Honor oficera. Zapomniane dzieje generała Zygmunta Zielińskiego
Mimo sporów i konfliktów nadrzędnym celem była odbudowa państwa polskiego.
Historię Legionów Polskich postrzegamy w dużej mierze przez pryzmat Józefa Piłsudskiego i jego brygady. Obraz ten, utrwalony przez piłsudczykowską historiografię, gubi jednak wzgląd na fakt, iż tworzone od 1914 r. u boku państw centralnych formacje wojskowe, nie były tworem jednolitym. Każda z legionowych brygad miała swoją specyfikę, inne dzieje. Pod wspólną ideą służyli obok Piłsudskiego tacy oficerowie, jak Józef Haller czy Władysław Sikorski. Późniejsze walki i spory zatraciły pamięć tamtych dni, czasów wprawdzie pełnych również sporu i konfliktu, ale którym przyświecał cel nadrzędny - odbudowa państwa Polskiego.
Na kamienicy przy ulicy Garncarskiej 4 w Krakowie widnieje tablica poświęcona dawnemu właścicielowi nieruchomości, a jednocześnie jednemu z najbardziej charyzmatycznych oficerów legionowych - Zygmuntowi Zielińskiemu. Skrótowa informacja o tej postaci robi duże wrażenie: Generał Zygmunt Zieliński 1858-1925, dowódca 2 Pułku Piechoty Legionów Polskich, II i III Brygady L.P., Polskiego Korpusu Posiłkowego, Grupy Operacyjnej walczącej z wojskami ukraińskimi w rejonie Przemyśla, 3 Armii W.P. w wojnie 1920 r. Kawaler Orderu Orła Białego i Komandorii Orderu Wojennego Virtuti Militari.
W służbie cesarza
Wszystkie te piękne karty życiorysu Zieliński zapisał w ostatnich dziesięciu latach życia. Większość służby wojskowej odbył bowiem w mundurze armii austro-węgierskiej. Urodził się w Rzeszotarach koło Świątnik Górnych, ukończył gimnazjum w Nowym Sączu, jako siedemnastolatek w 1875 r. zgłosił się na ochotnika do służby w cesarsko-królewskiej armii.
Ukończył szkołę oficerską i przez niemal dwie dekady służył w 20. Pułku Piechoty Księcia Pruskiego Henryka. Szybko zdobywał kolejne stopnie oficerskie, w 1907 r. uzyskał awans na podpułkownika, a w 1910 r. na pułkownika i otrzymał dowodzenie 13. Pułkiem Piechoty, zwanym z racji przewagi Polaków pułkiem „krakowskich dzieci”. Po awansie szybko jednak, był już wtedy po pięćdziesiątce, przeszedł w stan spoczynku. Osiadł w Krakowie i zaangażował się w działalność miejscowego „Sokoła”. Dla emerytowanego oficera CK Armii rysowała się względnie stabilna i dostatnia przyszłość.
W legionowym mundurze
Historia jednak zdecydowała inaczej. W sierpniu 1914 r. wybuchł wyczekiwany przez Polaków konflikt pomiędzy zaborcami - pierwsza wojna światowa. W Galicji sprawa polska nabrała rozpędu. 6 sierpnia z krakowskich Oleandrów wyruszyła I Kompania Kadrowa, w dziesięć dni później powstał Naczelny Komitet Narodowy - ponadpartyjny organ będący politycznym zapleczem dla idei legionowej. Pułkownik Zieliński zgłosił się do komendanta legionów gen. Rajmunda Baczyńskiego we wrześniu 1914 r. Jako doświadczony oficer objął dowodzenie nowopowstałym 2. Pułkiem Piechoty, wraz z nim odbył słynną zimową kampanię w Karpatach, jeden z najcięższych epizodów w historii legionowej.
W docenieniu tego wysiłku, II Brygadę, w skład której wszedł m.in. 2. Pułk, określono mianem „żelaznej”. W warunkach wojennych Zieliński imponował profesjonalizmem, a przede wszystkim szacunkiem dla żołnierzy i ich życia. Wymowny jest obraz z czasów walk Brygady na Bukowinie i w Besarabii, kiedy doszło do sławnej, ale tragicznej w skutkach szarży pod Rokitną (15 czerwca 1915 r.). W czasie pogrzebu poległych ułanów, kapelan ksiądz Panaś wspominał pułkownika: mimo cechującej go surowości łzy padały mu jak groch z oczu. Swoją rolę jako dowódcy postrzegał nie tylko przez pryzmat sukcesu, ale jego kosztów. Daleki od żądzy chwały cudzym kosztem, czuł oficerskie brzemię odpowiedzialności.
