Ile miasto zapłaciło za Źródlaną?
Czy materiały promocyjne magistratu zawierają nieprawdę? Radni w Żarach są oburzeni treścią ulotki.
Chodzi o ulotkę, która ukazała się jeszcze w czerwcu. Jej tytuł to „Wszystko o wielofunkcyjnym kompleksie rekreacyjnym”. Prócz cennika zawiera także opis atrakcji czekających na gości. Na okładce zdjęcia z przed i po modernizacji. Na czerwono informacja o kosztach budowy: „około 14,1 mln zł”.
- Póki taka kwota krążyła w obiegu towarzyskim, było mi to obojętne - mówi radna Lucyna Grzybowicz. - Skoro jednak informacja stała się oficjalna, wypada chyba zapytać, gdzie jest reszta pieniędzy? Przecież z budżetu wydano łącznie ponad 20 mln. Jak przyznaje Kazimierz Długosz, prezes firmy „Janbud”, która obiekt przy Źródlanej stawiała, obie wartości są prawdziwe. Po prostu pierwsza dotyczy jedynie prac budowlanych, druga zaś uwzględnia również koszty finansowania, tj. kredytu zaciągniętego w imieniu miasta przez wykonawcę.
Skoro jednak informacja stała się oficjalna, wypada chyba zapytać, gdzie jest reszta pieniędzy?
- Ale przecież mnóstwo rzeczy powstało dodatkowo - zauważa radny, Jacek Niezgodzki. - Drogi dojazdowe, parkingi, place zabaw, kanalizacja, ogrodzenie, wszelkiego rodzaju przyłącza mediów. To również są koszty, które należałoby wliczyć. Przecież gdyby nie budowa basenu, nie byłoby potrzeby wydawać pieniędzy na to wszystko.
Czy zatem magistrat postanowił przeciwstawić się obiegowym opiniom o kosztach niewspółmiernych do wielkości kąpieliska? Radni sądzą, że tak. Co gorsza, według nich, taka polityka informacyjna władzom miasta wcale nie służy. - Gdy mówię ludziom, ile kosztował basen, to nie wierzą - mówi L. Grzybowska. - Dlaczego? Bo wszędzie mogą przeczytać, że było taniej. Tymczasem chyba lepiej od razu przyznać się do wydatków, zamiast je ukrywać. Po co prowokować pytania i narażać się na podejrzenia? Ja w każdym razie w najbliższym czasie planuję zwrócić się do pani burmistrz z interpelacją. Niech powie, ile tak naprawdę kąpielisko nas kosztowało.
Równie źle miejskie wydawnictwa ocenia Edyta Gajda. Radna z Kunic przyznaje, że wprawdzie ulotki o basenie nie widziała, dotarła do niej jednak publikacja traktująca o jej dzielnicy. Doręczono ją niedawno do skrzynek pocztowych kuniczan.
- To koloryzowanie rzeczywistości. Wybieranie z niej tylko tego, co komu pasuje - podsumowuje.
Autor: Grzegorz Kozakiewicz