Handmade to produkty z duszą, które powstają w domowym zaciszu
Kocyki dla dzieci, bawełniane lalki, kolczyki - to tylko część ręcznie robionych produktów. Produkty handmade ostatnio zasypują nas falami, bo tak je uwielbiamy.
Są piękne i wykonane w niewielkich pracowniach lub nawet w domach. Staranne wykończone, odpowiadające potrzebom dzieci i ich rodziców, ładne, mięciutkie i tak kolorowe, że trudno jest im się oprzeć.
Mowa oczywiście o wszystkich produktach, które zostały wykonane metodą handmade. To właśnie one - kocyki, torebki, kolczyki czy sukienki - w ostatnich czasach podbijają rynek. Coraz więcej osób zamiast ubrań z popularnej sieciówki wybiera te uszyte w małych pracowniach.
- Produkty wykonane ręcznie są czymś wyjątkowym, z każdym produktem, przekazuję swoją wiedzę, umiejętności a przede wszystkim wykonuję produkty z sercem. Każdy produkt mimo iż jest powielany nigdy nie będzie wyglądał identycznie, tak jak te masowo produkowane w sieciówkach - mówi Natalia Cynik (Osa Handmade) .
Przyjemna i pożyteczna zabawa
Natalia od ponad trzech lat robi biżuterię. Jak mówi, jej przygoda z handmade rozpoczęła się bardzo niewinnie, bo od jednej kostki masy plastycznej.
- Bardzo długo szukałam pomysłu na siebie - opowiada Natalia. - Kiedyś w internecie dojrzałam nietypową biżuterię z masy plastycznej, stwierdziłam, że to może być fajna zabawa. Zaczęłam od jednej kostki masy plastycznej, a po miesiącu moje produkty były sprowadzane do Irlandii. Szyciem zajęłam się nieco później i nie sądziłam, że mnie to wciągnie.
Pierwsze maskotki zaczęły powstawać we wrześniu 2015 roku, były to pluszowe słonie, które miały pomóc w zbiórce na rehabilitacje córeczki Natalii. Później pojawiły się kolejne zabawki, ubrania i tak do masy plastycznej dołączyły bawełna, nożyczki i maszyna do szycia.
- Zainteresowanie moimi produktami wzrasta z dnia na dzień, szyję i robię biżuterię praktycznie bez przerwy - mówi Natalia.
Na blogu Osa Handmade znajdziemy dziesiątki produktów. Najwięcej jest biżuterii - bo przecież od tego wszystko się zaczęło, ale bez problemy znajdziemy też gadżety dla małych dzieci, które ostatnio robią furorę w świecie mam i dzieci. Swojej pracy Natalia poświęca sporo wysiłku, bo wykonanie np. gryzaka dla dzieci to nie tylko samo szycie, ale także dobór materiałów, zaprojektowanie, sprawdzenie.
- Gryzak wbrew pozorom nie jest trudny w wykonaniu- zauważa Natalia. - Czas jego wykonania waha się od kilkunastu do kilkudziesięciu minut w zależności czego zamierzamy użyć.
Natalia wykonuje przeróżne rzeczy - czapki, chustki, maskotki, kolczyki, wisiorki, bransoletki. Gama produktów jest ogromna. Ale też nie ma rzeczy, która nie wzbudziłby zainteresowania wśród konsumentów. Oczywiście jedne cieszą się większą popularnością, drugie mniejszą. Ale wszystkie są doceniane przez klientów.
- Okazało się, że największym hitem w mojej pracowni są nietoperze z wyhaftowanym imieniem dziecka - zauważa Natalia.
Mama też może pracować
Agnieszka Płonka i Anna Poszalska (Mammilla) są mami fantastycznych maluchów. Mieszkają ze sobą w sąsiedztwie. Na pomysł o wspólnym szyciu ubranek i zabawek dla dzieci wpadły w trakcie spaceru.
- Jak każda mama, w pewnym momencie byłyśmy już trochę znudzone domowymi obowiązkami i Ania zaproponowała żebyśmy zaczęły coś robić razem - opowiada Agnieszka Płonka. - Ania trochę szyła, ja poszłam na jakieś kursy, śledziłam youtuba, różne blogi tak się zaczęło.
Dziewczyny rozkręciły swój własny biznes. Najpierw w domowych zaciszach, w trakcie drzemki dziecka, w nocy. Szukały inspiracji, nowych wzorów, rozwiązań. Początkowo tworzyły proste formy. Ich pierwotne założenie było takie, że będą szyć koce i pościele dla maluszków. Takie, które powinny znaleźć się w każdej wyprawce. Z czasem gama produktów zaczęła się powiększać. A to co udało się uszyć, wspólniczki od razu mogły przetestować na swoich pociechach.
- Dzieci są dla nas inspiracją i naszymi testerami - śmieje się Agnieszka. - To co uszyjemy w pierwszej kolejności sprawdzają nasze pociechy, jeśli widzimy, że to zdaje egzamin, to wtedy decydujemy się na wypuszczenie tego dalej.
Praca dziewczyn to prawdziwe rzemiosło. Same wymyślają wzory, projektują zabawki, poduszki, szukają najlepszych rozwiązań, które spełnią oczekiwania zarówno dzieci, jak i rodziców. Niektóre produkty wychodzą im od razu, inne potrzebują udoskonalenia. Dzięki metodzie prób i błędów wspólniczki mogą zaproponować swoim klientom rzeczywiście produkty najwyższej jakości.
- Z doświadczenia już wiemy, że np. do szmatek sensorycznych nie należy stosować wstążeczek satynowych, które po pierwszym praniu już się rozwalają, prują i brzydko wyglądają, a przede wszystkim nie są już bezpieczne dla dzieci - opowiada Agnieszka. - Produkty dla dzieci muszą być mocne i dobrze wykonane i tego się trzymamy.
Agnieszka i Ania są mamami na pełen etat. Oprócz opieki nad rodziną prowadzą własny biznes, który bardzo dobrze się rozwija. Produkty dziewczyn można kupić np. na Da Wandzie. Nie zamierzają zwalniać tempa.