Czy Polacy mogą być hygge? Podobno nie, bo jesteśmy ponurakami. Ale my już pokochaliśmy puchate koce, latarenki, głębokie fotele i popołudnia z książką. Najlepiej zimą. Oto, czym jest filozofia hygge.
Duński przepis na szczęście w polskich realiach? Chociaż nie wydaje się skomplikowany, patrzymy na niego podejrzliwie. Nietrudno być szczęśliwym, kiedy ma się ku temu sprzyjające warunki. A Duńczycy je mają. Niskie bezrobocie, opieka socjalna. Łatwo cieszyć się ogniem w kominku, spędzać godziny z kubkiem czekolady, patrząc na śnieżną zadymkę. Albo piec pierniki, uśmiechać się do sąsiadów, grać w planszówki z przyjaciółmi. Nie martwić się, nie przejmować. Nie gonić za niczym. Być blisko natury, cieszyć się nią. To właśnie jest hygge. Po polsku, być może - błogostan.
Zapach chleba, świece, czekolada
„Hygge, klucz do szczęścia”. Taką książkę napisał Meik Wiking, dyrektor Instytutu Badań nad Szczęściem. Tak, naprawdę, taki instytut istnieje. O hygge zaczyna być u nas głośno. Druga książka, którą też już można kupić w polskich księgarniach, to „Hygge. Duńska sztuka szczęścia” autorstwa Marie Tourell Soderberg. Obie są już popularne, pisała o nich na swoim blogu na przykład celebrytka i blogerka modowa Katarzyna Tusk. Znajdziemy w nich nie tylko próbę objaśnienia tego słowa, ale też odnośniki do wszystkiego, co możemy tak określić. „Hygge ma smak, brzmienie, zapach i konsystencję. Mam więc nadzieję, że zaczniecie je dostrzegać wokół siebie” - pisze Meik Wiking. Hygge to smaki - zwykle słodkie, znajome i po prostu przyjemne. To także zapachy, wywołujące odczucie bezpieczeństwa i komfortu - zapach świeżo upieczonego chleba, świeżej pościeli, powietrza po wiosennej burzy. To dźwięki ulubionej muzyki, ale też wichury, które słyszymy siedząc w domu z poczuciem, że nic nam nie zagraża.
Trzaskający ogień w kominku. - Mamy bardzo odpowiednie słowo na taki stan komfortu, radości i bezpieczeństwa. To po polsku „dobrostan” - mówi Marcin Twaróg, mój redakcyjny kolega. - Mnie w taki nastrój wprawia słuchanie ulubionej muzyki w ciemnym pokoju i popijanie herbaty wędzonej; spoglądanie na płomień kominka, przebywanie z żoną tylko we dwoje, czy pobyt w górach - wylicza. Izabela Miracka, psycholog z Bytomia, od dawna propaguje hygge wśród swoich pacjentów. - Proszę ich, aby założyli sobie „dzienniczek szczęścia”, w którym mają za zadanie na koniec dnia zapisywać wszystkie przyjemne chwile, typu uśmiech sąsiada, komplement od współpracownika, piękno w postaci np. wirujących płatków śniegu czy zalanego słońcem chodnika, wystawy sklepowej zaaranżowanej artystycznie, smaku lodów. Takie „smakowanie życia” dodaje sił witalnych i uodparnia na stres - podkreśla psycholog.
Hygge to także odpowiedni wystrój wnętrza. Drobiazgi ze sklepu IKEA, ale też kubeczki ubrane w „sweterki”, które kupimy w Home and You. Dużo drewna, bieli, ożywionej światłem świec czy specjalnych lamp. „Żaden przepis na hygge nie będzie kompletny bez świec. Kiedy pyta się Duńczyków, z czym kojarzy im się hygge, #85 procent wymienia właśnie świeczki” - pisze Meik Wiking. Palą je nie tylko w domu, także w szkole, sali konferencyjnej, stawiają na biurku w pracy. Nie przeszkadza im, że, jak pokazują badania, zapalenie jednej świeczki zanieczyszcza powietrze mikrocząstkami sadzy bardziej niż uliczny ruch samochodów. Jeśli nie świece, to specjalne lampy: Poula Henningsena, Le Klint (to te charakterystyczne, pofałdowane klosze) i VP Globe Pantona. Wszystkie dają miękkie, rozproszone światło. Hygge to także miękkie poduszki, wełniane skarpety i koce.
