Jednej nocy zgwałcił brutalnie w Toruniu dwie studentki, a trzecią usiłował. Po 5 latach „odsiadki” wyszedł i po kilku miesiącach zgotował piekło narzeczonej oraz jej rodzinie. Właśnie skazany został na 25 lat więzienia. Ale kiedyś wyjdzie...
Przypadek Rafała K. z Torunia to porażka polskiego systemu resocjalizacji - podsumowuje prokurator Bartosz Wieczorek. Zna niemal każdą minutę horroru, który mężczyzna zgotował swojej narzeczonej Klaudii i jej rodzinie.
Za to piekło - usiłowanie zabójstwa kobiety oraz uwięzienie ze szczególnym udręczeniem jej dziadka i brata - Rafał K. 4 marca skazany został na 25 lat więzienia. Gdy wyjdzie, będzie po sześćdziesiątce. Nadal może być groźny.
„Posiada psychopatyczne cechy osobowości niepoddające się terapii” - stwierdzili biegli.
Nim doszło do wspomnianego horroru, w lutym 2018 roku w Toruniu, mężczyzna zdążył się zapisać w kryminalnej historii miasta. Można wręcz powiedzieć, że na najmroczniejszych jej kartach.
Zgwałcił i kazał sobie zapłacić
Listopad 2011 roku. W miasteczku akademickim Uniwersytetu Mikołaja Kopernika zaczyna pojawiać się strach. Studentki już wiedzą i przekazują sobie z ust do ust: dwie z nich brutalnie zgwałcono jednej nocy.
Szokujące informacje docierają do redakcji „Nowości”. Początkowo służby prasowe miejscowej komendy policji ich nie potwierdzają. Potem muszą już się do nich odnieść, bo zaczyna narastać panika. Co się stało?
Dziś przebieg nocy z 10 na 11 listopada 2011 roku odtworzyć można już w miarę wiernie, bo wypadki zostały drobiazgowo zrekonstruowane przez prokuraturę i sąd. Wielu szczegółów i okoliczności nadal przekazać jednak nie można. Z uwagi na interes zgwałconych kobiet proces toczył się z wyłączeniem jawności.
Wiadomo, że pierwszego gwałtu 32-letni wówczas Rafał K. dopuścił się po godzinie 1.00 w nocy, w okolicy ul. Sienkiewicza, niedaleko miasteczka akademickiego. Z nożem zaatakował 19-letnią studentkę.
Ostrze przyłożył jej do brzucha i zaciągnął w pobliże boiska V Liceum Ogólnokształcącego, miejsce mroczne i zadrzewione. Tu zgwałcił ją kilkukrotnie. Brutalnie. Ze szczególnym upokorzeniem.
Potem ledwo żywą ze strachu i bólu zmusił do wspólnej wycieczki do... bankomatu. Tutaj przerażona studentka wypłaciła z konta tyle, ile mogła: 50 złotych. Wtedy Rafał K. zniknął.
Trzy ofiary jednej nocy
Kolejna odsłona dramatu miała miejsce zaledwie godzinę później, nieco dalej - przy ul. Gagarina. Tutaj gwałciciel zapolował na kolejną bardzo młodą kobietę. Złapał ją za włosy i leżącą na ziemi ofiarę ciągnął w ustronne miejsce. Krzyczącej dziewczynie udało się wyrwać i uciec.
Trzecia ofiara została zaciągnięta w okolice bunkra w pobliżu ulicy Okrężnej i tam zgwałcona. Znów: po przystawieniu noża, brutalnie, według najgorszych do wyobrażenia scenariuszy. To był już poranek.
Nie trzeba tłumaczyć paniki, która po tym wszystkim zaczęła narastać w miasteczku akademickim. Policja i toruńska Straż Miejska zwiększyły liczbę patroli, także nocnych.
Skazany na 5 lat więzienia
Gwałciciel został ujęty i aresztowany po 18 dniach. Za kraty trafił 28 listopada 2011 roku.
Sprawcą był Rafał K., 32-let-ni mieszkaniec Torunia, z zawodu malarz. Najwyraźniej zafiksowany na pracy w ochronie, bo już wtedy podawał się za ochroniarza. Kawaler, ale już ojciec 12-letniego syna.
