Idiokracja (1), czyli dlaczego władza tak usilnie nas przekonuje, że bycie głupim, wulgarnym i niewykształconym jest w porządku
Czego Małopolanie szukali w internecie w środowy poranek? Najczęściej guglowaną frazą był „jasnowidz jackowski”, po wirtualnych piętach deptały mu „wyniki losowania lotto”, a ostatnie miejsce na pudle zajęła „bezzwrotna pożyczka 5000 zł wniosek”. Na dalszych pozycjach znalazły się: „pożar w biebrzańskim parku” i „ceny ropy naftowej”, symptomatycznie wyprzedzone przez „chmurę z czarnobyla”. I to był – piszę bez ironii - jeden z najświatlejszych dni w polskim internecie od zarania chyba! Filozofowie zaczynają się cieszyć, że suweren skupia czasem niedobitki szarych komórek na tym, co ważne, a nie na samych tylko majtkach jakiejś celebrytki.
Władzę wyraźnie niepokoją owe mikropłomyki oświecenia. Jako żywo kłania się tu siódma zasada „Teorii manipulacji” Naoma Chomsky’ego: „Utrzymuj ludzi w ignorancji: Uczyń społeczeństwo niezdolnym do zrozumienia metod sprawowania kontroli”. Oraz zasada ósma: „Promuj przeciętność: spraw, by społeczeństwo uwierzyło, iż bycie głupim, wulgarnym i niewykształconym jest w porządku”. A obie w powiązaniu z zasadą piątą: „Mów do społeczeństwa, jak do dzieci lub umysłowo upośledzonych. Jeśli tak zrobisz, ono pod wpływem sugestii zareaguje, jakby faktycznie miało 12 lat lub mniej”.
Centrala PiS (bo w szczegółach, zwłaszcza w terenie, bywa różnie) trzyma się tych zasad silniej niż Dekalogu. Powód jest prosty jak konstrukcja owej centrali: owszem, Dekalog pomaga zachować człowieczeństwo, ale dramatycznie przeszkadza w utrzymaniu władzy. Dlatego nie dostajemy od centrali wyrazów otuchy i braterstwa, tylko groźby i infantylne banialuki.
Zastanawiam się, czy nie złożyć w tej sprawie doniesienia na policję. Ostatnio czuję się bowiem prześladowany przez Telewizję tzw. Polską reklamą w trybie rozkazującym: „Zobacz film ZENEK na VOD TVP!”. Z dopiskiem „#BądźmyRazemwDomu”. Jezusie Nazareński! Wizja bycia razem w domu z Holecką, Wolskim i resztą tej koszmarnej paki przeraża mnie bardziej niż pozbawienie oddechu przez koronawirusa. Już, faktycznie, wolałbym wysłuchać 24-godzinnego koncertu Zenka, choć jest to dla mnie czynność równie przyjemna, jak kontemplacja pisków kredy suwanej bokiem po suchej tablicy.
Od ćwierćwiecza płacę na TVP (i resztę „narodowych”) blisko 300 zł rocznie abonamentu i zapewne drugie tyle w podatkach. A jedyną propozycję, jaką personalnie otrzymałem za rządów PiS, jest obejrzenie „Zenka”. Trudno o Chomsky’ego w czystszej postaci.
Chcą zrobić ze mnie idiotę. A mnie się śni, jak Zbigniewowi Mikołejce (który opowiadał o tym zajmująco Katarzynie Janowskiej), społeczeństwo światłe. Rozumiejące zwłaszcza, że równość wobec prawa nie oznacza, iż wszyscy jesteśmy równi we wszystkich sferach życia społecznego. „Ja nie mam kompetencji ślusarza czy mechanika samochodowego, ale ślusarz i mechanik nie powinni pouczać profesora uniwersytetu czy lekarza” – rozmarza się profesor.
Choć wie, że obecna władza na żadne oświecenie nie pozwoli. Niezidiociały obywatel, wyborca!, szybko zrozumiałby, że utrzymywanie ludu w ciemnocie, stawianie kłamliwych, bo nieistniejących przecież, „rządów suwerena” nad uśmiercanymi przez PiS rządami prawa, ma jeden, fundamentalny, cel: umacnianie władzy w rękach króla tej żałosnej idiokracji. Wiedza ludzi mądrych i kompetentnych jest tu nie tyle nieprzydatna, co niebezpieczna. A że za prymat ignorancji suweren zapłaci – zdrowiem, śmiercią, ruiną? Cóż. Opowiemy mu, że taka jest wola Nieba. Albo że winne są temu Diabły z Totalnej Opozycji i Czarownice z Brukseli.