Hofer otarł się o prezydenturę i rozbuchał ambicje prawicy Europy [infografika]
Teraz marzenia o kanclerstwie Norbert Hofer nie zniechęcił się niewielką przegraną o fotel prezydencki w Austrii. Przed nim kolejne wyzwanie, tym razem walka w roku 2018 o stanowisko kanclerza, który ma realną władzę w Austrii.
Przez kilkanaście godzin pozujący na „gladiatora” skrajnej prawicy w Austrii Norbert Hofer z Partii Wolności był już nawet prezydentem. Sondaże wskazywały bowiem na jego nieznaczną przewagę nad kandydatem Partii Zielonych Alexandrem Van der Bellenem. Kiedy jednak podliczono na koniec głosy wyborców, którzy zdecydowali się głosować korespondencyjnie Hofer musiał uznać wyższość 72-letniego rywala. Przegrał zaledwie 31 tysiącami głosów. Gdyby nie to skrajna prawica miałaby pierwszego od zakończenia II wojny światowej prezydenta w europejskim kraju.
Ale i tak skrajne ugrupowania we Francji, Holandii, Niemczech, Grecji czy Finlandii mają powody do zadowolenia, bo okazało się, że spychane poza główny nurt polityczny partie są w stanie zdobyć najwyższe urzędy. Jeśli jeszcze tym razem nie udało się to w Austrii, to może sięgnie po nie kandydat prawicowy w innym kraju niebawem. Sam Hofer już myśli o kolejnych wyborach, marzy mu się fotel kanclerza.
45-letni Hofer, miłośnik broni, człowiek, który wiele lat temu cudem przeżył wypadek na paralotni, ojciec czwórki dzieci idealnie wyczuł nastroje społeczne, a te coraz bardziej wskazywały na groźbę zalewu Europy przez fale migrantów. Aby ich powstrzymać trzeba stawiać mury i zasieki na granicach, to też propozycja Hofera. Groźba przedostania się z uchodźcami potencjalnych terrorystów dopełniła ten obraz, a niedawne zamachy z Paryżu i Brukseli sprawiły, że nawet najbardziej tolerancyjne spoleczeństwa są teraz przeciwne napływowi głównie muzułmanów na Stary Kontynent.
Stąd rosnące poparcie dla ugrupowań podobnych do tego, którym kieruje Hofer. Jednym słowem Europa skręca na prawo. I choć widać ten proces od lat, to otarcie się Hofera o prezydenturę pokazało, że dla skrajnej prawicy nie ma już ograniczeń.\
Hofer, który podczas kampanii wyborczej pokazywał się ze swoim Glockiem przegrał tylko w największych miastach, prowincja za to była jego. W Braunau am Inn, miejscu narodzin Adolfa Hitlera zdobył prawie 60. procent głosów.
I tak, jak trzymali kciuki na Hofera liderzy prawicowych partii na naszym kontynencie, tak jego przegraną przyjęli z ogromna ulgą politycy mainstreamu. - To wielka ulga- powiedział po ostatecznym podliczeniu głosów w prezydenckich wyborach w Austrii francuski premier, Manuel Valls.
To co nie udało się Hoferowi teraz może się zmienić w roku 2018, kiedy czekają Austrię wybory parlamentarne i wtedy wygrana ugrupowania Hofera otworzy mu drogę do realnej władzy, do stanowiska kanclerza kraju.
Podobnie myślą już politycy prawicy w Holandii, które w przyszłym roku czekają wybory parlamentarne. Z kolei szefowa francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen zastanawia się nad startem w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Sądząc po jej dotychczasowych sukcesach można powiedzieć na razie tylko tyle: na pewno nie byłaby bez szans.
Kazimierz Sikorski