Idziemy po zwycięstwo, USA nie nadrobią straconego czasu
Wiceminister kultury Paweł Lewandowski
Czy przejście Amerykanów do puli finałowej walki o Expo 2022 bardzo komplikuje sytuację Polski i Łodzi?
Zależy jak na to spojrzeć. Ja widziałem, że Amerykanie byli sami bardzo zaskoczeni, że udało im się przejść. Na spotkaniu, które odbyły się po głosowaniu ich przemówienia były absolutnie nieprzygotowane. Nie zdarzyło się do tej pory, żeby delegaci BIE zagłosowali niezgodnie z rekomendacjami misji ewaluacyjnych. Ale może przejście Amerykanów to jednak jakiś plus, bo głosy obu Ameryk mogą się rozdzielić, a głosy europejskie mogą się skonsolidować wokół Polski. Ja postrzegam to jako szansę na wygranie głosowanie w listopadzie.
Jak to wpłynie na naszą strategię w walce o Expo?
Przede wszystkim trzeba zintensyfikować relacje dwustronne z krajami, które są członkami Międzynarodowego Biura Wystaw. Dyplomacja wie co ma robić. My idziemy po zwycięstwo, nasza kandydatura jest najlepsza, co zresztą wszyscy mówią w kuluarach. Amerykanie dostali szansę, bo jest to duże państwo i panuje poczucie, że lepiej je wspierać, bo będzie się z nimi robić interesy. Jestem przekonany, że takie myślenie zdecydowało o tym, że ich kandydatura przeszła.
Przejście kandydatury Minneapolis stworzyło nową sytuację, Amerykanie zyskali czas. Co to dla nas oznacza?
Zyskali czas, ale nie dadzą rady. My bardzo długo pracowaliśmy nad przygotowaniem naszej kandydatury, oni zgłosili się właściwie w ostatniej chwili. Nie nadrobią tego w ciągu kilku miesięcy. Udział Amerykanów nie modyfikuje naszej strategii. I tak musimy zabiegać o poparcie krajów, niezależnie od tego, ilu jest kontrkandydatów. Oczywiście, gdyby było mniej, głosy inaczej by się rozkładały.
Jakie pieniądze rząd przeznaczy na ten finalny etap walki o Expo?
Tak jak zaplanowaliśmy w rezerwie budżetowej - będzie to 20 milionów złotych. Warunki nie zmieniły się na tyle, żebyśmy na promocję polskiej kandydatury musieli przeznaczać więcej pieniędzy.