Ideologia z kompleksami [komentarz]
Nie ma już chyba nikogo nad Wisłą, kto łudziłby się, że dla klasy politycznej najważniejsza jest Polska, a nie partyjna wendeta. Brednie PiS o państwie w ruinie i prymitywne cwaniactwo PO zaprowadziły nas na manowce.
Końca chocholego tańca nie widać. PO rządziła pod hasłem „radźcie sobie sami, a jeśli nie potraficie - to wasz problem”. PiS z kolei rozdaje bez opamiętania pieniądze, mając nadzieję, że jakoś to będzie.
Tymczasem 36 lat temu narodził się ruch, którego nazwa Solidarność wydaje się dziś żartem, tak jak jej sztandary. A 26 lat polskiej wolności też okazują się - w opinii obozu rządzącego - czasem oszustów, złodziei i zdrajców. Pisany na kolanie audyt rządu premier Beaty Szydło jest już w koszu na śmieci. Bo władzę ogarnęła mania zmieniania wszystkiego, co do tej pory udało się zrobić. Dopiero za rok, dwa będziemy mogli powiedzieć „sprawdzam” i ocenić zmiany, oby tylko przy urnie wyborczej.
Najbardziej niepokoi mnie sfera, którą w PRL nazywano ideologią. Okazuje się, że w tej sferze funkcjonariusze PiS są równie gorliwi. Kiedyś rozmawiałem z prof. Andrzejem Zybertowiczem, dziś doradcą prezydenta Andrzeja Dudy, który powiedział mi, że w PRL lepiej budzono uczucia patriotyczne, aniżeli za rządów PO. Coś jest na rzeczy, ale...
Jeżeli podręczniki do historii Polski mają pisać historycy - propagandyści z IPN, a nie naukowcy uniwersyteccy, to obawiam się, że zamiast patriotyzmu obudzą demony. Jeśli już dziś rządowa TVP co rusz prezentuje jedynie słuszne filmy dokumentalne, to gros widzów przełączy telewizor na inny program. Jeżeli w „Wiadomościach” nie było informacji, że do NATO wstąpiliśmy, m.in. za sprawą Lecha Wałęsy i Bronisława Geremka, natomiast uczestnikami tego procesu byli... Jarosław Kaczyński i Krzysztof Czabański - to jest to ideologia, w dodatku chora.
A przecież 36 lat temu Polacy mieli dosyć ideologii. Tymczasem ona wypełza pod szczytnymi hasłami, że byliśmy i jesteśmy potęgą.