Idzie zima, czas testu dla bezdomnych. Pomóc im trzeba. Bydgoskie służby apelują do mieszkańców
Bezdomni na razie koczują w pustostanach, zsypach na śmieci i klatkach schodowych. Idzie zima. Trzeba się o nich zatroszczyć, jeżeli oni sami o siebie się nie zatroszczą. Nikt ich przecież nie zmusi do pobytu w schronisku.
Pod wiaduktem w bydgoskim Fordonie troje bezdomnych urządziło sobie legowisko. To było w sierpniu. Stare kołdry i torby widać z daleka. Bezdomni mężczyźni (czasem odwiedza ich bezdomna kobieta) nadal tutaj nocują, ale już nie tak regularnie, jak w wakacje. Panowie do schroniska udać się nie chcą. Twierdzą, że już tam byli, było źle, więc wrócić nie zamierzają. Tak brzmi ich wersja oficjalna. Nieoficjalna jest taka, że dzicy lokatorzy wolą żyć pod mostem, gdyż mają problem z alkoholem.
W samej Bydgoszczy bezdomnych, którzy unikają zamieszkania w placówce, może być około 200. Nie ma dokładnych statystyk, ponieważ bezdomni często zmieniają lokalizację, zresztą nie każdy z nich ma dokument tożsamości. Potocznie nazywa się ich luzakami lub orbitami. To dlatego, że nie posiadają stałego miejsca zamieszkania, o zameldowaniu nie wspominając.
Kto widzi bezdomnego, nie powinien przechodzić obojętnie obok niego. Nawet, jeśli ten upiera się, że do noclegowni nie chce pójść, to pomocy nadal może potrzebować.
Więcej czytaj w pełnej wersji artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień