Idziesz na Babią Górę? Możesz dostać mandat
Turyści, chcący odwiedzić szczyt słynnej góry, nie mają gdzie przy szlaku zaparkować aut. Zostawiają więc pojazdy na zakazie.
Przeszło 50 mandatów za złe parkowanie tylko w minioną niedzielę wystawili policjanci (z pow. suskiego i nowotarskiego) turystom, którzy przed wycieczką na Babią Górę zostawili swój samochód na poboczu drogi prowadzącej przez Przełęcz Krowiarki.
Zdaniem miejscowych górali, takie działanie to skandal. Może ono skutecznie odstraszyć ludzi od ponownego przyjazdu w tę okolicę.
Przełęcz Krowiarki to położone najbliżej szczytu Babiej Góry miejsce, gdzie da się dojechać samochodem. Zarówno latem jak i zimą przyjeżdża tu więc sporo turystów. Niestety, w ostatnim czasie nie mają oni gdzie zostawić swoich samochodów.
- Latem na Krowiarkach działają dwa prywatne parkingi - mówi Damian Świętek, mieszkaniec Zubrzycy. - Jeden z nich pomieści kilkanaście samochodów, drugi na moje oko około 200. Niestety, zimą odśnieżony jest tylko ten mniejszy. Duży jest teraz zasypany śniegiem i kierowcy na niego nie wjadą.
Dlatego wielu z nich decyduje się na pozostawienie auta na poboczu drogi. Tu jednak w obu kierunkach ustanowiony jest zakaz parkowania. Policja tłumaczy to faktem, że droga w tym miejscu jest wyjątkowo kręta i zawężanie jej przez auta stwarza niebezpieczeństwo wypadków.
- Dlatego też stanowczo karzemy kierowców łamiących ten zakaz - mówi Anna Gąsiorek-Rezler, rzecznik prasowa suskiej policji. - W minioną niedzielę nasi funkcjonariusze wystawili tam 25 wezwań do stawiennictwa na komendzie. 15 z nich zamieniono już na mandaty.
Z kolei policjanci z pow. nowotarskiego (przez przełęcz przebiega granica powiatów) wezwań dla kierowców wystawili 26.
- To zwykły skandal - mówi Adam Rafacz, właściciel małego pensjonatu w Zubrzycy.
- Takie działanie odstrasza turystów od przyjazdu w nasz region. No bo gdzie ci ludzie mieli zostawić te swoje samochody, jak parking był nieodśnieżony, a na przełęcz nie da się dojechać publicznym busem, bo taki tam nie jeździ? Policja mogłaby być bardziej wyrozumiała.
Jak dalej tak będą robić, to za jakiś czas turyści się obrażą i pies z kulawą nogą do nas nie przyjedzie.
Górale dziwią się też dyrekcji Babiogórskiego Parku Narodowego, że ten nie interweniuje, by duży parking na Przełęczy Krowiarki był odśnieżany.
- Ta kwestia nie zależy od nas - mówi Janusz Fujak, zastępca dyrektora parku. - Oba parkingi na Przełęczy są prywatne i leżą poza naszym terenem. Nie możemy nikogo zmusić, by je uruchomił. My mamy własny parking dla turystów. Leży on około 1 km niżej jadąc w kierunku Zawoi. Turyści nie zatrzymują się tam jednak zbyt chętnie, bo musieliby podejść do szlaku.