Hołownia: Nie jesteśmy ani zacietrzewionym anty-PiS-em, ani niczyją przystawką
Zapewnia Szymon Hołownia, twórca i prezes powołanego w 2020 stowarzyszenia Polska 2050. W miniony poniedziałek, wraz z krajowymi liderami Koalicji Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Lewicy, ogłaszał na rzeszowskim rynku poparcie dla wspólnego kandydata w wyborach prezydenta miasta.
- Czym kandydat na prezydenta Rzeszowa Konrad Fijołek przekonał do siebie Polskę 2050?
- Pytaliśmy o potrzeby i oczekiwania mieszkańców miasta, ale też aktywistów związanych z naszym stowarzyszeniem i okazywało się, że w niemal każdej wypowiedzi słyszeliśmy o problemach takich jak jakość powietrza, jakość komunikacji publicznej w mieście, ograniczanie terenów zielonych. I pan Konrad Fijołek zobowiązał się do tego, że - jeśli zostanie prezydentem - zorganizuje panel obywatelski. To mechanizm, który wprowadzono już w czterech polskich miastach. Mieszkańcy uczestniczący w panelu dobierani są losowo, według określonych kryteriów. Przy udziale ekspertów wypowiadają się na temat problemów, które zdefiniowano w mieście. Konrad Fijołek obiecał nam, że wyniki tego panelu będą dla władz miasta wiążące. Innym powodem, dla którego zdecydowaliśmy się poprzeć tę kandydaturę było podejście pana Fijołka do kwestii związanych uregulowaniem ładu przestrzennego, poukładania relacji między deweloperami, a miastem.
- Do negocjacji, mających na celu wyłonienie wspólnego dla KO, Ruchu Polska 2050, PLS i Lewicą kandydata Polska 2050 przystępowała zapewne z jakimiś warunkami brzegowymi. Jakie kryteria musiał, pana zdaniem, spełniać kandydat, jakie go eliminowały?
- Nasze warunki były jasne. W pierwszej kolejności najpierw określiliśmy ważne dla mieszkańców, a więc i dla nas punkty, które przedstawiliśmy panu Fijołkowi, z prośbą, żeby się do nich ustosunkował. Nie chodziło nam o odpowiedź „uwzględnię to”, a o zapewnienie, że faktycznie zrealizuje te oczekiwania. Prowadziliśmy długie rozmowy z kandydatem, rozmawialiśmy z przedstawicielami partii, które również zdecydowały się na poparcie tej kandydatury. Jeszcze kilka dni przed oficjalnym zgłoszeniem go na naszego kandydata, fakt wspólnego wystąpienia na rzeszowskim rynku wcale nie był taki oczywisty.
- Kilka dni przed panem Rzeszów odwiedził Włodzimierz Czarzasty, który wyraźnie nie mógł pogodzić się z tym, że omalże został nazwany zdrajcą, kiedy deklarował, iż Lewica będzie głosować, jak PiS, za ratyfikacją unijnych umów, dotyczących Funduszu Odbudowy. Pan złożył podobną deklarację.
- Wszyscy ci, którzy dzisiaj mówią nam: będziecie głosowali z PiS-em, będą głosowali razem z Ziobro. Warto mieć na uwadze to, jak w innych krajach kończy się mieszanie kwestii unijnych polityki lokalnej. Najboleśniej przekonał się o tym David Cameron, który próbował w swoim kraju rozegrać poparcie dla swojej partii, poprzez organizację referendum brexitowego. Był pewien, że wygra, tymczasem przegrał. My jesteśmy teraz na podobnym zakręcie. Pieniądze z Funduszu Odbudowy to kwestia tysięcy miejsc pracy w Polsce, wymiany wszystkich kopciuchów, miejsca w żłobkach. Rozpaczliwie potrzebujemy tych pieniędzy dla Polaków. Ale też dla Europejczyków. Jeśli zawetujemy tę ratyfikację i odrzucimy finansowe wsparcie z Funduszu Odbudowy, to będzie to miało opłakany skutek również dla 500 milionów obywateli Unii Europejskiej. Oczywiście, musimy zrobić wszystko, żeby PiS nie miał możliwości wydawania tych środków na swoją kampanię wyborczą i własną propagandę. Czyli tego, co zrobił z Funduszem Inwestycji Lokalnych. To jednak już osobna rozmowa, jak z zmusić Kaczyńskiego, by tymi unijnymi funduszami uczciwie się dzielił z Polakami. Jak patrzeć rządowi na ręce, jeśli będzie próbował te fundusze arogancko kraść dla celów politycznych. Ci, którzy dziś pokrzykują, że w sprawie ratyfikacji będziemy głosowali razem z PiS-em, niech sobie przypomną, jak razem z nim głosowali w sierpniu za podwyżkami dla parlamentarzystów i subwencjami dla partii politycznych.
- Ruch 2050 jest na fali wznoszącej, jeśli chodzi o poparcie społeczne. Na skutek słabości pozostałej części opozycji, społecznego zmęczenia partią rządzącą? Jak zamierza pan tę tendencję utrzymać przez bez mała trzy lata do wyborów parlamentarnych?
- Pokazujemy inną, prawdziwą politykę. Choćby na przykładzie tego, o czym rozmawialiśmy przed chwilą: jeśli umowy z unią powinny być ratyfikowane, bo to jest dla Polski korzystne, to mają być ratyfikowane. Potem będziemy patrzeć rządowi na ręce, jak te pieniądze wydaje. Jesteśmy pragmatykami, nie jakimś zacietrzewionym anty PiS-em. I tak, jak nie jesteśmy Koalicją 276, tak nie jesteśmy niczyją przystawką. Jesteśmy nową, realną siłą na scenie politycznej. Pyta pan, jak utrzymać tę tendencję o wzroście poparcia? Znam tylko jedną metodę: iść do przodu, robić swoje. Konsekwentnie, bez oglądania się na innych. Jeśli zaczniemy się oglądać, jak idzie Platformie, jak PSL-owi, a jak stoją społeczne akcje Zjednoczonej Prawicy, to przegramy. Bo staniemy się wyłącznie reaktywni, a więc zależni od innych. A my chcemy dobrze robić to, co do czego jesteśmy przekonani, że będzie służyć Polsce. I już robimy: rozbudowujemy nasze struktury w 16 województwach, przygotowujemy się do tego, że zostaniemy zarejestrowani jako partia polityczna. Nasze stowarzyszenie liczy ponad tysiąc członków, pracuje z nami 25 tysięcy wolontariuszy, organizujemy kolejne akcje społeczne. W Rzeszowie uczestniczyłem w proekologicznej akcji robienia wielorazowych opakowań, rozdawaliśmy je dziś na ulicach mieszkańcom miasta. Zorganizowaliśmy akcję, w której tysiąc korepetytorów pomaga dzieciakom pozostających w pieczy zastępczej. Ta akcja trwa i świetnie się rozwija. W całej Polsce podpisaliśmy kilkadziesiąt kontraktów obywatelskich na szczeblu samorządowym. Tworzymy program oparty na konkretnych pomysłach, o których szeroko dyskutujemy ze wszystkimi zainteresowanymi stronami. Już pokazaliśmy nasze rozwiązania dotyczące uporządkowania relacji państwo – Kościół, jeszcze w tym miesiącu ogłosimy nasze rozwiązania klimatyczne, fundamentalne w tej dekadzie. Robimy swoje, choć nie wiemy kiedy będą wybory parlamentarne. Jeszcze przed miesiącem zakładałbym się, że będą w 2023 roku, dziś już nie mam takiej pewności. Na listopad zapowiedziano wypłatę 14. emerytury dla seniorów, na których Zjednoczona Prawica bardzo liczy. Kaczyński, organizując teraz wybory, odcina sobie problemy ze Zbigniewem Ziobro, przeprowadzi je na swoich warunkach. Po tych kilkunastu miesiącach znam strategię prezesa Kaczyńskiego na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że on czasami lubi przejechać kijem po prętach klatki, żeby małpy poskakały. Łatwo dzięki temu odczytuje jaką taktykę zamierzają przyjąć jego polityczni przeciwnicy. Dlatego chcemy być gotowi na wybory jeszcze w tym roku.
- Decyzja Trybunały Konstytucyjnego w sprawie aborcji była „pociągnięciem kijem po prętach”?
- Nie sądzę. Sądzę, że Kaczyński nie kłamie, mówiąc swoim współpracownikom, co oni „roznoszą po mieście”, że to był błąd. Że nie spodziewał się tego, iż reakcja społeczna będzie tak silna, że aż tak wpłynie na postawy społeczne. Zresztą takich błędów popełnił cała serię, ale proszę pamiętać, że przyszło mu działać w kłopotliwych dla niego warunkach. Przecież on w 2019 roku był przekonany, że w Sejmie będzie miał 300 mandatów, przecież „dosypali” pieniędzy gdzie tylko się dało, obiecali każdemu i wszystko, bombardowali w mediach nieustająco. A efekt jest taki, że ma 235 głosów i co chwilę problemy z Ziobro i z Gowinem. To nie jest dla niego sytuacja komfortowa. Decyzja TK miała skoncentrować wokół niego władzę, być dla emocji społecznych takim wentylem bezpieczeństwa, a stała się zaworem, przez który eksplodowało zmęczenie ludzi pandemią, niezadowolenie społeczne, żal ludzi do rządu po tych trudnych bardzo dla nich miesiącach. I tamten 22 października, to początek końca jego rządów. Niezależnie od tego, czy ten koniec nastąpi jeszcze tego roku, czy dopiero w 2023.