I lokomotywa nie pomogła [MINĄŁ TYDZIEŃ] Felieton Marka Nienartowicza
Nie da się zapomnieć o wyborach. I o kolejnym wyczynie byłego wicemarszałka Sejmu Jerzego Wenderlicha. Trzy lata temu miał najlepszy wynik w wyborach do Sejmu w Toruniu i okolicy. Przepadł, bo SLD w zestawie z koalicjantami nie przekroczył progu wyborczego. Teraz w wyborach do sejmiku startował w okręgu z Grudziądzem, Brodnicą i okolicą. I wykręcił tam trzeci wynik - 11 157 głosów. Radnym nie został, bo tym razem SLD owszem, próg przekroczył, ale ledwo, ledwo. I w podziale wyborczych łupów nie uczestniczył. Na szczęście ma ekswi-cemarszałek robotę w Polskim Komitecie Olimpijskim.
W wyborach do sejmiku po całości poległ Jacek Warczygłowa. To taki działacz Nowoczesnej z Torunia. Z rozdzielnika w ramach Koalicji Obywatelskiej dostał „dwójkę” na liście w okręgu z Toruniem i okolicą. Pana Boga złapał za nogi, bo to miejsce za taką wyborczą lokomotywą jak marszałek Całbecki. A on zawsze swoim wynikiem wciąga do sejmiku kilku ludzi z tej samej listy. By zaznać tego szczęścia, wystarczyło zdobyć 3 tysiączki głosów. Kandydat Warczygłowa dostał 3 razy mniej. I sygnał od wyborców, by dał sobie spokój z polityką.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień