Harcmistrzem Adam Kralisz z ZHP: Dziękujemy za pomoc lokalnej społeczności!
Z harcmistrzem Adamem Kraliszem, przewodniczącym okręgu łódzkiego Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej, rozmawia Monika Jankowska.
Jak czują się harcerze z obozu w miejscowości Suszek?
Sam obóz oczywiście został zamknięty. W sobotę większość harcerzy została odebrana przez rodziców ze szkoły niedaleko obozu, w której zostali zakwaterowani, część została przewieziona autokarem do Łodzi. Wszyscy powoli dochodzą do siebie, ale jest to dla nas ogromne, traumatyczne przeżycie. Wciąż trudno uwierzyć, że to prawda. Na pewno wymaga to przepracowania i rozmów, także z psychologiem. Trudno jest żegnać harcerzy, z którymi kilka godzin wcześniej siedziało się przy ognisku.
Co z samym obozem? Czy coś się tam jeszcze dzieje?
W niedzielę na miejscu były ekipy harcerskie z Łodzi i z Pomorza, osoby pełnoletnie, nasi przyjaciele, którzy zadeklarowali pomoc. Wspólnie próbujemy uporządkować pozostałości po obozie, odgruzować to wszystko, zebrać rzeczy osobiste uczestników oraz sprzęt, czy raczej to, co z niego zostało. Może część z tego będzie się jeszcze do czegoś nadawała.
Ile osób jeszcze jest w szpitalach? Ma Pan takie dane?
Dane z niedzieli około południa mówią, że nie więcej niż jedenaście. Najwięcej poszkodowanych jest w Chojnicach - czterech harcerzy.
W jakim wieku byli uczestnicy obozu?
Uczestnicy tego, jak i każdego innego obozu harcerskiego jakiejkolwiek organizacji to dzieci, które by zostać druhem, muszą ukończyć 11 lat. Na naszym obozie były dzieci od 12 do 18 roku życia, ale byli też pełnoletni uczestnicy, choć to już jako kadra, personel.
Czy już wcześniej organizowaliście obozy w Suszku czy w okolicach?
Okręg łódzki ZHR organizuje takie obozy od samego początku swego istnienia. W tym dokładnie miejscu obozu wcześniej nie mieliśmy, ale wcześniej odbywały się tam obozy innych okręgów czy w ogóle innych organizacji. Było to naprawdę piękne miejsce, bardzo urokliwe z pięknym jeziorem, z pięknym lasem, starodrzewiem.
Otrzymujecie mnóstwo słów wsparcia, modlitwy. Wyrazy współczucia na ręce przewodniczącego Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej złożył sam prezydent Andrzej Duda. Rozumiem, że takie gesty pomagają przetrwać ten trudny czas i podtrzymują na duchu.
Rzeczywiście wspiera nas mnóstwo osób - i tych, które nas znają, ale też ci, z którymi nie mieliśmy bezpośredniego kontaktu. Dostajemy słowa wsparcia z bratnich organizacji harcerskich, ludzie jakoś zdobywają mój numer telefonu i dzwonią, piszą, pytają, czy może przyjechać i pomóc. Jesteśmy bardzo wdzięczni za wszelkie słowa otuchy, za modlitwę. Jesteśmy też dozgonnie wdzięczni miejscowej społeczności, przede wszystkim mieszkańcom niewielkiego Lotynia. Ludzie z tej miejscowości jako jedni z pierwszych dotarli do nas, dali dzieciom ubrania, zapewnili też jedzenie i picie, koce, gdy już zostaliśmy ewakuowani. Dziękujemy też służbom - straży pożarnej, policji, pogotowiu.
RozmawiałaMonika Jankowska