Lech Krychowski prawie 40 lat życia poświęcił pracy w Lubskim Domu Kultury, nie miał czasu nawet na urlop z rodziną. Teraz władze miasta chcą go wyrzucić z mieszkania
Lech Krychowski do Lubska przyjechał z rodziną w 1977 r z Jarocina. Najpierw pracował jako kierownik działu artystycznego, a później objął stanowisko dyrektora domu kultury. Mężczyzna otrzymał mieszkanie po roku .- Przed nami mieszkał tutaj konserwator. Od początku istnienia domu kultury to mieszkanie tutaj było, zawsze ktoś tu mieszkał - mówi L. Krychowski. Mężczyzna w zeszłym roku przeszedł na emeryturę. Jak każdy mieszkaniec Lubska opłaca rachunki. Zaraz po odejściu z pracy ustałał z burmistrzem, czy będzie mógł dalej mieszkać w mieszkaniu. Kilka miesięcy temu burmistrz nie widział przeszkód. Jednak jakiś czas temu L. Krychowski i wszyscy członkowie jego rodziny dostali nakaz eksmisji.
- W zeszłym roku tydzień przed festiwalem dzieci niepełnosprawnych otrzymałem pismo, że mam się wynosić z mieszkania. Według opinii prawników te umowy są nie do wypowiedzenia. Zacząłem się zastanawiać, po co mnie nękacie? Za tydzień zaczyna się festiwal! Mam się zamknąć w domu i powiedzieć rodzinie, że nas wyrzucają? - mówi L.Krychowski.
Mężczyzna do dzisiaj nie rozumie, co kierowało burmistrzem, że kazał jemu wynosić się z domu. Na początku ich współpraca układała się dobrze, nic nie wskazywało na pogorszenie się stosunków. Zapytaliśmy burmistrza, dlaczego L.Krychowski ma się wyprowadzić z mieszkania. Lech Jurkowski przekierował nas w tej sprawie do nowego dyrektora Lubskiego Domu Kultury, ponieważ stwierdził, że sprawa pana Krychowskiego nie jest w jego kompetencji. Obecny dyrektor domu kultury Sławomir Muzyka wyjaśnił, co jest przyczyną wyrzucenia z domu L.Krychowskiego
- 20 kwietnia ma się odbyć rozprawa sądowa w sprawie pana Krychowskiego. Sąd rozstrzygnie, czy mieszkanie, które zajmuje były dyrektor wraz z rodziną, jest zamieszkiwane zgodnie z prawem. L.Krychowski nie jest już dyrektorem domu kultury. Wniosek do sądu złożyłem osobiście jako obecny dyrektor domu kultury - mówi S.Muzyka.
Podobnie jak L. Krychowski, myślą mieszkańcy Lubska, dla których mężczyzna jest autorytetem, duszą miasta.
- Dom kultury to był mój drugi dom, dosłownie. Po lekcjach przychodziłam na zajęcia. Dla dzieciaków pan Lech był wujaszkiem, wszyscy go tak nazywali. To smutne, że po tylu latach pracy nikt nie potrafi tego docenić i chcą człowieka wyrzucić na bruk - mówi Magdalena Radzikowska. Wspólnie z babcią zwołała zebranie, na którym zjawili się wszyscy mieszkańcy, którzy uczęszczali na zajęcia do domu kultury.
Na spotkaniu zjawili się przedstawiciele sekcji bokserskiej, którzy przyznają, że chcą, aby były dyrektor został w Lubsku, ponieważ robi dla miasta dużo dobrego i to charytatywnie.
- Mam niepełnosprawnego synka. Pan Krychowski pomógł w zorganizowaniu koncertu charytatywnego. Takiemu człowiekowi należy się godna jesień życia. - mówi M. Radzikowska.