Hałda zostanie zbadana jak nigdy przedtem
Toksyczną hałdę w Nowej Soli odwiedzili pracownicy spółki, która ma wykonać jej szczegółówą analizę i zaproponować sposób usunięcia odpadów
Powoli znika jeden z największych problemów starostwa, czyli opuszczone budynki fabryki nici w Nowej Soli. Tymczasem wykonano kolejny krok ku temu, by zniknął kolejny kłopot dużego kalibru, z którym samorząd walczy od lat. Mowa oczywiście o toksycznej hałdzie odpadów ropopochodnych na terenie dawnego Dozametu.
Przypomnijmy, że miesiąc temu starostwo zawarło umowę z Przedsiębiorstwem Geologicznym „Polgeol” z Warszawy, która ma przebadać hałdę i jej skład i na podstawie wyników tych badań opracować dokumentację niezbędną do podjęcia dalszych działań. W czwartek delegacja warszawskiej spółki odwiedziła Nową Sól.
- Wykonawca pobrał próbki hałdy, gruntu i wody do analiz laboratoryjnych. Wyniki będą podstawą do podjęcia dalszych prac, w efekcie których ustalona zostanie najlepsza metoda usunięcia odpadów ropopochodnych zdeponowanych na terenie dawnego Dozametu, ok. 60 tys. ton - czytamy na stronie starostwa. Zadanie ma być zrealizowane do końca listopada.
Pracownikom „Polgeolu”, którzy pierwszy raz zobaczyli hałdę na własne oczy, towarzyszył wicestarosta Przemysław Ficner. - Jest pokaźna, ale nie przeraziła ich - wyjaśnia. - Wykonali odwierty, pobrali próbki z kilku miejsc, z trzech poziomów. Wwiercali się w ten najwyższy, „piętro” niżej i na samym dole. To dopiero pierwsze wstępne badania, próbki były pobierane z głębokości poniżej metra - mówi wicestarosta. - To po to, b zorientować się jak to wygląda. Potem mają pobrać kolejne próbki z większych głębokości. Plan jest taki, żeby podzielić hałdę na sektory i w każdym sektorze pobrać bodajże po sześć próbek - wyjaśnia. - Jak się patrzy z wierzchu na tę hałdę, to jest ona w różnych konsystencjach. Na górze jest sypka, na dole mamy maź. Po odwiertach okazało się, że w środku jest już jednorodna - dodaje.
Plan jest taki, żeby podzielić hałdę na sektory i w każdym sektorze pobrać bodajże po sześć próbek
Wspomnianą maź, która z roku na rok coraz bardziej rozlewa się po okolicy, najlepiej obserwować latem. Przy wysokich temperaturach hałda dosłownie zmienia stan skupienia. Fachowcy z Polgeolu przyjechali o 9.00. Wówczas wejście na szczyt góry odpadów nie stanowiło problemu. Trzy godziny później, w samo południe, chodzenie po dolnych partiach było już niemożliwe. Oczywiście towarzyszy temu charakterystyczny zapaszek, który od czasu do czasu nęka okolicznych mieszkańców. - Czasami jak zwieje, to okna nie można otworzyć. Niektórzy moi sąsiedzi już się przyzwyczaili, ja jakoś nie mogę - mówi pani Krystyna, mieszkanka bloków na ul. Brzozowej.
Czasami jak zwieje, to okna nie można otworzyć
To będzie pierwsza kompleksowa dokumentacja dotycząca toksycznej hałdy. Wcześniej samorządy mogły opierać swoją wiedzę tylko na badaniach Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, które obejmowały m.in. monitoring wód gruntowych.
- To pierwszy krok do usunięcia odpadów, bo żeby rozmawiać z kimkolwiek o jakichkolwiek środkach, to trzeba wiedzieć o czym się rozmawia - kwituje P. Ficner. A pomysłów na usunięcie przez lata pojawiło się sporo. Od postawienia w bezpośrednim sąsiedztwie instalacji, która przerobiłaby odpady na coś bardziej pożytecznego (np. paliwo) po budowę mogilnika, który odizolowałby toksyczną hałdę na przynajmniej 500 lat...
Dokumentacja ma kosztować dokładnie 100,8 tys. zł. Połowę kosztów pokryje Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Zielonej Górze. Stosowna umowa zostanie podpisana prawdopodobnie na początku tego tygodnia. Starostwo wysupła 25,4 tys., pozostałe 25 tys. zł dorzuci miasto.