Harcerze pamiętają o bohaterach [ROZMOWA]
Z przodownikiem Marcinem Szmają z Chorągwi Łódzkiej Związku Harcerstwa Polskiego rozmawiamy o Bitwie pod Kostiuchnówką.
Mija 101. rocznica walk pod Kostiuchnówką. Co to była za bitwa?
Rozgrywała się między 4 a 6 lipca 1916 roku. Już po jej zakończeniu określono ją jako najbardziej krwawą bitwę Legionów Polskich. A jak się potem okazało, była najkrwawsząm jaką podczas I wojny światowej stoczyły polskie oddziały. W dwudziestoleciu międzywojennym pamięć o tej bitwie była bardzo pielęgnowana. Dziś też do niej wracamy.
Dlaczego okazała się tak ważna?
Powodów była kilka. Ta bitwa kończyła pewien okres w dziejach Legionów, tak zwaną kampanię wołyńską. Ta kampania była bardzo istotna. Wtedy na Wołyniu stacjonowały wszystkie trzy brygady Legionów Polskich i walczyły ramię w ramię. Do czasu kampanii wołyńskiej, a także po bitwie pod Kostiuchnówką, te brygady walczyły osobno, w różnych miejscach. Pod Kostiuchnówką poległo, zaginęło lub zostało ciężko rannych około dwóch tysięcy legionistów. Jest jeszcze inny, stricte polityczny powód.
Jaki?
Ta bitwa, zachowanie polskich żołnierzy w porównaniu z innymi armiami, które walczyły z Rosjanami, a więc węgierskich, austriackich, pruskich, było na tyle zorganizowane, przemyślane, pełne determinacji, że władze austro-węgierskie i pruskie zdecydowały kilka miesięcy później o wydaniu aktu 5 listopada. Była to konkretna decyzja polityczna przybliżająca Polskę do odzyskania niepodległości. Ta bitwa była krwawym kamieniem milowym na drodze do niepodległości.
Co spowodowało, że Bitwą pod Kostiuchnówką zainteresowali się harcerze z Chorągwi Łódzkiej ZHP?
Stało się to trochę przez przypadek. Na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku polskie środowiska niepodległościowe, piłsudczykowskie bardzo interesowały się miejscami walk polskiego oręża, także tymi, które znajdowały się na terenie Ukrainy. Informacja o grobach polskich żołnierzy, które popadają w zapomnienie i ukryte są w chaszczach wołyńskich lasów, dotarła do nieżyjącego już profesora Władysława Barańskiego, żołnierza AK, piłsudczyka, nauczyciela w Zgierzu. Zaczął szukać sojuszników w akcji przywrócenia pamięci poległych podczas walk na Ukrainie. Dotarł do zgierskich harcerzy, hufca noszącego imię Wojska Polskiego. Pojechali tam na jeden rekonesans, potem drugi. Później zaczęli tam jeździć na obozy i tak jest już dwadzieścia lat.
Pod Kostiuchnówką walczyli też żołnierze z naszego regionu...
Tak. Kilkudziesięciu łodzian w październiku 1914 roku wstąpiło do Legionów, kiedy przez krótki czas stacjonowały w Łodzi. W ich szeregi wstąpili między innymi łódzcy skauci. Był wśród nich Jerzy Szletyński. Tyle, że nie dożył do momentu Bitwy pod Kostiuchnówką. Poległ wcześniej. Natomiast w bitwie tej walczyli jego koledzy, między innymi Wacław Lipiński i Edward Pfeiffer. Pfeiffer to generał z czasów Powstania Warszawskiego. Natomiast Wacław Lipiński to znany historyk wojskowości, człowiek, który we wrześniu 1939 roku bronił Warszawy. Wygłaszał w radiu przemówienia dla mieszkańców broniącej się stolicy. Potem walczył w podziemiu niepodległościowym. W latach czterdziestych został zamordowany przez sowietów, już po zakończeniu wojny. Należy wspomnieć, że pod Kostiuchnówką znajdował się też młody Stefan Grot-Rowecki, który urodził się w Piotrkowie Trybunalskim. Należy przypomnieć, że w zasadzie wszyscy legioniści byli ochotnikami.
Harcerze pamiętają o Kostiuchnówce i mają tam swoją bazę. Jak ona wygląda?
To odremontowana polska szkoła. Zbudowano ja w latach trzydziestych, jako dar Fundacji Legionów. Była szkołą, ale też schroniskiem młodzieżowym dla kilkudziesięciu osób. Ten budynek przetrwał. Po II wojnie światowej mieściła się tam szkoła. Potem jej budynek opustoszał, przeniesiono szkołę do innego. Harcerze skorzystali z okazji przejęcia, wyremontowania tego obiektu. Wielką pomoc okazał Senat RP, przedsiębiorcy z województwa łódzkiego. Budynek został odnowiony. Dziś mieści się tam Centrum Współpracy Polsko-Ukraińskiej, Dom Polonijny, Centrum Dialogu Kostiuchnówka. Jest tam sala tradycji, konferencyjna, a także schronisko młodzieżowe dla kilkudziesięciu osób. W ubiegłym roku zakończyły się kolonie dla dzieci ze szkół łódzkich i łuckich. Najpierw przez tydzień przebywały wspólnie w Łodzi, a potem wyjechały do Kostiuchnówki.
Ten ośrodek prowadzi Chorągiew Łódzka ZHP?
Tak, ale korzystają z niego różne środowiska. Między innymi szkoły partnerskie polskie i ukraińskie, stowarzyszenia. Teraz zaczął się obóz Harcerstwa Polskiego na Ukrainie. Ośrodek ten prowadzi harcmistrz Jarosław Górecki. Był on pierwszym harcerzem, który jeździł z prof. Barańskim na rekonesanse na Ukrainę.