Hajnówka jest w czołówce miast bez przyszłości...
Specjaliści z Polskiej Akademii Nauk opublikowali raport z listą 122 miast zagrożonych zapaścią społeczno-gospodarczą. Hajnówka na tej liście jest druga...
Dlaczego zagrożona zapaścią? - pyta retorycznie burmistrz Hajnówki Jerzy Sirak, którego wysoka lokata miasteczka na niechlubnej liście wcale nie dziwi. - U nas ta zapaść postępuje od ponad dwudziestu lat, od kiedy władze krajowe swoimi decyzjami o zaostrzeniu ochrony Puszczy Białowieskiej i zakazie wycinki drzew zniszczyły przemysł drzewny w Hajnówce. W dodatku niemal całkowicie zerwana została wymiana handlowa z naszymi sąsiadami na wschodzie.
Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN przeanalizował sytuację społeczno-gospodarczą 255 średnich miast w Polsce i wyłonił z nich 122, które mają największe problemy. W analizie brano pod uwagę kilkanaście wskaźników, m.in. zmniejszającą się liczbę ludności, bezrobocie, odpływ mieszkańców, czy liczbę działających w mieście przedsiębiorstw.
- Kiedyś Hajnówka była ostoją przemysłu drzewnego w kraju, miała dobrą renomę i była znana. Miasto się rozwijało, do pracy przyjeżdżali tu ludzie z całej okolicy i z odległych części kraju - opisuje burmistrz. - Później jednak, gdy zakazano wycinki, hajnowskie zakłady drzewne i tartaki zaczęły upadać. Setki hajnowian pracowało też na pobliskim przejściu granicznym w Siemianówce, ale gdy ograniczono wymianę z Białorusią, to i oni stracili zatrudnienie. Inny przemysł na skraju puszczy się nie rozwinął. Ludzie zostali bez pracy. Swoje zrobiła też demografia, czyli starzenie się społeczeństwa, z którym borykają się wszystkie małe i średnie miasta. Nie ma więc co się dziwić, że Hajnówka jest w zapaści.
Na liście miast zagrożonych zapaścią naukowcy z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN umieścili też kilka innych podlaskich miast, m.in.: Zambrów (15. miejsce), Augustów (33.), Łomżę (44.), Grajewo (58.), Ełk (72.) i Bielsk Podlaski (97.)
- Województwo podlaskie w porównaniu z resztą kraju charakteryzuje się dość słabą tkanką miejską - komentuje Maciej Białous, doktor socjologii z Uniwersytetu w Białymstoku. - W porównaniu z innymi regionami mamy mało ośrodków miejskich, dlatego na tej liście jest tylko tyle podlaskich miast. Po prostu za wielu ich nie mamy. A jak pokazuje analiza PAN, te, które mamy, to - poza Białymstokiem - są dość słabe. Składa się na to kilka czynników. Duża rolę z pewnością odgrywa demografia. Z jednej strony starzenie się społeczeństwa, które szczególnie zauważalne jest na południu województwa podlaskiego. Drugi czynnik to migracja. Młodzi wyjeżdżają do najbliższego dużego miasta w okolicy - Białegostoku, innych części kraju, a bardzo często za granicę.
Zjawiska te dotyczą wszystkich małych miejscowości, ale szczególnie widoczne są w naszym regionie, choćby w Hajnowce.
- W przypadku Hajnówki dużą rolę odgrywa też sytuacja gospodarczo-społeczna - dodaje Białous. - W Hajnówce, ale także w innych podlaskich miastach, rozwijały się przede wszystkim przedsiębiorstwa oparte na taniej i raczej niewykwalifikowanej sile roboczej. Oczywiście bardzo dobrze, że takie powstawały, bo to były miejsca pracy, a i rąk do pracy nie brakowało, ale nie sprzyjało to wytworzeniu się kadry specjalistów, którzy z zasady są bardziej mobilni zawodowo, potrafią funkcjonować w różnych branżach i łatwiej dostosowują się do zmiennych warunków rynku pracy.
A jak wspomniał burmistrz Hajnówki, po zamknięciu tamtejszych tartaków i przejścia granicznego, większość mieszkańców nie potrafiła znaleźć sobie innego miejsca zatrudnienia.
Analiza Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN została przygotowana na potrzeby Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. W jej ramach Ministerstwo Rozwoju na pomoc dla wskazanych 122 miast planuje przeznaczyć w ciągu najbliższych lat ponad 2,5 mld zł.