Relaks aż do lenistwa
Jeśli spojrzymy na światowe statystyki ONZ dotyczące poziomu poczucia szczęścia w danych krajach, to na 178 zbadanych państw, na pierwszym miejscu faktycznie jest Dania. - Co ma wpływ na to, że Duńczycy czują się szczęśliwi? Wśród ważniejszych przyczyn należy wyliczyć: wysoki poziom zaufania do władz, gwarancję bezpieczeństwa, wysoki poziom duńskiego dobrobytu, wolność, dobre warunki i jakość pracy, stabilną demokrację, charakteryzującą się wysokim poziomem politycznej partycypacji oraz lokalnego zarządzania, społeczne zaangażowanie obywateli, w tym w pracę wolontariacką oraz równowagę między czasem wolnym a pracą - wylicza dr Martyna Dudzicz, politolog, specjalizująca się w tematyce krajów skandynawskich. Warto zauważyć, że bezrobocie w Danii wynosi 6 procent, a władze państwa dbają o równy dostęp do edukacji. Uczniowie otrzymują bezpłatne podręczniki oraz wszystkie przybory.
Duńczycy przywiązują wagę do relaksu. Do tego stopnia, że niektórzy zarzucają im lenistwo. - Równowaga między życiem zawodowym a pracą oznacza balans pomiędzy pracą (kariera i ambicje) i życiem prywatnym (zdrowie, przyjemności, wypoczynek, duchowość i rodzina). Duńczycy cieszą się dużą elastycznością czasu pracy, zaś dzięki możliwości wykonywania jej w domu, sami są w stanie zdecydować, kiedy podejmą obowiązki zawodowe. Przykładowo, przerwa na obiad jest często wyznaczona w tym samym dla wszystkich czasie, dzięki czemu ludzie mogą bez pośpiechu i stresu razem zjeść posiłek, czyli po prostu na chwilę uciec od biurek w sferę prywatnego życia. Podobnie rzecz się ma z urlopami. Minimalny czas urlopu wynosi 5 tygodni dla wszystkich zatrudnionych pracowników. - Większość Duńczyków wykorzystuje go w drugiej połowie lipca - mówi Martyna Dudzicz.
Relaks dla Duńczyka to aktywność fizyczna. Ale, co ciekawe, wcale niekoniecznie przekłada się to na poziom zdrowia. Średnią wieku życia przez ostatnie 30 lat mają taką samą, w przeciwieństwie do innych krajów Europy. Niewątpliwie ma na to wpływ fakt, że Duńczycy nie stronią od nikotyny i od alkoholu (w końcu trzeba się rozgrzać). Kolejny klucz do hygge to brak wygórowanych oczekiwań. Duńczycy w swojej mentalności nie dążą do posiadania. Stabilna praca i domek z ogródkiem to szczyt aspiracji. Kodeks postępowania Duńczyków ma żelazną zasadę: „Niech ci się nie wydaje, że jesteś od nas lepszy”. W praktyce oznacza to naturalną życzliwość, brak zawiści, umiejętność cieszenia się z sukcesów innych. Bliski kontakt z rodziną.
Im jest łatwiej, bo są bogaci
Duńczycy mają bezpłatną edukację - fakt. Ale aż 35 procent społeczeństwa duńskiego ma tylko wykształcenie podstawowe, a tylko 15 procent wyższe (w USA - 26 procent). Na pewno ma na to wpływ ograniczona liczba miejsc podczas naborów na studia. To także sprawia, że młodzi Duńczycy emigrują. Coraz więcej wśród nich osób, które wolą trudniejszy start z motywacją niż łatwiejszy u siebie w kraju. No i jest jeszcze jedna kwestia - bardzo wysokie podatki, które płacą Duńczycy. Sprawa bezpieczeństwa i niskiej przestępczości też ostatnio się trochę zmienia. Z pewnością ma na to wpływ napływ uchodźców, chociaż i poziom przestępczości wśród samych Duńczyków też wzrósł. Nadal jest on niski, ale na przestrzeni 40 lat wzrósł aż o 500 procent. Bliskość rodziny receptą na odczuwanie szczęścia? Jak najbardziej, ale... - Aż 37 procent Duńczyków jest singlami, wynika z najnowszych badań statystycznych. Większość z nich zamieszkuje duże aglomeracje miejskie - mówi Martyna Dudzicz.
W jej opinii Polacy nie mogą być hygge, bo jesteśmy narodem ponuraków, bez zaufania do siebie i innych. Mamy tendencję do ciągłego narzekania. - Trzeba jednak przyznać, że ciężko porównywać statystycznego Polaka do Duńczyka. Zarabiamy dużo mniej (średnia krajowa w Danii to 17 tys. zł), mimo wysokich obciążeń fiskalnych otrzymujemy kiepskiej jakości świadczenia społeczne. Ale moda na hygge znajdzie swoich wyznawców i u nas. Głównie dobrze sytuowanych, których stać będzie na zakup designerskich dodatków, mających uczynić ich życie bardziej hygge - mówi Martyna Dudzicz.
Magda Nowacka-Goik