Poznański sąd po raz drugi nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie Henryka Szlachetki, zajmującego się bezpieczeństwem w Lechu Poznań oraz poznańskiej adwokat Agnieszki P. Ich osadzenia w areszcie domagała się prokuratura, która pracownikowi Lecha zarzuca płatną protekcję, a pani adwokat powoływanie się na wpływy w sądzie penitencjarnym. - Sąd Okręgowy uznał, że nie ma podstaw do stosowania aresztu z uwagi na spory upływ czasu od rzekomego popełnienia przestępstwa. Sąd wskazał też, że śledztwo prokuratury trwa już cztery lata i dopiero w maju postawiono zarzuty – mówi adw. Adam Kupsik, obrońca pani adwokat Agnieszki P.
Do zatrzymań byłego policjanta Henryka Szlachetki, od wielu lat związanego z Lechem Poznań, adwokat Agnieszki P. oraz byłego więźnia Tomasza M. doszło w maju. Wówczas sąd rejonowy nie zgodził się z pierwszym wnioskiem prokuratury o ich tymczasowe aresztowanie. Sąd uznał wtedy, że jest wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez nich zarzucanych czynów, ale wystarczające są tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze: poręczenie majątkowe, zakaz opuszczania kraju, dozór policji.
Henryk Szlachetka musiał wpłacić 75 tys. zł kaucji, a Agnieszka P. 50 tys. zł.
Decyzję sądu rejonowego zaskarżyła prokuratura, ponieważ domagała się aresztowania całej trójki. W środę również Sąd Okręgowy, podobnie jak wcześniej sąd rejonowy, uznał, że areszty są zbędne.
Prowadzący śledztwo poznański Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej zarzuca podejrzanym popełnienie przestępstwa w 2014 roku. Chodziło o to, że odsiadujący wówczas karę wiezienia Tomasz M. miał się przechwalać swoimi możliwościami w załatwieniu innym skazańcom wcześniejszego wyjścia na wolność. Między innymi miał się powoływać na pomoc adwokat Agnieszki P. Rozmowy więźnia Tomasza M. oraz adwokat Agnieszk P. miały zostać nagrane i stały się dowodem w sprawie wszczętej w 2016 roku.
Z pomocy więźnia Tomasza M. i adwokat Agnieszki P. miał skorzystać inny skazany. Jego rodzina skontaktowała się z polecaną panią adwokat. Przekazała jej pieniądze, które według prokuratury miały być przeznaczone na wyciągnięcie więźnia z zakładu karnego. Ostatecznie, za drugim podejściem, sąd penitencjarny wypuścił go na wolność.
W tych rozmowach o wyciągnięciu więźnia na wolność przewijało się także nazwisko byłego policjanta Henryka Szlachetki. Rzekomo miał korzystać ze swoich szerokich znajomości. Śledztwo poznańskiej prokuratury trwa cztery lata, badano w nim różne wątki, ale zakończyło się tylko na zarzucie w sprawie jednego wątku. Żaden z trójki podejrzanych nie przyznaje się do winy.
Agnieszka P., po postawieniu zarzutów, przestała wykonywać zawód adwokata. Złożyła wniosek o wykreślenie jej z listy poznańskich adwokatów.
[promo]3680;1;Chcesz wiedzieć więcej? [/promo]
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień