I Lublin stał się turystyczną potęgą
To pewne. Do końca roku liczba turystów odwiedzających nasze miasto znacznie przekroczy milion. To efekt festiwali i Euro U-21
Co roku nasze miasto odwiedza około miliona turystów. - Teraz będzie ich znacznie więcej - mówi Agata Makuch, kierownik ratuszowego referatu ds. turystyki, chociaż zastrzega, że pełnymi danymi za wakacyjny sezon nie dysponuje.
- Jednak już po częściowych podliczeniach widzimy, że turystów jest znacznie więcej niż w ubiegłych latach. Przykładowo, w maju 2016 r. nocowało u nas 21 tys. osób, a w tym roku aż 34,9 tys. A to jeszcze nie był miesiąc festiwali - dodaje Makuch.
Pełne dane ratusz przedstawi w listopadzie. Turystów liczy wynajęta pracownia, własne dane zbierają urzędnicy posiłkując się informacjami z miejsc noclegowych.
- Podchodzimy do tego profesjonalnie, żeby otrzymać rzetelne dane - tłumaczy Makuch.
Jednak Krzysztof Komorski, zastępca prezydenta miasta, zdradza: - Patrząc na dane z hoteli czy muzeów, mamy 35- - 40-procentowy wzrost liczby turystów. I jest to ostrożna prognoza tylko z pierwszej połowy roku.
Ten boom turystyczny zawdzięczamy letnim festiwalom: Innym Brzmieniom, Carnavalowi Sztukmistrzów, Europejskiej Konwencji Żonglerskiej, Jarmarkowi Jagiellońskiemu, ale także wydarzeniom sportowym.
To najważniejsze to czerwcowe futbolowe mistrzostwa Europy U-21. Samych Szwedów przyjechało do Lublina ok. 4 tysięcy.
- W przypadku U-21 na promocję, nie licząc ceremonii otwarcia, nie wydaliśmy ani złotówki - zaznacza Komorski, a Makuch dodaje, że dużo turystów przyciąga też Centrum Spotkania Kultur.
- Wiele osób pytanych o powody noclegu wskazuje CSK - dodaje Makuch.
Ostatnio Piotr Franaszek, dyrektor CSK, przyznał nam, że osoby spoza Lublina to 40 proc. widzów centrum.
KUL i Bajm
Na dobrą sprawę Lublin w skali kraju zaczął się promować dekadę temu. Wówczas zachęcaliśmy do przyjazdu, reklamując się jako brama na Wschód, miasto uczelni.
- Według badań z tamtego czasu, Lublin był kojarzony z KUL-em, Bajmem i Budką Suflera - wspomina Makuch. - Teraz jest inaczej. Jesteśmy już postrzegani jako miasto turystyczne, gdzie można odpocząć. Pozytywną zmianą jest też to, że 10 lat temu mieszkańcy Warszawy sądzili, że Lublin jest oddalony od stolicy o setki kilometrów. Dziś patrzą na nas inaczej - dodaje.
Zmienił się też sposób reklamowania Lublina. - Przeorganizowaliśmy działania promocyjne. To już nie jest kampania wizerunkowa, zapraszamy konkretne grupy na konkretne wydarzenia. Każda złotówka wydana na promocję jest wydana maksymalnie efektywnie - mówi Komorski.
Na zakupy
Jest jeszcze jeden rodzaj turystów, który wpłynie na końcowe statystyki - turysta zakupowy.
- Pod tym kątem duże nadzieje wiążemy ze sklepem Ikea. Sądzimy, że lada moment zaczną tu przyjeżdżać Ukraińcy na zakupy. W Rzeszowie organizowane są specjalne wycieczki do tamtejszych galerii handlowych. Zaczynamy ten trend zauważać u nas - mówi Makuch.