- Niestety, procesów demograficznych i sytuacji gospodarczej Hajnówki oraz innych miasteczek nie da się łatwo zmienić - zastrzega Białous. - Oczywiście wsparcie rządowe oraz dywersyfikacja środków i inwestycji - tak, by nie koncentrowały się one jedynie na metropoliach, ale także w mniejszych ośrodkach - mogłyby pomóc. Ale wspieranie inwestycji, tworzenie miejsc pracy w małych miasteczkach i aktywizacja ich mieszkańców to długi proces, który wymaga bardzo dużych nakładów.
Władze Hajnówki nie poddają się jednak i chcą rozwijać miasto.
- Trudno liczyć na cud, ale staramy się stworzyć w Hajnówce takie warunki, by była ona dobrym miejscem do pracy i życia - mówi burmistrz Sirak. - We wrześniu otwiera się u nas fabryka Pronaru. Zatrudni ona około 200 osób. Potrzebuje przede wszystkim fachowców z zakresu obróbki metalu i pewnie większość z nich będzie pochodzić spoza Hajnówki, bo u nas jest takich niewielu. A nie wszyscy będą w stanie się przekwalifikować. Ale jako władze miasta chcemy zapewnić i mieszkańcom, i przyjeżdżającym tu do pracy odpowiednie warunki życia. Dlatego rozwijamy budownictwo mieszkań pod wynajem i rozbudowujemy bazę rehabilitacyjno-rekreacyjną. Chcemy zapewnić odpowiednie warunki bytu seniorom. Mamy nawet dokumentację na budowę całodobowego ośrodka opieki nad osobami starszymi. Zamierzamy też utworzyć ośrodki dziennego pobytu. Chcemy również zapewnić warunki do miłego spędzania czasu wolnego dla osób pracujących. Mamy nowoczesny ośrodek kultury, muzeum, amfiteatr, aquapark... Rozwijamy też ofertę imprez kulturalnych dla osób w każdym wieku.
Skorzystają na tym turyści, ale to raczej nie oni mają być siłą napędową miasta.
- Turystyka jest często takim wytrychem w przypadku szukania recept na pogarszającą się sytuację w różnych regionach - komentuje socjolog. - Ale nie zawsze jest to dobra recepta. Hajnówka to nie Białowieża. Nie ma nawet rozbudowanej bazy hotelowej i odpowiedniego dojazdu. Kolej tam nie sięga, a drogi nie są tak dobre, jak powinny. Samo miasto nie jest też na tyle atrakcyjne, by turystom chciało się do niego dotrzeć. Aquapark i nowoczesne ośrodki kultury są praktycznie w każdym powiecie, więc nie są kuszącymi atrakcjami. Hajnówka może być najwyżej bazą wypadową dla jadących do Puszczy Białowieskiej lub miejscem turystyki jednodniowej, gdzie w ciągu kilku godzin zwiedza się ciekawe obiekty i jedzie się dalej.
Zresztą to, że turystyka nie jest receptą na sukces miasta pokazuje fakt, iż na liście miast zagrożonych zapaścią są takie perełki turystyczne jak Augustów czy Ełk, które mogą pochwalić się pięknym położeniem na jeziorami i dość bogatą bazą turystyczno-hotelową.
Tego z kolei może im zazdrościć Bielsk Podlaski, w którym nie ma ani zalewu, ani aquaparku, a budynek domu kultury od lat prosi się o remont. W przyległym do niego kinie parę lat temu zawalił się dach. Ale Bielsk ma coś, czego tamte miasta nie mają: bardzo dobrze rozwinięty przemysł, choć także oparty o jedną branżę budowlaną z zapotrzebowaniem na tanią siłę roboczą.
- Nasze 97 miejsce jest raczej powodem do radości niż niepokoju - mówi Jarosław Borowski, burmistrz Bielska. - Warto bowiem zauważyć, że plasujemy się blisko środka listy wszystkich średnich miast w Polsce. Zakwalifikowanie nas do 122 miast zagrożonych daje nam co najwyżej możliwość aplikowania o dodatkowe fundusze pomocowe. Ale z tego co się orientuję, nie będą one przyznawane za darmo, a w zamian za udziały w spółkach miejskich, a ja na taki układ nie chcę się zgodzić. Bo wówczas samorząd straciłby kontrolę m.in. nad cenami wody, czy ciepła dostarczanego mieszkańcom przez Przedsiębiorstwo Komunalne lub MPEC.
Burmistrz zapowiada, że ściąga do Bielska Podlaskiego kolejnych inwestorów. Ma tu wejść jakaś amerykańska firma, której nazwy na razie nie chce zdradzić, a na terenach strefy ekonomicznej planuje rozpocząć działalność jedna z lokalnych firm. Obie spoza branży budowlanej.