Producenci żywności potrafią nas podejść. Wystarczy, że swoje wytwory nazwą „domowymi” czy „rzemieślniczymi” , a już wyciągamy po nie ręce. Zjemy zdrowiej? Niestety, często to oszustwo.
„Staropolskie”, „ze wsi”, „według domowej receptury”, „pradawane”, „naturalne” - te wszystkie określenia sklepowych klientów już na wstępie nastrajają pozytywnie. Bo lubimy myśleć, że żywność z takimi przymiotnikami na etykietach to coś lepszego i zdrowszego od supermarketowej masówki. Okazuje się, że jesteśmy w błędzie.
Naturalne lody? A fuj!
Inspektorzy handlowi w Kujawsko-Pomorskiem wzięli niedawno pod lupę aż 82 produkty z takimi właśnie określeniami. Co trzeci zakwestionowali!
Nazw producentów Inspekcja Handlowa w Bydgoszczy w swoim raporcie nie podaje, ale już opisy produktów powinny nam dać do myślenia. „Lody naturalne” okazały się cudem ukręconym z półproduktów. Do ich produkcji zastosowano również bazę zawierającą m.in. dekstrozę, emulgator E 471, substancje zagęszczające, roślinny utwardzony tłuszcz kokosowy, aromat, a także przeciwutleniacz (syntetyczna witamina E), substancję konserwującą sorbinian potasu (składnik pasty owocowej) i sztuczny barwnik E 131.
Tak samo pełne natury były „lody rzemieślnicze, czekoladowe”. Miały w sobie emulgator (lecytynę sojową), bazę 2% (dekstrozę, odtłuszczone mleko w proszku, emulgator E471, słodką
serwatkę) oraz substancję zagęszczająca w postaci alginianu sodu - mączki chleba świętojańskiego. No, sam smak domowych lodów...
Taka wiejska, że zaświeci
Jeszcze gorzej wypadły podczas kontroli wędliny. Inspektorzy handlowi trafili na takie kwiatki, jak np. pewna kiełbasa z określeniem „ze wsi”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień