Idioci i złodzieje [komentarz]
Poseł PiS Jacek Sasin zapowiedział w Polsat News, że w najbliższych dniach rząd przedstawi wyniki audytu stanu państwa.
Chodzi o to - tłumaczył Sasin - żeby pokazać w jakim stanie rząd PiS przejmował państwo i (uwaga!) jak ten stan wpływa na szybkość realizacji obietnic wyborczych.
Jak pisaliśmy przy okazji studniówki premier Beaty Szydło, z pięciu najważniejszych obietnic udało się zrealizować jedną - program 500+. W tej sytuacji mogę już dziś wyręczyć posła Sasina i obwieścić, że audyt wypadnie fatalnie dla rządów Platformy. Premierzy Tusk i Kopacz doprowadzili finanse państwa do ruiny, w budżecie zostały same drobne, zadłużenie państwa jest ogromne i zmarnowano miliardy. Słowem, jesteśmy na skraju przepaści i gdyby nie wygrana PiS, zrobilibyśmy krok naprzód. Takie będą wyniki audytu PiS.
W tej sytuacji zupełnie nie należy się dziwić, że z realizacją wyborczych obietnic PiS będzie musiało poczekać, a raczej wyborcy. Jednak nie to poirytowało mnie w słowach Sasina. Każdy Polak potrafiący rachować i mający dostęp do internetu mógł dowiedzieć się, że budżet na 2016 r. zakłada 313 mld zł wpływów i 367 mld wydatków. Tymczasem Sasin powiada, że expose Beaty Szydło było wygłaszane - cytuję - „bez pełnej wiedzy o stanie finansów publicznych, bo taką wiedzę można zdobyć dopiero wchodząc do resortów i mając dostęp do dokumentów”. To dlaczego zarówno Andrzej Duda, jak i Beata Szydło przekonywali gawiedź, że wiedzą skąd wziąć pieniądze na obietnice?
A propos, wczoraj wyszło na jaw, że minister finansów PiS Paweł Szałamacha od września 2014 r. do maja 2015 r. studiował w USA. Jednoczesnie był posłem PiS. Będąc za oceanem pobierał 12,5 tys. zł miesięcznie uposażenia poselskiego. W sumie jako amerykański student zarobił w charakterze polskiego posła ok. 90 tys. zł. I niech mnie teraz ktoś przekona, że minister Bieńkowska w rządzie PO nie miała racji mówiąc, iż za 6 tysięcy zł miesięcznie to pracuje złodziej albo idiota.