Trudne wybory
Był doceniany przez zwierzchników i podwładnych. Żołnierze nadali mu określenie „dziadek”, podobnie jak legioniści z I Brygady nazywali Józefa Piłsudskiego. W 1916 r. stanął na czele Grupy Komendy Legionów (organizującej m.in. werbunkowe i szkoleniowe zaplecze dla legionów), a w grudniu objął dowództwo III Brygady. Jednak dzieje legionów to również historia sporów pomiędzy Piłsudskim a bardziej lojalistycznie nastawioną Komendą Legionów.
Zieliński wobec tych konfliktów kierował się priorytetem, jakim było budowanie przyszłego wojska polskiego, gdyż to ono miało być najcenniejszym kapitałem sprawy polskiej. Cenił Piłsudskiego, ale nie popierał jego linii. W lipcu 1917 r., już jako Komendant Legionów, musiał zmierzyć się z najpoważniejszym kryzysem wojskowym. Większość żołnierzy I i III Brygady odmówiła złożenia przysięgi, w której zawarte było zobowiązanie do braterstwa broni z wojskami państw centralnych. Zieliński uparcie trwał przy idei budowania struktur wojskowych mimo wszystko. Zbuntowani legioniści rzucali mu w twarz zarzut zdrady.
Kolejny dramatyczny moment nastąpił kilka miesięcy później. Zieliński próbował ratować polskie formacje, był autorem projektu powrotu w nowej formie Polskiego Korpusu Posiłkowego pod dowództwo austriackie. Jesienią 1917 r., awansowany do stopnia generała, sam stanął na jego czele. Po zawarciu przez państwa centralne traktatu z Ukrainą oddającego tej ostatniej Chełmszczyznę w Korpusie zawrzało, generał nie podzielał jednak chęci do działań nieprzemyślanych. Sprzeciwił się planowi przejścia przez front na stronę rosyjską w lutym 1918 r. Został internowany przez własnych żołnierzy, którzy zdecydowali przebić się na drugą stronę. Rotmistrz Okołowicz transportujący generała miał w oczach łzy.
W trakcie późniejszego procesu schwytanych legionistów w Marmaros-Sziget Zieliński konsekwentnie bronił swoich podwładnych. Boruta-Spiechowicz wspominał: wszedł na salę już w mundurze austriackim, wymizerowany i wyraźnie zgnębiony, wszyscy oskarżeni wstali z czcią i uszanowaniem.
W Wojsku Polskim
Jednak w 1918 r. nie było wątpliwości, że armia odrodzonego państwa musi był zbudowana nie tylko na entuzjazmie ochotników, ale też na doświadczeniu oficerów dawnych armii zaborczych. Zieliński, obok m.in. gen. Dowbora-Muśnickiego czy Tadeusza Rozwadowskiego, należał do najwybitniejszych. Już w listopadzie 1918 r. został dowódcą okręgu krakowskiego, brał udział w walkach z Ukraińcami o Lwów i Przemyśl, następnie otrzymał od ówczesnego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego dowództwo okręgu poznańskiego.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej kierował od czerwca 1920 r. działaniami 3. Armii, która po wycofaniu się z Kijowa, zmagała się z ofensywą 1. Armii Konnej Budionnego, a następnie osłaniała od południa kontruderzenie Piłsudskiego znad Wieprza. Sam Piłsudski doceniał rolę sędziwego generała: „Nie mogę pominąć wielkiej siły woli, decyzji, spokoju, specjalnie zasługujących na wyróżnienie wobec powszechnego zdenerwowania, którym odznaczył się w tej bitwie gen. Zieliński, osłaniając niezwykle małymi siłami flankę i tyły grupy kontratakowej dowodzonej przeze mnie osobiście”.
Po krótkim okresie dowodzenia okręgiem wojskowym na Pomorzu z dniem 1 stycznia 1923 r. przeszedł w stan spoczynku w stopniu generała broni. Mimo przejścia po raz drugi na emeryturę generał do końca swoich dni wspomagał wiedzą i doświadczeniem armię. Zmarł 11 kwietnia 1925 r. Pochowano go na Cmentarzu Rakowickim, tak jak sobie życzył w testamencie, wśród legionistów - tych szczególnie bliskich jego sercu ułanów poległych pod Rokitną. Walery Sławek, jeden z najbliższych współpracowników Piłsudskiego, powiedział wtedy o generale: „Są zasady moralne tak proste i twarde, że trzeba wielkiej siły ducha i wielkiej mocy charakteru, aby nie uczynić z nich ustępstw na rzecz wymogów życia. Istnienie tych prawd i tej siły ducha w Tobie Generale, instynktownie czuł każdy żołnierz”.