Hydrant i pożar wizerunkowy [KRONIKA TORUŃSKA]
Tegoroczne Święto Policji, jak nigdy dotąd było uroczyste i nadzwyczaj długie. Jeszcze w zeszłym tygodniu policjantów z garnizonu śląskiego fetował w Katowicach premier Mateusz Morawiecki, co pewnie przypadkowo ma związek z tym, że szef rządu w wyborach startuje z tamtych właśnie rejonów. W środę były uroczystości centralne na Zamku Królewskim w Warszawie, gdzie dostojnie było nad wyraz, podobnie jak na multum okolicznościowych ceremonii w całej Polsce. Okazja było odpowiednia - stulecie polskiej policji.
Doniosłą atmosferę zakłóciła aferka wywołana nieco mniej już dostojną imprezką, jaka po toruńskim Świecie Policji zaczęła się w komisariacie Toruń-Śródmieście przy ul. PCK. O sprawie pisaliśmy w „Nowościach” szeroko: o alkoholu, jaki miał się w policyjnych wnętrzach lać, o jednym z oficerów, który miał się dotkliwie poranić uderzając głową w skrzynkę z hydrantem i na którego natknąć się miała przypadkowo osoba, która przyszła na policję załatwić jakieś sprawy.
I o pierwszych konsekwencjach. Szefowa komisariatu straciła stanowisko, oficer prasowa do wyjaśnienia sprawy została przesunięta do pionu walki z przestępczością gospodarczą a szefowie sztabu komendy miejskiej od kierowania sztabem zostali odsunięci. W środę informowaliśmy, że postępowania dyscyplinarne toczą się wobec siedmiu policjantów.
Kiedy o sprawie zrobiło się głośno, najwyższe władze - zgodnie z zasadami kryzysowego gaszenia wizerunkowego pożaru - pospieszyły ze stanowczym wypowiedziami. Szefowa MSWiA Elżbieta Witek poleciła specjalną kontrolę, a komendant główny policji Jarosław Szymczyk mówił, że sprawę zbadają oficerowie Biura Kontroli Komendy Głównej.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień