Małgorzata Oberlan

Ile kosztuje uroda z Instagrama? Kanon piękna pod lupą

Ile kosztuje uroda z Instagrama? Kanon piękna pod lupą Fot. 123rf
Małgorzata Oberlan

Wachlarz rzęs, długie i gęste włosy, wydatne usta i biust, wąska talia – to tylko niektóre elementy urody z Instagrama. Nikt się tak piękny nie rodzi, ale kobiety zdolne są do wielu poświeceń, by zbliżyć się do tego kanonu urody. „Poprawiają się” w gabinetach, słono za to płacąc. Ile dokładnie? Sprawdzamy!

Zobacz wideo: Rynek pracy odporny na pandemię

Niby wiemy, że nikt się taki nie rodzi. Podobno zdajemy sobie sprawę i z tego, że piękno na Instagramie to efekt Photoshopa, filtrów stosowanych przy robieniu zdjęć i dziesiątek innych technicznych zabiegów. Mimo wszystko jednak tysiące kobiet usiłują zbliżyć się do tego współczesnego kanonu piękna, nie szczędząc pieniędzy, czasu i nierzadko zaciskając usta z bólu.

Psychologowie podkreślają, że codzienne obcowanie w sieci z instagramowymi wizerunkami sprawia, iż przyjmujemy je za realne i pożądane. Najbardziej podatne na tę sugestię, rzecz jasna, jest najmłodsze pokolenie kobiet. Pandemia, w trakcie której zanurzyliśmy się jeszcze głębiej w internetowym świecie, tylko ten efekt pogłębiła. Wynik? Otwarte po lockdownie gabinety i kliniki nie mogą narzekać na brak klientek. Mniej zamożne Polki próbują „poprawiać się” chałupniczo.

Włosy można doczepić. Rzęsy - zainstalować. Brwi – laminować. Policzki – napompować. Usta – ostrzyknąć kwasem hialuronowym, a praktycznie każdą część ciała powiększyć lub wyszczuplić. Ile to kosztuje? Sprawdziliśmy. A naszą przewodniczką została Julia, 33-letnia singielka z Torunia, aktywna w mediach społecznościowych, która pochwalić się może: wydatnymi ustami (zrobione), małym noskiem (zrobiony), firanką rzęs (zrobione), gęstą czupryną (doczepy), wydatnymi policzkami (zrobione) i tzw. otwartym okiem (zrobione). Kolejne zabiegi torunianka ma w planie jeszcze na ten rok.

Twarz. „Pontony są już niemodne”

Piękna twarz z Instagrama to idealna cera, modny kształt brwi, wydatne policzki i usta, wachlarz rzęs i zgrabny nosek. -Aha, dziś mogą być też piegi, ale muszą wyglądać na naturalne. Chodzi o takie, jakie zrobiła sobie niedawno (tu: imię i nazwisko popularnej prezenterki telewizyjnej). To ostatnio hit – zaznacza Julia.

Instagramowa twarz jest odpowiednio wymodelowana. Kości policzkowe powinny być wysoko osadzone, a policzki krągłe i pełne. Zmarszczki? Asymetria? Opadające kąciki ust? Wykluczone! -Najlepiej modelować się przez lipotrantransfer – podpowiada Julia, mając na myśli przeszczepianie tłuszczu, pobieranego najczęściej z ud lub brzucha. Taki zabieg na cała twarz kosztuje między 3500 a 6500 zł. Same policzki: od 2500 do 3500 zł.

Nos? To oczywiste, że winien być mały, prosty i zgrabny. Julia swoją metamorfozę przed trzema laty zaczęła właśnie od niego. W regionie za korektę nosa zapłacimy od kilku do nawet 22.000 zł – w zależności od stopnia skomplikowania zabiegu i wybranego gabinetu lub kliniki.

Wreszcie – wiek twarzy. Instagramowy kanon to uroda dwudziestolatki. Tutaj nie ma zmarszczek, bruzd, worków pod oczami. Grawitacja nie istnieje! Stąd i nieustanne zainteresowanie pań zabiegami botulinowymi (popularny botoks), liftingującymi i podobnymi. Co ciekawe, fundują je sobie już młode kobiety, przed trzydziestką. Cena?

Włosy. „Długie, gęste, jak naturalne”

Instagramowa piękność musi mieć włosy długie, bujne, gęste i błyszczące. Niezależnie od koloru, ta burza włosów powinna wyglądać na własną. Najczęściej jednak efekt gwarantują tak zwane doczepy. Chałupniczo niektóre panie instalują sobie samodzielnie kosmetyki kupowane przez Internet (koszt w zależności od jakości). Efekt wówczas jednak najczęściej daleki jest od upragnionego. Ten zbliżony do ideału zafundować można sobie w salonie fryzjerskim lub którymś z urodowych centrów.

Koszty? Dosyć zróżnicowane i zależne od sposobu. Weźmy pod lupę np. metodę ultradźwiękową. Jeżeli zależy nam na przedłużeniu bardzo długimi pasmami, powyżej 60 cm, wówczas, w zależności od ilości potrzebnych pasemek i pochodzenia włosów, za zabieg zapłacimy 1500–3000 zł (włosy naturalne). Generalnie jednak ceny podobnych zabiegów z wykorzystaniem najkrótszych pasm naturalnych zaczynają się już od ok. 700 zł. Te ceny wliczają koszt zakupu potrzebnych pasemek.

Inna, bardzo popularna metoda przedłużania włosów to tzw. mikroringi. Ich cena jest uzależniona od salonu, jednak orientacyjnie trzeba być przygotowanym na wydatek rzędu 450–700 zł w przypadku krótkich pasemek (do 40 cm, włosy naturalne). To koszt zabiegu oraz niezbędnych włosów. Za przedłużenie włosów u fryzjera naturalnymi pasemkami o długości 60 cm zapłacimy ok. 1000–2000 zł (robocizna plus włosy).

Ciało. „Żadna siłownia biustu ci nie zrobi”

Powiększenie biustu to sprawa, która obecnie spędza sen z oczu naszej przewodniczce Julii. Własny ma ładny, jędrny, ale – we własnej ocenie – za mały. – I żadna siłowanie tu nie pomoże. Ćwiczenia mięśni podtrzymujących biust są dobre, ale to za mało – wzdycha torunianka.

Julia myśli o implantach. W Kujawsko-Pomorskiem sam zabieg powiększenia piersi w ten sposób kosztuje między 14 a 18 tysięcy złotych. Do tego doliczyć należy jednak jeszcze koszt endoprotez, a ten zależy już od ich rodzaju i producenta. Cała inwestycja jest zatem naprawdę kosztowna. Jeśli torunianka się na nią zdecyduje, to skorzysta z oferty kliniki, w której opłatę rozłożyć można na raty. Taniej wychodzi powiększenie biustu własna tkana tłuszczową – od 14 000 zł w liczącej się na rynku klinice w Bydgoszczy. – Przy takim scenariuszu wystarczyłaby mi pożyczka, bo część pieniędzy już mam odłożonych – rozważa głośno Julia.

Ciało jak z Instagrama to także wąska talia, długie nogi, zgrabne i uniesione pośladki. – I obowiązkowo płaski brzuch – podkreśla Julia. – Jak najbardziej może być z delikatnym kaloryferkiem w przypadku pań. Mocno zaznaczone mięśnie pasuje zdeklarowanym fitnesskom.

Tutaj znów „sama siłka to za mało” – jak twierdzą ekspertki. Zresztą, kto ma czas dziś się tyle pocić? W XXI wieku oczekujemy szybkich efektów. A te gwarantować mają zabiegi liposukcji, w Polsce – podobnie jak na świecie – będące jednymi z najpopularniejszych w dziedzinie chirurgii plastycznej. W Bydgoszczy za profesjonalnie wykonaną liposukcję brzucha zapłacić trzeba ok. 4500 zł, a drożej (ok. 5000 zł) za bardziej skomplikowane odsysanie tłuszczu z ramion metodą laserową. Tańsza jest liposukcja okolic biodrowych – około 3000 zł.

O tym, jak ciało można zabiegami operacyjnymi, ale i mniej inwazyjnymi poprawiać, Julia opowiadać mogłaby długo. Temat ją wciągnął, choć jako 33-latka „na razie planuje tylko poprawić biust". Ale w przyszłości? Niczego nie wyklucza. Jeśli chodzi o ciało, to torunianka zwraca uwagę na jeszcze jeden element: powinno być idealnie gładkie. Moda na „naturalne" nogi czy pachwiny na Instagramie się nie przyjęła. Depilacja zatem jest koniecznością. A tak wykonana profesjonalnie trwale znów kosztuje. Np. tzw. klasyczne bikini metodą laserową to koszt ok. 350 zł, a całych nóg – ok. 650 zł. Tańszy zdecydowanie jest tradycyjny zabieg z woskiem.

Czy można się uzależnić od poprawiania urody? Oczywiście! I to boleśnie

Nie jest tajemnica, że sporo ludzi w medycynie estetycznej szuka rozwiązania problemów z akceptacją i poczuciem własnej wartości. Zabieg poprawiający urodę jest jednym z przystanków na drodze do uzyskania psychicznego komfortu. U części osób jednak ulga czy nawet euforia, jaką czują po pobycie w klinice, jest tylko tymczasowa. Szybko odkrywają, że ich życie nie zmieniło się po operacji tak, jak sobie wymarzyli. spostrzegają, że wpływ zabiegu na ich życie nie jest tak wielki, jak by sobie wymarzyli. Znajdują w sobie kolejną rzecz, którą chciałyby poprawić, znowu czują ulgę, ale lęk i kompleksy po jakimś czasie wracają. Co robią? Znów zapisują się na zabieg… Tak – w największym uproszczeniu – rozwija się uzależnienie od operacji plastycznych.

Gdzie jest granica między rozsądnym dbaniem o urodę i korzystaniem z dobrodziejstw, które w XXI wieku otworzyła medycyna estetyczna i chirurgia plastyczna? Oto jest pytanie! Wydaje się, że te granice wciąż się przesuwają. Najbardziej zdeterminowanych nie są w stanie powstrzymać od „poprawiania siebie” ani koszty finansowe (potrafią się zapożyczać na ten cel), ani zdrowotne. Bo przecież nie każdy zabieg jest bezpieczny; część niesie ryzyko. Ba, bywa że nie udają się nawet te drobniejsze, jak powiększanie ust chociażby.

W 2018 roku Nowości opisywały sądowy finał sprawy pani Anny, której w Toruniu zamiast wydatnych ust zafundowano cierpienie i zniekształcenie twarzy („Pełne usta obietnic. Partacz z kliniki urody” 03.08.2018 rok). Zamiast obiecanego kwasu hialuronowego wstrzyknięto kobiecie inny preparat. Po zabiegu nie mogła mówić, usta się wykrzywiły, w wargach były bolesne grudki. Młoda kobieta zrezygnowała ze studiów, zawiesiła prowadzony biznes. Wywalczyła 50 tysięcy zł odszkodowania. W momencie ogłaszania wyroku, choć minęło wówczas kilka lat od nieudanego zabiegu, wciąż cierpiała i nie wyglądała normalnie...

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.