Hala z prawdziwego zdarzenia to jedynie pobożne życzenia
Poznań staje się miastem prowincjonalnym, zaściankiem bez dużych wydarzeń kulturalnych i sportowych – uważają krytycy poczynań obecnych władz i wskazują, że przegrywamy wyścig z Wrocławiem, Gdańskiem, Krakowem, Rzeszowem czy Gliwicami. Przypominają, że poza stadionem, torem regatowym na Malcie, na którym można przeprowadzać zawody rangi międzynarodowej, halami MTP, gdzie odbywają się niektóre wydarzenia sportowe czy szerokimi ulicami, wykorzystywanymi jako trasy biegowe, miasto nie ma ani stadionu lekkoatletycznego, ani hali widowiskowo-sportowej z prawdziwego zdarzenia.
– Współcześnie półmilionowe miasto bez hali sportowej na 10 tys. widzów nie jest w pełni miastem – uważa prof. Bogdan Sojkin z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, wiceprezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce.
Wobec wymagań, jakie stawiają federacje sportowe, Poznań nie dostanie żadnej poważnej imprezy. Cierpią na tym mieszkańcy.
W dalszej części artykułu przeczytasz:
- Pierwsza liga w kraju, czyli komu możemy pozazdrościć hali z prawdziwego zdarzenia?
- Czy Arena to tylko bliski sercu zabytek?
- Dwugłos Wróblewski-Jaśkowiak w sprawie terenów stadionu Szyca
- Jak miasto chce pozyskać tereny od TK Development?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień