Hymn ku czci kolegów. Zginęli w Wielką Sobotę
- Gdy tylko przyjadę na stadion, popatrzę na herb, na którym przywieszona jest czarna wstążka, to wracają dramatyczne wspomnienia - mówi Mariusz Olejarka, wiceprezes Wólczanki Wólka Pełkińska. Przed każdym pojedynkiem piłkarze wychodzą na rozgrzewkę w koszulkach, na których są portrety zmarłych i napis „Będziemy o Was pamiętać”.
To byli wspaniali, niezwykle sympatyczni chłopcy, przed którymi życie właściwie dopiero się otwierało, dawało mnóstwo możliwości - mówi łamiącym się głosem Mariusz Olejarka, wiceprezes klubu piłkarskiego Wólczanka Wólka Pełkińska.
Zdarzyło się to rok temu w Wielką Sobotę. Zawodnicy wyruszyli z Mielca w kierunku Wólki Pełkińskiej na ligowy mecz z Avią Świdnik. W Weryni doszło do zderzenia z ciężarówką. Śmierć na miejscu ponieśli Kamil i Rafał Pydychowie oraz Patryk Szewczak. W szpitalu zmarli Kamil Oślizło i Mariusz Korzępa. Wiele obrażeń odniósł Krystian Pydych. Poturbowani zostali Damian Bożek i Kamil Hul.
- Mimo że od tej strasznej tragedii minął już rok, ci chłopcy nadal żyją w naszej pamięci i w naszych sercach. Nic tego nie zmieni - dodaje wiceprezes.
Ten hymn jest także dla nich
Przed każdym pojedynkiem piłkarze Wólczanki wychodzą na rozgrzewkę w specjalnych koszulkach, na których są portrety zmarłych i napis „Będziemy o Was pamiętać”.
W sobotę, 25 marca, czyli w przededniu rocznicy tragicznego wypadku w okolicach Weryni, Wólczanka rozegrała na swoim stadionie ligowy mecz, w którym zmierzyła się z ekipą Czarnych Jasło. Było to szczególne spotkanie.
- Dla naszej sportowej społeczności wydarzenie miało symboliczny wymiar - zapewniają działacze Wólczanki.
Przed meczem chwilą ciszy piłkarze, działacze i kibice uczcili pamięć ofiar wypadku. Zaprezentowano również hymn.
- Przygotowaliśmy dla kibiców muzyczną niespodziankę, która bardzo mocno związana jest zarówno z naszym klubem, jak też z chłopakami, których już nie ma wśród nas. Otóż ukazała się płyta z hymnem naszego klubu, będąca zarazem hołdem dla tragicznie zmarłych piłkarzy. Ten krążek trafił do rąk naszych kibiców pierwszy raz właśnie w trakcie sobotniego meczu. Widzieliśmy, że sporo osób było bardzo wzruszonych - mówi pan Mariusz.
Prezes klubu opowiada, że pomysł skomponowania hymnu klubu, który byłby zarazem hołdem dla tragicznie zmarłych piłkarzy, zrodził się jesienią ubiegłego roku.
- Zwróciliśmy się o pomoc do redaktora Henryka Majchra, który napisał słowa hymnu - mówi wiceprezes Olejarka.
- Z pomocą pospieszył nam również młody, niezwykle uzdolniony muzyk młodego pokolenia Tomasz Gutka, który skomponował muzykę. Pragnę również serdecznie podziękować panu Mariuszowi Siuście z Przeworska, który uczestniczył w pracach nad aranżem. Mam nadzieję, że płyta przypadła do gustu nie tylko fanom naszej drużyny - dodaje.
Tragedia nie do zaakceptowania
26 marca 2016 r. to jedna z najsmutniejszych dat w historii podkarpackiej piłki. Był początek rundy wiosennej, każdy mecz miał niebagatelne znaczenie. Przed trenerem Wólczanki oraz zawodnikami został postawiony jeden cel - utrzymanie się w gronie trzecioligowców.
- Tragedia, która nam się przydarzyła, była nie do zaakceptowania. Nie wiem, co miała na celu. Po paśmie sukcesów, planach przy reorganizacji rozgrywek spadło na nas wielkie nieszczęście. Był to rok bardzo trudnych decyzji, nie tylko dla zawodników, ale i dla nas - działaczy. Jak się pozbierać, gdy ma się w tydzień pięć pogrzebów?
- wspomina prezes Wólczanki Stanisław Olejarka.
- Wspominamy chłopaków często - zapewnia kapitan Wólczanki Krzysztof Pietluch. - Zastanawiamy się, jak by to wszystko wyglądało z nimi. Czas leczy rany, jednak na tej ranie ślad pozostanie na zawsze.
- Po tym wypadku inaczej patrzy się na życie, inaczej myśli - dodaje Mariusz Olejarka, wiceprezes Wólczanki. - Za każdym razem, gdy przyjadę na stadion, popatrzę na herb, na którym przywieszona jest czarna wstążka, to wracają dramatyczne wspomnienia. Symbol żałoby pozostanie na herbie długi czas. Dopóki obecny zarząd będzie w klubie, nic w tej kwestii się nie zmieni.
Grajcie dla chłopaków
Tragedia z Wielkiej Soboty zepchnęła rozgrywki ligowe na dalszy tor. Zaczęto się zastanawiać, co zrobić z klubem, który stracił trzon zespołu. Padały różne propozycje. Lubelski Związek Piłki Nożnej, który prowadził rozgrywki, wyraził aprobatę, aby Wólczanka z marszu miała utrzymanie.
- Chcieliśmy grać do samego końca honorowo, podchodziliśmy do sytuacji jak najbardziej profesjonalnie. Nie w głowie było nam utrzymanie przy stoliku - wspomina ówczesny trener Wólczanki Paweł Wtorek. - Przyszedłem do Wólki Pełkińskiej w dużej mierze dla chłopaków, których już nie ma. Grałem z nimi w piłkę, to byli moi przyjaciele. Po ich stracie nie mogłem znaleźć sobie miejsca w zespole. Bardzo mi ich brakowało. Za długo ich znałem. Byli za młodzi na śmierć. Z tym się niesamowicie trudno pogodzić. Poinformowałem prezesa, że ostatni mecz w sezonie będzie moim ostatnim w Wólczance. Walczyliśmy o zachowanie ligowego bytu, lecz było to zadanie niesamowicie ciężkie...
- Na początku była decyzja, że nie gramy, gdyż na tym poziomie, przy takich brakach, było to niewykonalne - kontynuuje prezes Olejarka. - Zorganizowaliśmy spotkanie, na które zaproszony został wójt gminy Jarosław Roman Kałamarz, który odegrał kluczową rolę, mocno nas dopingował, by nie rezygnować z gry. Olbrzymią rolę odegrały również rodziny zmarłych zawodników. Wspierały nas, namawiały do grania. mówiły: grajcie dla chłopaków, życie toczy się dalej. Przed pojedynkiem z Polonią Przemyśl, który był pierwszym po feralnym wypadku, do szatni weszła pani Agnieszka Oślizło, żona zmarłego Kamila. Niesamowicie dzielna kobieta, wspierała piłkarzy, aby grali. Czasami przyjeżdża na mecze, dopinguje. Z rodzinami chłopaków jesteśmy w kontakcie, serdecznie im dziękujemy za otuchę, utwierdzenie w przekonaniu, że kontynuowanie rozgrywek to dobra myśl. Dla nich było to ciężkie, dla nas trudne - mówi prezes Olejarka.
- Doskonale pamiętam pierwsze spotkanie po Wielkiej Sobocie - wspomina wójt Roman Kałamarz. - Oprócz mnie w szatni byli prezesi, trener i zawodnicy. Nikt nie podnosił głowy, panowała cisza, niektórym płynęły łzy po policzku. Zabrałem głos, wspomniałem, że ci, którzy zmarli, przyszli do Wólczanki grać w piłkę, bo ją kochali. Następnie po słowach trenera i prezesa kapitan drużyny - Krzysztof Pietluch - zmobilizował się i oznajmił, że trzeba dokończyć sezon.
* * *
28 kwietnia ma być odsłonięta pamiątkowa tablica, którą ufundował wójt gminy Jarosław. Będzie msza święta w intencji zmarłych piłkarzy, odegrany zostanie klubowy hymn.