Świebodzin. Tadeusz Leszczyszyn przeżycia pozostawia na białych kartach. Sam zaprojektował swój tomik, układał go strona po stronie. Twórczość to jego odskocznia, nawyk i prawdziwa pasja.
Tadeusz Leszczyszyn w przyszłym roku skończy 70 lat. Pasjonuje się muzyką i literaturą. Pracuje zawodowo jako menadżer gastronomii, koordynując catering na największych imprezach plenerowych w kraju. Jak zaznacza, dzięki pracy może realizować swoje marzenia. Jedno już zrealizował, ale szara rzeczywistość to dla niego za mało... Pracuje, by spełniać swoje marzenia.
Pierwszy tomik wierszy pt. „Rodzinne swary” ukazał się w 2013 roku. Widoczne są w nim nie tylko inspiracje rodzinne, ale i sytuacje codzienne, z dużą porcją emocji.
- Inspiracją do napisania wiersza każdorazowo jest wydarzenie, które w jakiś sposób zapada w pamięci. W przypadku poezji duże znaczenie mają także wyobraźnia, ale i fantazja. Przeżycia pozostawiam na białych kartach - komentuje Leszczyszyn. - Przeżywając odejście bliskiej mi osoby, napisałem tren „Dla Agnieszki”, kolejny był spontaniczną odpowiedzią na sugestię przyjaciela. Inspiracją do napisania wiersza „Wesele” było przyjęcie weselne syna. To odpowiednie sytuacje, ale i ludzie dający natchnienie...
Nigdy nie przejawiał zapędów literackich. Oddawał się muzyce, która ze względu na utalentowaną rodzinę, towarzyszyła mu od najmłodszych lat. Muzyka zawsze go pociągała. Grał w wielu zespołach. Teraz gra dla siebie, żony i kota.
- Ale mimo wszystko uważam, że muzyka jest inspiracją do wszystkiego - zaznacza. Połączył obie pasje. Tak powstały pierwsze teksty piosenek.
- Znana lubuska aktorka po przeczytaniu wierszy z tomiku „Rodzinne swary” wypowiedziała prorocze słowa, Powiedziała, że powinienem pisać teksty piosenek. Myślę, że do takiej refleksji zainspirowały ją wiersze „Stary Klezmer” i „Jan Sebastian Bach”, które mówią o dwóch skrajnych stylach muzycznych. Z czasem napisałem pierwsze słowa do zagranicznych utworów. Ostatnim moim wyczynem jest płytka, na której nagrany jest tylko jeden utwór – „Amelka”. Został napisany, skomponowany i wykonany przeze mnie dla mojej wnuczki. Płytkę tę podarowałem jej z okazji Chrztu Świętego - dodaje. W najbliższej przyszłości chce nagrać płytę z utworami, do których sam napisał teksty. - Piszę i mam odwagę to prezentować. Myślę, że po to powinno się tworzyć. Nie robię tego dla zysku. Tomiki rozdaję rodzinie, przyjaciołom i życzliwym osobom - podkreśla.
„Rodzinne swary” to tomik, który artysta zaprojektował samodzielnie. W korekcie pomogła mu doktor filologii polskiej z Krakowa. Okładka, kolejność stron, to realizacja własnej wizji.
- Układałem strona po stronie. Zaprojektowałem okładkę, wklejkę, strony... Całą książkę złożyłem i skleiłem zwykłym klejem. Była gotową porcją materiału, gdy znalazła się w drukarni - mówi poeta.
„Rodzinne swary” mówią o relacjach międzyludzkich. Drobnych niesnaskach, sukcesach, wspólnych chwilach szczęścia. Tak, jak w każdej rodzinie. O swoim tomiku mówi zwyczajnie: - Po prostu napisałem i wydałem... Zrobiłem coś dla siebie.
Do twórczości inspirują go także opinie negatywne i głosy, że i bez tego można żyć. - Mnie nie chodzi o samo życie, ale o jego jakość. To moja odskocznia, nawyk. Tworząc można żyć pełnią życia, a iluzja wynikająca z tworzenia wzbogaca i uzupełnia to, co nazywamy zwykła szarą codziennością - kwituje T. Leszczyszyn.
W planach jest kolejny tomik. Być może uda się go wydać jeszcze w tym roku. Jest tytuł, projekt okładek. Przeważać w nim będą wiersze i limeryki. Powstały już dawno. To nie koniec. Artysta ma w planach napisanie powieści, bo jak stwierdza: szara rzeczywistość to za mało!
Autor: Alicja Kucharska