaplecza unijnego nie należy lekceważyć. Skruszyć taką strukturę będzie bardzo trudno. A jeśli Grzegorzowi Schetynie, nowemu przewodniczącemu PO, uda się spoić to zaplecze w imię nowych celów, a nie interesów, nadal będzie stanowić dużą siłę.
- Czy przewodniczący Schetyna zdoła odbudować partię na tyle, by stała się ona rzeczywistym liderem sejmowej opozycji?
- Dziś bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie, ale nie widzę innych konkurentów, którzy mogliby stanąć na czele opozycji. Grzegorz Schetyna na pewno jest politykiem wyróżniającym się na tle innych, ale czy da radę pozszywać partię, to już inna sprawa. Na pewno ma wiele cech silnego przywódcy, który radzi sobie w trudnych sytuacjach. Myślę więc, że ma sporą szansę stać się silnym liderem partii i całej opozycji.
- Kilka lat temu rozmawiałem z Jarosławem Kaczyńskim, który przyznał, że to najgroźniejszy przeciwnik PiS w Platformie.
- Podzielam tę opinię, ale skuteczność działania PO przed kilkoma laty i dziś to dwie różne sprawy. Platforma znalazła się w zupełnie nowej dla siebie sytuacji, w dodatku widoczne są w niej podziały na zwolenników Tomasza Siemoniaka i byłej premier i nowego szefa partii.
- Czy dlatego w Sejmie, a nawet w Parlamencie Europejskim, nie widać żadnych sensownych inicjatyw PO?
- Po tak dramatycznej porażce i gwałtownym spadku poparcia społecznego niełatwo stanąć na czele opozycji w tak krótkim czasie. Nowy pomysł na partię i jej program nie rodzi się szybko. A konkurencja w postaci Nowoczesnej już zajęła spory teren. Tymczasem Platforma nadal jest mało wyrazista, nie ma pomysłu na odświeżenie wizerunku i koncentruje się na konfliktach z PiS. Myślę, że jeszcze przez kilka miesięcy partia Schetyny będzie uwikłana w bieżącą walkę polityczną. Mówiąc językiem wojskowym, Platforma wszystko rozpoznaje bojem.
- Konkurenci z Nowoczesnej Ryszarda Petru będą mobilizować Grzegorza Schetynę czy też mu przeszkadzać?
- Trudne pytanie, jest w nim zbyt wiele zmiennych. Natomiast mam wrażenie, że przewodniczący Schetyna będzie potrafił ułożyć sobie stosunki z Nowoczesną - jest to w sytuacji obu partii konieczne. Ale największym atutem PO są samorządy, a Petru tego nie ma.
- Jednak on publicznie deklaruje, że jest liderem opozycji, mówi nawet, że po następnych wyborach będzie premierem...
- Moim zdaniem, Petru powoli już wyczerpuje swoje możliwości wynikające z wyborczego sukcesu i efektu nowości. Dla Nowoczesnej kończą się łatwe zdobycze polityczne i będą musieli zaproponować coś rzeczywiście nowego na drugą fazę rozwoju. W tej sytuacji PO będzie miała ułatwione zadanie, bo dziś wymyślić w polskiej polityce coś nowego i ożywczego jest bardzo trudno. Petru na pewno w dalszej perspektywie stanie się podmiotem w naszej polityce, ale do tego jeszcze bardzo daleko.
- Gdyby Schetynie nie udało się odbudować pozycji swojej partii, część posłów PO może uciec do Nowoczesnej?
- Wszystko w rękach Schetyny, bo gołym okiem widać siłę przyciągania Nowoczesnej. Na razie to drobiazg, choć w polityce partyjnej zdarzają się czasami lawinowe odejścia pod wpływem uderzenia małego kamyka. Póki sytuacja PO jest niejasna, możemy co najwyżej mówić o drobnych, niewyczuwalnych ruchach tektonicznych.