Hernani chciałby wrócić do Korony
Były zawodnik Korony Kielce Hernani Jose da Rosa wspomina początki swojej kariery oraz przylot z Brazylii do Polski. Obecnie spełnia się on w roli szkoleniowca młodzieży w Krakowie
Hernani Jose da Rosa, czyli popularni Hernani pochodzi z miasta Antonio Carlos w Brazylii. Jego rodzinna miejscowość leży nieopodal znanego turystycznego miasta Florianópolis, które po Rio de Janeiro ma największe i najładniejsze plaże w Brazylii.
- Brazylia, to taki kraj, który pozwala, żeby dzieci spędziły na podwórku nawet jedenaście miesięcy. W Polsce ze względu na długą zimę, ten czas jest znacznie krótszy. W kraju, z którego pochodzę wiele rodzin jest biednych. Dzieci bawią się poza domem ze względu na to, że ciężko w nim wytrzymać w temperaturze 30 lub 40 stopni Celsjusza. Jedną z zabaw jest gra w piłkę nożną. Wystarczy, że piłkę ma jedna osoba, a może w nią grać 20 chłopców. Odkąd pamiętam grałem w piłkę przed domem. Dla Brazylijczyków futbol, to religia - mówił Hernani.
Hernani poza piłką nożną uprawiał także inne sporty. Trenował między innymi boks tajski oraz siatkówkę. - W siatkówkę grałem w szkole. Dobrze prezentowałem się grając w dwuosobowych zespołach. Była to dla mnie zabawa. Zawsze numerem jeden była piłka nożna - mówił były zawodnik Korony.
Do Polski ściągnął go Marek Kośmicki
Hernani już jako młody chłopiec wyróżniał się swoją grą na tle rówieśników. Dzięki dobrym występom w Brazylii wypatrzył go Marek Kośmicki, który zaproponował mu grę w Górniku Zabrze. Tak Brazylijczyk trafił do Polski.
- W wieku 8-11 lat grałem w rozgrywkach szkolnych, w których zdobywałem medale. W wieku 11 lat rozpocząłem treningi w szkole piłkarskiej. Na początku była to tylko zabawa. Na poważnie grę w piłkę nożną zacząłem traktować, gdy zostałem zaproszony na testy do Gremio Porto Alegre, gdzie wychowywany był między innymi Ronaldinho, który później grał w FC Barcelona. Miałem wtedy 14 lat. W tym klubie spędziłem trzy lata. Ten czas dał mi bardzo dużo. Grałem tam w drużynie juniorów. W wieku 18 lat trafiłem do drugoligowej drużyny Avai Florianópolis. W tej drużynie grałem w turnieju stanowym, który jest w Brazylii bardzo ważny. Podczas jednego z meczów na trybunach był Marek Kośmicki, który wówczas był prezesem Górnika Zabrze. Po kilku dniach otrzymałem propozycję przylotu do Polski. Nawet przez chwilę się nie zastanawiałem. Zacząłem robić paszport. Tydzień później byłem w drodze do Włoch, gdzie Górnik przebywał na obozie. Wiedziałem, że w Brazylii jest bardzo duża konkurencja. Gra w Polsce była dla mnie dużą szansą - zaznaczył Hernani.
Szybko zaczął uczyć się języka polskiego
Hernani w Górniku nie był jedynym zawodnikiem z Brazylii. Oprócz niego w tej drużynie grali także: Filipe Andrade Felix, Joao Paulo Heidemann i Diego Alessandro Rambo. Później do nich dołączył także Galdino Luiz Mendes Junior.
- Początki w Górniku były dla mnie bardzo trudne. Trafiłem tu zimą. Stadion w Zabrzu nie miał podgrzewanej murawy, więc przyszło nam rywalizować w trudnych warunkach, których wcześniej nie znałem. Szokiem dla mnie była temperatura. Graliśmy przy minus 10, 15 stopniach. Całe szczęście w drużynie oprócz mnie było jeszcze kilku Brazylijczyków, z którymi trzymaliśmy się razem. Dużo pomogli mi na początku mojego pobytu w Polsce. Między innymi jeśli chodzi o porozumiewanie się z innymi zawodnikami. Musiałem szybko się zaaklimatyzować. Dziwne było dla mnie to, że starsi zawodnicy praktycznie nic nie robią. Sprzątaniem w szatni i pakowaniem sprzętu zajmowali się młodzi piłkarze, co dla mnie było dziwne, bo w klubach, w których grałem wcześniej, byli do tego zatrudnieni ludzie. Szybko się tego nauczyłem. Zależało mi na tym, aby mówić po polsku. Uczyłem się ze słownika i telewizji. W ciągu pół roku rozumiałem już około pięćdziesięciu procent rozmowy. Dużo w nauce języka polskiego pomógł mi Joao Paulo Heidemann - mówił Hernani.