Przed Sądem Okręgowym w Toruniu mężczyzna sądzony był za dwa gwałty i jedno usiłowanie oraz rozbój z użyciem noża. Jedna z jego ofiar zdecydowała się na status oskarżycielki posiłkowej w procesie. Zasiadła na ławie sądowej obok prokuratora. „Oko w oko z gwałcicielem” - odnotowały media. Potem, jak wspomnieliśmy, jawność procesu wyłączono i to, co wydarzyło się na sądowej sali, pozostaje jej tajemnicą.
Za dwa gwałty, usiłowanie trzeciego oraz rozbój z nożem w ręku Rafał K. skazany został na 5 lat i 6 miesięcy więzienia.
Zza krat torunianin wyszedł 25 maja 2017 roku.
„Mówił, że umrę w bólu”
Horror w mieszkaniu przy ul. Gagarina w Toruniu wydarzył się 1 lutego 2018 roku o poranku. By zrozumieć, jak do niego doszło, trzeba jednak cofnąć się do okolic Bożego Narodzenia 2017 roku. Wtedy to Klaudia B., trzydziestoletnia barmanka pracująca w jednym z toruńskich klubów, poznała Rafała K. Mężczyzna nie pochwalił się jej wyrokiem.
Poznali się w klubie, gdzie pracowała. - Zaprosił mnie do stolika. Piliśmy piwo, dobrze nam się rozmawiało. Był miłym, spokojnym, grzecznym człowiekiem. Po 2-3 godzinach pojechaliśmy do jego domu. Spędziliśmy razem noc i od tego czasu zaczęliśmy się spotykać - wspominała w sądzie Klaudia B., atrakcyjna blondynka. - Po trzech tygodniach mi się oświadczył.
Na początku miłość kwitła. Po jakimś czasie jednak z Rafała K. zaczęła wychodzić jego prawdziwa natura. Był chorobliwie zazdrosny, zaczął jej ubliżać i awanturować się. Do klubu, gdzie pracowała, przychodził w mundurze ochroniarza „Delty” i z bronią, udając jej pracownika.
Zmęczona i przestraszona całą relacją barmanka zerwała z Rafałem K., co wprawiło go w szał. Znów przyszedł do miejsca jej pracy. „Do końca życia będę cię prześladował!” - usłyszała wtedy. Krytycznego 1 lutego 2018 roku wróciła do mieszkania przy ul. Gagarina o poranku. Dziadkowi i bratu powiedziała wprost, że były narzeczony jest niebezpieczny i nie mają go wpuszczać do mieszkania. Nie posłuchali. Wpuścili...
Napastnik najpierw unieruchomił mężczyzn. Dziadka skuł kajdankami i związał w jego pokoju. Potem jeszcze drzwi zablokował fotelem. Brata, który wrócił ze sklepu, związał i rzucił na łóżko w dużym pokoju. Za dręczenie Klaudii zabrał się w jej pokoju.
- Związał mnie całą, rozebrał do naga. Pociął mnie wysuwanym nożykiem po piersi, brzuchu, pośladku, udzie. Potem nożem obciął mi włosy. Kazał mi wybierać, kogo ma zabić pierwszego: dziadka, brata czy mnie. Mówił, że będę umierać w bólu - zeznała kobieta. - Groził, że odetnie mi sutki i oszpeci.
Potem Rafał K. poił kobietę szatańskim koktajlem z leków psychotropowych wymieszanych z piwem.
W tym czasie dziadkowi udało się oswobodzić ręce. Napisał kartkę z wołaniem o pomoc i wyrzucił ją przez okno. Mężczyzna, który ją znalazł, zadzwonił na policję. Brat natomiast uwolnił się całkowicie i wyskoczył na ulicę z balkonu, Oczywiście też szukał pomocy.
Gdy Rafał K. to odkrył, spanikował. „Nie mam czasu. Muszę to dokończyć” - powiedział i zaczął dusić Klaudię sznurkiem. Straciła przytomność. Myśląc, że ofiara nie żyje, Rafał K. uciekł. Barmanka przeżyła cudem.
Cechy psychopaty
4 marca br. Rafał K. skazany został przez Sąd Okręgowy w Toruniu na 25 lat więzienia z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 20 latach.
Biegli psychiatrzy stwierdzili, że psychopatyczne cechy jego osobowości nie poddają się terapii.
W areszcie Rafał K. usiłował się otruć. Miesiąc był w śpiączce farmakologicznej. Ale żyje, ma się dobrze. Wyjdzie na wolność najprędzej za 20 lat.