Holocaust. Oni byli skazani na zagładę: egzekucje, getto, obóz
Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają. Wybuch wojny zmienił życie społeczeństwa polskiego. Grupą, która szczególnie doświadczała pogorszenia sytuacji, była społeczność żydowska. Ujawniało się to nie tylko w przypadku wielkich zbiorowisk takich, jak gminy w Warszawie czy Łodzi, ale także w małych, jak gmina Michałowice.
Przed 1 września 1939 r. mieszkały tu tylko dwie rodziny żydowskie, Gastfreundów i Rozenbergów, które współegzystowały z ludnością chłopską na tym terenie. W czasie wojny dołączyła do nich duża grupa Żydów krakowskich.
Pierwsze represje
Pierwszą odczuwalną represją był zakaz uczęszczania dzieci żydowskich do szkół wprowadzony oficjalnie 11 grudnia 1939 r., która dotknęła najbardziej tych najmłodszych. W dziennikach Szkoły Powszechnej w Michałowicach pozostały niewypełnione rubryki na kartach ocen, na których widnieją przy nazwiskach uczniów m. in. Szlomo Gastfreunda i Romana Rozenberga adnotacje „Niesklasyfikowany z powodu zarządzenia władz szkolnych” oraz „Niesklasyfikowany z powodu usunięcia ze szkoły na zarządzenie władz”.
Prawdopodobnie dzieci te chodziły do szkoły do tego momentu - później pozostały poza społecznością szkolną, tak jak zarządzili Niemcy. W ten sposób, obok nakazu noszenia na prawym przedramieniu opaski z „gwiazdą Dawida”, okupacyjne władze represjonowały społeczność żydowską. Stopniowo wprowadzano nowe zarządzenia ograniczające Żydom możliwość handlu, poruszania się koleją, przebywania w miejscach publicznych, kultu religijnego itp.
Latem 1940 r. Generalny Gubernator Hans Frank podjął decyzję przesiedleniu ludności żydowskiej z Krakowa. W wyniku tej akcji krakowscy Żydzi trafili do różnych gmin i miast na terenie całego Generalnego Gubernatorstwa. Jako stolica Kraków miał zostać miastem „wolnym od Żydów”. Doszło wówczas do exodusu Żydów z miasta do sąsiadujących gmin - do końca października 1940 r. ok. 30 tys. osób opuściło Kraków. Również w Michałowicach znalazła się grupa krakowskich Żydów, która zamieszkała w domach chłopskich. Ich obecność znalazła odzwierciedlenie w raportach Rady Głównej Opiekuńczej (RGO), szukającej lokali dla Polaków wysiedlonych z innych terenów.
„Dużo mieszkań zostało zajętych przez Żydów, którzy płacą chłopom duże sumy, a ci oczywiście wolą wynajmować Żydom za opłatą niż przyjmować wysiedlonych”, jak odnotował 21 marca 1941 r. sprawozdawca RGO, Seweryn Ronikier. Nie wiadomo dokładnie jak liczna społeczność żydowska pojawiła się na terenie gminy. Według powojennych szacunków władz gminnych, w Michałowicach przed wywiezieniem do utworzonego w Słomnikach - ze względu na dogodne położenia przy trasie kolejowej Kraków-Warszawa - getta mieszkało ok. 70 Żydów.
Nie wiadomo też, jak układały się wzajemne relacje między przybyszami a miejscową ludnością. Wiadomo, że niektórzy Żydzi starali się zasymilować z polskim społeczeństwem - rodzina Anny Weisser i Felicji Heuberger oficjalnie złożyła podania do krakowskiej Kurii Metropolitarnej o zgodę na przyjęcie chrztu świętego. W tym celu kobiety podjęły naukę katechizmu pod opieką ks. Andrzeja Bajera, proboszcza parafii św. Jakuba Apostoła w Więcławicach Starych.
Starania te miały miejsce w przypadku Felicji Heuberger niedługo przed zwiezieniem Żydów z okolic Słomnik do tamtejszego getta i deportacji większości z nich do niemieckiego obozu zagłady w Bełżcu. Nie wiadomo, czy zabiegi te zakończyły się powodzeniem, ponieważ nie zachowały się dokumenty uzupełniające dalsze losy tej rodziny -nie odnaleziono wpisu tych osób do księgi ochrzczonych w parafii Więcławice. Przyjęcie chrztu św. nie gwarantowało neofitom bezpieczeństwa ze strony Niemców, dla których nowoochrzczeni nie zmieniali swojej przynależności rasowej. W dalszym ciągu podlegali represjom, a także „ostatecznemu rozwiązaniu”, jako ludność żydowska.