Otrzymał dwie propozycje
Latem 2005 roku Hernani otrzymał dwie propozycje z polskich klubów, czyli z Wisły Kraków i Korony Kielce. Wybrał tą drugą.
- Korona miała bardzo dobry plan na rozwój. Drużyna z roku na rok awansowała wyżej. W Kielcach budowany był nowy, piękny stadion. Widziałem w tym klubie szansę na rozwój. Wisła to była drużyna, która miała dużą presję, aby utrzymać się na wysokim poziomie. Zdecydowałem się na grę w Koronie. Na początku miałem problem, szczególnie z kibicami. Szybko to minęło. Grałem w kieleckim klubie przez sześć i pół roku. Był to najlepszy okres w mojej karierze - powiedział gracz z Brazylii.
Wiązał swoją przyszłość z Kielcami
Były obrońca Korony obecnie mieszka w Krakowie. Gdy grał w Koronie myślał, że Kielce staną się miastem, w którym zamieszka na stałe.
- Kielce bardzo mi się podobają. Miałem nawet plan osiedlić się w tym mieście na stałe. Mam tam bardzo dużo kolegów. Zmieniłem klub i ostatecznie wyprowadziłem się z Kielc - mówił Hernani.
- Z Korony mam mnóstwo wspomnień. Pamiętam doskonale, jak graliśmy w Krakowie przeciwko Wiśle. Do przerwy przegrywaliśmy 0:2. W pierwszej połowie na ławce rezerwowych siedział Grzegorz Piechna. Pojawił się on na boisku w drugiej części spotkania. Wtedy nasza gra zaczęła wyglądać o wiele lepiej. Ostatecznie pojedynek zakończył się remisem 2:2. W pamięci zapisało mi się także zwycięstwo z Wisłą w Kielcach oraz awans do finału Pucharu Polski. Pamiętam gole strzelane dla Korony, ale także te, które zdobyłem w meczu z kieleckim zespołem, gdy grałem w Pogoni. Jak wszyscy widzieli, po zdobyciu bramek nie świętowałem, ponieważ mam olbrzymi szacunek do tego klubu, zawodników oraz kibiców. Do tej pory mam kontakt niemal ze wszystkim zawodnikami, z którymi grałem w Koronie, jak Hermes, a także pracownikami klubu, jak na przykład z Markiem Koniecznym. Czasem przyjeżdżam do Kielc. Miasto bardzo się zmieniło od czasu, gdy w nim mieszkałem. Cały czas się rozwija i staje coraz ładniejsze - dodał Brazylijczyk.
Okres gry Hernaniego w Koronie był najlepszym w jego piłkarskiej karierze. Zawodnik zaczął starać się o polskie obywatelstwo, które ostatecznie otrzymał w 2011 roku. Wszystko dla tego, że przymierzany był do występów w reprezentacji Polski. Ostatecznie nie otrzymał powołania do gry w kadrze Polski.
Zagra jeszcze w Koronie?
Po sezonie 2014/2015 spędzonym w Pogoni Szczecin, Hernani zawiesił piłkarską karierę. Zawodnik cały czas trenuje, czekając na propozycje gry. Przed ponad rokiem taka pojawiła się z Korony. Ostatecznie nie doszło do finalizacji umowy.
- Po okresie gry w Pogoni odrzuciłem kilka propozycji z polskiej ligi. Szukałem klubu za granicą, w ciepłych krajach, ale ostatecznie do żadnego nie trafiłem. Cały czas utrzymuję formę. Myślę, że gdyby pojawiła się propozycja gry, to bym ją rozważył. Przed rokiem lub półtora otrzymałem propozycję powrotu do Korony. Przyjechałem do Kielc, gdzie obejrzałem mecz Korony z Pogonią. Niestety ostatecznie nie doszło do finalnych rozmów. Chciałem zaznaczyć, że nie chodziło o sprawy finansowe, ponieważ w tej kwestii sobie bardzo dobrze radzę. Dla mnie piłka nożna jest jak religia. Koronę darzę ogromną sympatią, dlatego chciałbym w niej zagrać - mówił Hernani.
Syn idzie w jego ślady
Hernani ma 6-letniego syna Ericka, który również trenuje piłkę nożną, pod okiem swojego taty. Były piłkarz Korony prowadził piłkarskie zajęcia w Akademii Piłkarskiej Profi, której założycielami są Andrzej Niedzielan i Arkadiusz Radomski.