Egzekucje, getto, obóz
Zachowało się niewiele dokumentów dotyczących michałowickich Żydów. W zbiorach byłej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Krakowie pozostały jedynie wiadomości o egzekucji Żydów przez funkcjonariuszy żandarmerii w 1942 r. Potwierdza je stwierdzenie członków rady sołeckiej w ramach ankietyzacji strat poniesionych przez mieszkańców Michałowic podczas okupacji, że w tym czasie „zastrzelono na miejscu 12 Żydów, wywieziono do obozów około 60 Żydów”. Według zachowanych dokumentów, akcja antyżydowska, w tym również egzekucja Róży Hilfstein, miała miejsce 12 sierpnia 1942 r.
Można przypuszczać, że w tym właśnie dniu nastąpiło przesiedlenie Żydów zamieszkałych w Michałowicach oraz okolicy do getta w Słomnikach, jednak nie ma co do tego pewności. Mniej więcej w tym samym czasie wywieziono również Żydów zamieszkałych na terenie Raciborowic, których według danych RGO było 35 osób. Nie ma wątpliwości, że akcje te miały charakter brutalny i bezwzględny, odbywały się na oczach pozostałych mieszkańców wsi. Opisywana „akcja antyżydowska” prawdopodobnie miała miejsce w ramach planu zwożenia Żydów z okolic Słomnik do tamtejszego getta przed deportacją do niemieckiego obozu zagłady w Bełżcu.
Należy przypuszczać, że wszyscy złapani przez Niemców żydowscy mieszkańcy Michałowic zostali przewiezieni do tegoż getta - na małym obszarze zgromadzono nie mniej niż 2250 osób. Stamtąd w dwóch akcjach w czerwcu i sierpniu 1942 r. wywieziono ok. 2 tys. spośród nich do niemieckiego obozu zagłady w Bełżcu, gdzie zostali zamordowani. Ostatnie 200 osób zostało rozstrzelanych w lesie w miejscowości Wesoła. Żydowscy mieszkańcy Michałowic zostali wywiezieni do obozu zagłady w trakcie tej drugiej akcji deportacyjnej. Nie wiadomo, czy ktoś spośród michałowickich Żydów przeżył wojnę.
Strategie przetrwania
7 października 1942 r. w Michałowicach została rozstrzelana Maria Apolonia Białko, jednak nie znamy bliższych okoliczności jej śmierci. Według księgi zmarłych z parafii Więcławice była ona pochodzenia żydowskiego, o czym Niemcy musieli się dowiedzieć w wyniku donosu, dlatego wykonali na niej wyrok śmierci. Wiadomo, że nie wszyscy Żydzi znajdujący się latem 1942 r. na terenie gminy zostali wywiezieni do getta w Słomnikach. Co najmniej kilkanaście osób ukrywało się wśród ludności polskiej.
Najprawdopodobniej byli również wśród nich tacy, którzy w wyniku poszukiwania pomocy po aryjskiej stronie przywędrowali do podkrakowskich wsi w kolejnych latach okupacji. Zadenuncjowani, zostali zamordowani przez niemiecką policję. Według zbieranych później materiałów jesienią 1942 r. i w 1943 r. Niemcy w czterech akcjach zamordowali 15 osób pochodzenia żydowskiego, w tym Jachyma Gastfreunda, przedstawiciela rodziny od lat mieszkającej na terenie gminy. Razem z nimi miał zginąć co najmniej jeden Polak, prawdopodobnie ukrywający 7 osób.
Jedną z ostatnich akcji przeciwko ukrywającym się Żydom przeprowadzonym na terenie gminy, była pacyfikacja wsi Książniczki 20 kwietnia 1944 r. Niemcy dowiedzieli się o trzech mężczyznach ukrywających się w pobliżu młyna nad Dłubnią. Okazało się, że byli uzbrojeni. Wszyscy trzej zginęli w trakcie wymiany ognia z żandarmami z 63. Zmotoryzowanego Batalionu Żandarmerii dowodzonego przez por. Herberta Kreske. Według świadków zdarzenia, ukrywający się mieli być żydowskiego pochodzenia. Mieszkańcy wsi ponieśli odpowiedzialność za ich pobyt we wsi: zatrzymano i przesłuchiwano w Książniczkach kilkudziesięciu Polaków. Dwóch z nich zginęło podczas próby ucieczki, resztę pobito i przewieziono do Miechowa. W większości szczęśliwie powrócili do swoich domów.
Nie ma możliwości, by nawet pojedyncze osoby, a co dopiero cała grupa mogły ukrywać się w tym okresie bez pomocy lokalnej społeczności. Nie wiadomo jednak kto ich ukrywał. Ale nie ma też wątpliwości, że ich śmierć obciąża sumienie osób, które wydały ich prześladowcom. Tych nazwisk również nie znamy.
Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.